Szkolna noc w fartuchu

Urszula Rogólska

publikacja 05.03.2018 19:51

Ogniste tornado, sztuczna krew, trąba słonia, lokomotywa - czyli "Noc doświadczeń" w bielskich szkołach "U Sióstr".

W sali chemicznej - doświadczenia z glukozą W sali chemicznej - doświadczenia z glukozą
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ogniste tornado, sztuczna krew, trąba słonia, lokomotywa - to nazwy tylko kilku z mnóstwa eksperymentów naukowych z dziedzin biologii, chemii, fizyki, robotyki i kreatywnego myślenia, jakie podczas "Nocy doświadczeń" z 2 na 3 marca, przygotowali uczniowie liceum Zgromadzenia Córek Bożej Miłości w Bielsku-Białej, razem ze swoimi nauczycielami, dla kolegów trzeciej klasy gimnazjum placówki "U Sióstr". Licealiści założyli niebieskie fartuchy ochronne, gimnazjaliści - zielone.

Zabawy z suchym lodem jak zwykle dają największą frajdę!   Zabawy z suchym lodem jak zwykle dają największą frajdę!
Urszula Rogólska /Foto Gość

Nie brakowało widowiskowych doświadczeń z wykorzystaniem suchego lodu, izolowania DNA kiwi, eksperymentów z glukozą czy też… oglądania rzeczywistego układu oddechowego świni. Doskonale przygotowane uczennice mierzyły wszystkim ciśnienie, profesjonalnie objaśniając poszczególne wskazania ciśnieniomierza, informując o skutkach wysokiego i niskiego ciśnienia krwi.

Każdy mógł spróbować zrobić ogniste, wirujące tornado   Każdy mógł spróbować zrobić ogniste, wirujące tornado
Urszula Rogólska /Foto Gość

To już piąta taka noc w tej szkole. I na ten czas część sal lekcyjnych, to laboratoria naukowe, a druga część - sale noclegowe z karimatami i śpiworami na podłodze. W plecakach: kanapki, słodycze i ciasta (oczywiście w takich ilościach żeby starczyło dla kolegów). Gorącą herbatę gwarantują siostry Córki Bożej Miłości.

- Jest super! Zdecydowanie najlepsza noc w szkole - śmieją się gimnazjalistki z trzeciej "a": Zuzia Tulis, Monika Łoboz, Gosia Chrobak, Jola Sajdak, Julia Szary, Karina Łyszczek, Agnieszka Lubowska, Emilia Pietrzyk jedna przez drugą opowiadają: - Mierzyłyśmy tętno, dotykałyśmy martwej świni, bawiłyśmy się barwnikami w mleku, ale najbardziej się nam podobała ciecz nienewtonowska. Większość z eksperymentów znamy z lekcji, to raczej powtórki. Ale na lekcjach nie miałyśmy okazji ich wykonać, bo jest czas tylko na teorię. Teraz wszystko możemy zobaczyć i to w takiej mega dawce!

Nawet siostra dyrektor nie oparła się samodzielnemu wykonaniu eksperymentów   Nawet siostra dyrektor nie oparła się samodzielnemu wykonaniu eksperymentów
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kreatywnymi zadaniami zaraziła uczniów Aneta Gut-Sulima, nauczycielka fizyki. W sali zadań z tej dziedziny, nad ich wykonaniem przez gimnazjalistów czuwała Wiktoria Merta.

- Tu chodzi o umiejętność pracy w grupie - kreatywność, spontaniczność - żeby umieć współpracować razem przy zadaniach manualnych. Mamy dwa zadania: pierwsze to w ciągu 5 minut, na przestrzeni 40 cm zbudować most, który utrzyma 60 piłeczek. Drugie - trzy stanowiska mają sobie przekazać kod: wizualnie, a potem dźwiękowo. W tym czasie uczestników zadania czekają ich różne niespodzianki, które ci muszą wziąć pod uwagę. Jak widzę, problemem jest zgranie zespołów i umiejętność akceptacji rozwiązania drugiej osoby. Pojawiają się liderzy i oni forsują swoje zdanie. I to jest największy problem - uśmiecha się Wiktoria i dodaje: - Żeby prowadzić te zadania, trochę poczytałam. A że lubię pracę w zespole, bardzo mnie cieszy obserwowanie innych.

Takiej lekcji biologii zazwyczaj na co dzień zrobić się nie da...   Takiej lekcji biologii zazwyczaj na co dzień zrobić się nie da...
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przed północą wszyscy uczniowie i nauczyciele spotkali się w kaplicy klasztornej sióstr na nabożeństwie przygotowanym przez katechetów: ks. Ryszarda Piętkę i s. Joannę Bryłę.

Później był czas na wspólne oglądanie filmów "Chata" i "Wielki Mike", posiłek i… odpoczynek bądź rozmowy do rana.

- Taka noc w szkole to z jednej strony nasza chęć rozbudzania w uczniach pasji, odkryć, własnych poszukiwań, zainteresowań - żeby wiedzieli, że to, o czym uczą się w szkole, istnieje w realnym świecie - mówi Mariola Wróblewska, nauczycielka matematyki, która przed pięcioma laty zainicjowała "Noc doświadczeń" w szkole. - Druga sprawa to tworzenie relacji, budowanie przyjaźni między uczniami, ale też z nami, nauczycielami. Staramy się, żeby to był faktycznie przyjemnie spędzony czas, czas dla uczniów - na więcej im pozwalamy, nie ma zwyczajowego szkolnego "rygoru". Lepiej się poznajemy w sytuacji poza rzeczywistością codziennych lekcji.

Licealiści pomagają gimnazjalistom szukać skrobii   Licealiści pomagają gimnazjalistom szukać skrobii
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jak dodaje Mariola Wróblewska, bywa, że ta noc staje się dla uczniów impulsem w kierunku większego zainteresowania daną dziedziną nauki i pozwala im uwierzyć w siebie.

- Są bardzo ciekawi świata. To naturalna cecha młodych ludzi, a w tej szkole szczególnie. Taka noc pozwala im tę ciekawość rozwijać - tłumaczy Aneta Gut-Sulima.

- Wśród prowadzących poszczególne doświadczenia są uczniowie, którzy dowiadując, że będą mogli prowadzić "Noc doświadczeń", na własną rękę starają się poszerzyć swoją wiedzę: czytają, oglądają filmy. Chcą się pokazać z jak najlepszej strony - dodaje Joanna Kastelik, polonistka. - Często podczas nocy odkrywamy nowe oblicze naszych uczniów. Dziś zauważyłam jedną z moich uczennic - na co dzień cichutka, tutaj żywa, radosna, pełna energii - to bardzo pozytywne zaskoczenia dla nas.

Czy jajko pokona szyjkę butelki? Próby trwają   Czy jajko pokona szyjkę butelki? Próby trwają
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Jestem wdzięczna nauczycielom, że nie tracą energii i co roku podejmują zadanie zorganizowania "Nocy doświadczeń" - mówi s. Ines Domszy, dyrektor szkoły. - To pomysł nauczycieli liceum, którzy zaprosili do współpracy nauczycieli gimnazjum. Pomysł wspaniały - to nie nauczyciele, ale rówieśnicy, koledzy starsi o rok czy dwa, tłumaczą zagadnienia naukowe. Na lekcjach najczęściej oglądają doświadczenia na filmach, nie ma czasu na eksperyment. A to jednak coś innego, kiedy się zobaczy, dotknie, zmierzy.