Kiedy teściowa poda karpia...

Urszula Rogólska

publikacja 23.12.2017 02:14

O trzech gestach, które są jedynym sensownym rozwiązaniem w relacjach z ludźmi, których trudno kochać - także przy świątecznym stole - mówił o. Adam Szustak OP w ostatnim dniu adwentowych rekolekcji w Andrychowie.

Ostatniego dnia rekolekcji o. Szustak mówił o uzdrowieniu teściowej Piotra Ostatniego dnia rekolekcji o. Szustak mówił o uzdrowieniu teściowej Piotra
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ostatniego dnia andrychowskich rekolekcji adwentowych, 22 grudnia, o. Adam Szustak OP zaprosił do zatrzymania się nad fragmentem Ewangelii św. Marka o uzdrowieniu teściowej Piotra. Relacje z dwóch poprzednich dni znajdziecie TUTAJ - dzień pierwszy i TUTAJ - dzień drugi.

- Przez te dwa dni mówiłem wam przede wszystkim o naszej relacji z Bogiem. O tym, w jaki sposób budować wiarę, co to jest wiara, co ona otwiera w człowieku i jak pozwala Panu Bogu działać - mówił o. Szustak. - Ale jest oczywistym, że nie żyjemy tylko w świecie: my i Pan Bóg. Tylko też: my i my - w sensie: my, ludzie między sobą. Nasza wiara, jeżeli się nie przekłada również na to, co się dzieje między nami, ludźmi, to - jak mówi Pismo Święte - jest pozbawiona podstaw. Słowo Boże mówi bardzo wyraźnie, że nie można kochać Boga, jeśli się nie kocha człowieka, który jest obok; że to jest jedno z drugim sprzeczne. Jeżeli nie ma w nas umiejętności kochania, to znaczy, że słabo z Bogiem jesteśmy. Oczywiście równie oczywistym jest to, że bez Pana Boga tego zrobić nie potrafimy. Chciałbym wam opowiedzieć o pewnym sposobie Pana Jezusa, w którym On mówi, co to znaczy kochać. Szczególnie tam, gdzie jest trudno kochać; tam, gdzie mamy takie poczucie, że albo sami jesteśmy słabi i nie potrafimy tego, a też szczególnie tam, gdzie mamy ludzi, których po prostu trudno kochać - wszelkiego rodzaju konflikty rodzinne, małżeńskie, przyjacielskie.

Problemy były trzy
Kluczem znalezienia tego sposobu, jest przeczytana Ewangelia o uzdrowieniu teściowej Piotra. Ojciec Adam zwrócił uwagę, że w swoim życiu Jezus dokonał wielu cudów, rzeczy spektakularnych - sprawiał, że chromi chodzili, niewidomi widzieli, głusi słyszeli, umarli wstawali z martwych. - Mogłoby się wydawać, że przy takich wielkich cudach, uzdrowienie teściowej Piotra z gorączki, to jest taka rzecz sympatyczna, ale drobna. Bo trudno porównywać uzdrowienie z gorączki ze wskrzeszeniem umarłego. Mimo to, św. Grzegorz z Nysy napisał w komentarzu do tej Ewangelii, że to jest największy cud, jakiego kiedykolwiek dokonał Jezus - poza swoim zmartwychwstaniem oczywiście. Tak jest dlatego, że pokonał najgroźniejszego demona, jaki istnieje - i bynajmniej nie chodzi o teściową - mówił dominikanin. - Jezus zrobił w tej Ewangelii największa rzecz. Jeśli my się tego nauczymy, to wygraliśmy.

O. Adam Szustak OP   O. Adam Szustak OP
Urszula Rogólska /Foto Gość
O. Szustak zwrócił na ostatnie zdanie tego fragmentu - to nie były słowa: "opuściła ja gorączka", ale: "Opuściła ją gorączka, a ona wstała i zaczęła im usługiwać". - Św. Marek sugeruje, że problem nie był jeden - tylko gorączka. Tylko problemy były trzy: miała gorączkę, leżała i nic nie robiła. Jezus to naprawił - przestała mieć gorączkę, wstała i zaczęła coś robić. To jest pierwszy sygnał, że w tej Ewangelii wcale nie chodzi o gorączkę - zaznaczył o. Szustak.

O co więc chodzi? I co do tego doprowadziło?

Zostawiam was i idę za Nim

O. Adam tłumaczył, że w poprzedzającym to wydarzenie czasie, w domu Piotra, gdzie żyją z nim jego żona, córka, teściowa, i brat Andrzej, najprawdopodobniej od przynajmniej trzech, czterech tygodni nie było żadnego mężczyzny. Piotr i Andrzej wybrali się nad Jordan, gdzie nauczał Jan Chrzciciel. Z Kafarnaum nad Jordan, jest 198 km. Droga w dwie strony, to co najmniej dwa tygodnie. Na miejscu pewnie byli z tydzień. Po drodze się wydarzyło wesele w Kanie Galilejskiej - a żydowskie wesela trwają tydzień.

- Miesiąc jak nic w tym domu nie ma mężczyzny - kontynuował o. Szustak. - W tamtych czasach kobiety nigdy nie pracują. Piotr jest ubogi. Tych facetów tam nie ma miesiąc - a mieli wrócić po 10 dniach! Najgorsze musiało się stać, kiedy wrócili do domu. Co musiał powiedzieć Piotr swojej teściowej, żonie i córce? Tam nad Jordanem po raz pierwszy spotkał Pana Jezusa. Wrócił do domu i prawdopodobnie powiedział: - Słuchajcie, żono, mamusiu, córeczko - byłem na takich rekolekcjach nad Jordanem i tam niezwykłego gościa poznałem. Jakiś Jeszua. Ten Jan, prorok, mówi, że to jest Mesjasz. Fascynujący człowiek! Wiecie co? Zostawiam was i idę za Nim. Pomyślcie sobie drogie panie, że wasz dobry, kochany mąż, pojechał do Łodzi, na dwa tygodnie rekolekcji z Szustakiem. Wraca i mówi: - Słuchaj kochanie, byłem w Łodzi, poznałem tam jednego gościa. Fascynujący człowiek. Wiesz co? Zostawiam ciebie, robotę, dzieci i idę za nim. Co byście zrobiły? No zwariował chłop.

Tłum słuchaczy znów wypełnił kościół św. Stanisława   Tłum słuchaczy znów wypełnił kościół św. Stanisława
Urszula Rogólska /Foto Gość
O. Szustak tłumaczył, że część Apostołów miała żony, dzieci. Jak się potem okazało - mówią o tym Dzieje Apostolskie - oni poszli za nimi.

 - Ale tamtego dnia, kiedy przychodzi Jezus, tam jest prawdopodobnie ostry konflikt rodzinny - mówił. - Może ta gorączka, to nie jest taka gorączka, że ciało jest gorące. Czasem się mówi, jak ktoś się denerwuje: co się tak gorączkujesz? Nie gorączkuj się. Tymczasem tu chłop zostawia rodzinę i ona nie wie co zrobić.

Co się dzieje dalej? - Ewangelia mówi tak: w niedzielę po kościele - oczywiście u nich to jest sobota po szabacie - do domu przychodzi taka ekipa: Pan Jezus, Jan, Jakub, Piotr i Andrzej. Słuchajcie, co ich się tyle naszło? Jestem przekonany, że Piotr prosił: - Słuchaj Panie Jezu, mam taką drakę w domu, jak powiedziałem że za Tobą pójdę, że nie wiem co robić. Chodź ze mną - opowiadał rekolekcjonista. - Czasem warto - jak jest mało poważny konflikt - zabrać ze sobą kogoś. Wiadomo - przy gościach nie zrobi scen.

Uczestnicy trzeciego dnia rekolekcji w Andrychowie   Uczestnicy trzeciego dnia rekolekcji w Andrychowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jezus wchodzi do domu, teściowa leży zamknięta w pokoju i się nie odzywa. - Kochani, nie znacie tego? Żona, mąż albo ktoś - w zamkniętym pokoju i się nie odzywa - zauważył o. Szustak. - Piotr jest w dość niekomfortowej sytuacji: - Pokłóciłem się z teściową, weź jej coś powiedz. Co robi Pan Jezus? Trzy rzeczy: podszedł do niej, ujął ją za rękę i ją podniósł. Te trzy rzeczy, to są trzy kroki, które każdy z nas musi się nauczyć wykonywać, jeśli chce się nauczyć kochać. Szczególnie tam, gdzie trudno kogoś kochać czy tam, gdzie kochać kogoś jest trudniej, bo jest jakiś konflikt. Na czym polegały te trzy kroki?

Podszedł do niej

Podszedł do niej znaczy - stanął nie w tym miejscu, w którym był. To znaczy w tym miejscu, w którym była ona. Jeśli chcesz się nauczyć kochać drugiego człowieka, jeśli chcesz się nauczyć rozumieć dlaczego się dzieje między wami niedobrze, to pierwsze co musisz zrobić, to bardzo trudną rzecz: stanąć w miejscu tego człowieka, zobaczyć tę sytuację z jego strony. To, co my robimy, to oczywiście mówimy: - Ale ja doskonale wiem, co tam się dzieje!

Popatrzmy - czy ta kobieta nie miała powodu do strachu, lęku, do poczucia zdrady? Ona miała absolutny powód do tego, żeby być przerażoną. Nie mówię, że miała prawo tak się zachowywać - zamknąć się i do nikogo się nie odzywać. We wszystkich kłótniach, konfliktach, trudnych miłościach, pierwsza rzecz to - tak nie robić. Popatrzeć na tę sytuację nie tylko z mojego punktu widzenia, ale popatrzeć też z drugiej strony. To jest pierwszy krok - nie mówię, że on wszystko rozwiązuje…

Ujął ją za rękę

- Kiedy podszedł, to ujął ją za rękę. Pan Jezus był ujmujący. Z czym wam się kojarzy kiedy mężczyzna ujmuje dłoń kobiety? Ja mam od razu dwa skojarzenia - mówił o Adam. - Albo będzie ją całował w tę dłoń, albo będzie prosił do tańca. To jest gest pełen szacunku, wolności, gest zostawienia pewnej przestrzeni - gest bycia ujmującym. Jezus nie podszedł i nie zrobił tego, co robi większość z nas: - No i co tak leżysz? Co mówi Pan Jezus? Krzykiem, agresją, brutalnością, nigdy nic dobrego nie zrobisz. Mało tego. Trzeba się nauczyć, że wszystkie słowa wypowiedziane w kłótniach z agresją, nigdy nie są prawdziwe. Kiedy jest w nas gniew i agresja, nigdy nie mówimy prawdy. Co mówi Pan Jezus? Jeśli w relacji nie ma delikatności, próby okazania szacunku, gdzie jest tylko i wyłącznie krzyczenie, nie da się nic zrobić, bo tam się spotykają gniewy, żale, uprzedzenia, krzywdy - a nie ci ludzie. Jezus mówi: - Piotrek, nie możesz się drzeć na nią. Tylko musisz podejść i mamusię wziąć za rękę.

Podniósł ją

Co robi Pan Jezus gdy do niej podszedł, ujął ją za rękę? Podniósł ją. Co to znaczy? - Tak do niej mówił tak z nią był, że ją to podniosło, a nie zdołowało - opowiadał dominikanin. - Można komuś drugiemu powiedzieć, że coś robi nie tak w taki sposób, że ktoś wie, że jest zerem, a można dokładnie to samo powiedzieć komuś tak, że wie, iż jest kochany i wezwany do zmian - tłumaczył o. Szustak. - Czym my się zawsze bronimy w takich sytuacjach? Ale to, co ja mówię, jest prawdą. No i? Prawdą można zabić bez problemu. Co z tego, że mówisz prawdę? Jeśli macie zapamiętać jedno zdanie z tej konferencji, to zapamiętajcie do końca życia: prawda pozbawiona miłości jest do wyrzucenia. Prawda, w której nie ma miłości, to jest prawda, która się do niczego nie nadaje. Ta prawda może kogoś absolutnie zniszczyć.

Wszystkie pokolenia słuchały o. Adama Szustaka   Wszystkie pokolenia słuchały o. Adama Szustaka
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jezus tak rozmawiał z kobietą, że poczuła się podniesiona. I co to sprawiło? Natychmiast wstała z tego zamknięcia, zasklepienia, skrzywdzenia, poczucia zdradzenia - poczuła się zdolna do kochania. Dzięki Jezusowi.

Największy cud

Wracając do Grzegorza z Nysy, który stwierdził, że to jest największy cud Pana Jezusa. Dlaczego? O. Adam wyjaśniał: - On mówi, że w tym wydarzeniu Jezus pokonał największego demona jaki istnieje. A najgroźniejszym demonem jaki istnieje, jest demon niezgody. Greckie diabolo znaczy: ten, który dzieli. To jest jego imię. Ojciec Szustak wymienił szereg podziałów w dzisiejszym świecie: podział Kościoła, podział w ojczyźnie, podziały w rodzinach, małżeństwach. - Bo dzielić, to jest główne zadanie szatana.

O. Adam Szustak w andrychowskim kościele św. Stanisława   O. Adam Szustak w andrychowskim kościele św. Stanisława
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak ludzie są razem, to wszystko przetrwają. Dlatego wszystko, co robi zły, to to, aby nas rozdzielić - nas od Boga, nas od siebie, nas w Kościele, w małżeństwach, w przyjaźniach itd. Grzegorz z Nysy pisze, że kiedy Bóg ma do wyboru wskrzesić umarłego albo pogodzić teściową z zięciem, to woli umarłych wskrzeszać. Bo to łatwiejsze jest. Kiedy Bóg przychodzi do umarłego, mówi wstań i ten wstaje. Kiedy przychodzi do męża i żony, żeby się pogodzili to oni… No jasne…

Jak zaznaczył o. Szustak, w tej Ewangelii objawia się największa moc Jezusa - doprowadza do zgody te dwie osoby. - Oczywiście tu nie chodzi o żadną teściową. Chodzi o dwoje ludzi, którzy się zamknęli w swojej krzywdzie. A Jezus potrafi to trzema gestami rozpracować. Jeżeli chcecie być uczniami Pana Jezusa, to się nauczcie tego od Niego. Jeżeli masz taką trudną relację. To co masz robić? "Podszedł, ujął za rękę i podniósł"… Pan Jezus potrafił sprawić, że to zadziałało za pierwszym razem. W naszym życiu najczęściej trzeba wielokrotnie, czasem aż do śmierci: podchodzić, ujmować za rękę, podnosić. My nie mamy aż tak wielkiej miłości jak Jezus, ale jeśli otworzycie się na to, o czym mówiłem przez te dwa dni, to wtedy w naszych sercach otwierają się rzeczy niemożliwe. I tam, gdzie my nie potrafimy tego robić, albo ktoś nie chce tego przyjąć, to tam musi wkroczyć Pan Bóg ze swoim działaniem niemożliwym - więc jeśli mamy te pierwsze dwa dni: budujemy wiarę i próbujemy nią żyć, to wtedy On jest w stanie prowadzić też nasze relacje.

Czemu to jest tak ważne? Bo tak naprawdę to jest jedyna rzecz, której Bóg w nas szuka.

Kochać umie?

Ojciec Szustak przywołał słowa Katechizmu Kościoła Katolickiego o sądzie ostatecznym i dodał, że jedynym pytaniem, jakie zada nam Bóg, będzie: Kochać umie? - Jak umie, to zapraszamy. Jak nie umie, to mamy taki pokoik, który się nazywa czyściec.

W piątek 22 grudnia uczestnicy rekolekcji pożegnali o. Adama Szustaka   W piątek 22 grudnia uczestnicy rekolekcji pożegnali o. Adama Szustaka
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Jeśli jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo - a jesteśmy - to jesteśmy stworzeni na obraz kogoś, kto jest - jak mówi św. Jan - jednoznacznie i bez żadnych wątpliwości - Miłością. Mamy być chodzącą miłością I dopóki nie będziemy miłością, dopóty się tam nie znajdziemy. Jak myślicie, dlaczego Pan Jezus wymyślił małżeństwo i dlaczego to jest takie trudne? Bo to jest najlepsza szkoła uczenia się miłości. Pan Bóg dał ci tego patałacha, to się go naucz kochać teraz. Mówisz: niemożliwe. A Bóg mówi - ja jestem Panem rzeczy niemożliwych, no to jedziemy! Pan Bóg ci dał tę babkę - to spróbuj. Mówisz: próbowałem. Nie da się. Podobnie.

Otrze każdą łzę

Dominikanin podkreślił: Boga interesuje tylko jedna sprawa - dopóki nas nie doprowadzi do tego, że się nauczymy kochać, dopóty tam, do nieba nie wejdziemy. Obrazowo tłumaczył na czym polega czyściec - to pokoik metr na metr, do którego wchodzą zwaśnione strony i nie wyjdą, dopóki nie będą się prawdziwie kochać. Wchodzi żona i mąż, który ją zdradził - nie wyjdą, aż on zrozumie, a ona przebaczy. Potem wchodzi żona i ta druga kobieta - nie wyjdą, póki nie staną się przyjaciółkami. Tak będzie z każdą parą ludzi, którzy nawet przelotnie się spotkali i urazili.

Ks. proboszcz Jan Figura dziękował o. Szustakowi - zwłaszcza za przyciągnięcie do kościoła młodzieży   Ks. proboszcz Jan Figura dziękował o. Szustakowi - zwłaszcza za przyciągnięcie do kościoła młodzieży
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Pan Bóg dopóty będzie nas naprawiał, dopóki naprawi wszystkie relacje, jakie są na tym świecie. Apokalipsa mówi wyraźnie: naprawi każdą krzywdę, otrze każdą łzę. Wiecie dlaczego się modlimy za dusze czyśćcowe? Żeby wreszcie uwolniły serca - bo oni tam siedzą i mówią: nie, nie będę kochać. A my się modlimy - przebacz, otwórz serce. To jest jedna, jedyna najważniejsza rzecz na świecie, ponieważ Pan Bóg nas stworzył po to, żebyśmy kochali.

Odwołując się do ostatnich dni Adwentu o. Adam mówił: - Święta będą dla wielu z nas trudne. Bo usiądziemy z tymi, z którymi nie jest nam nieraz łatwo. A wtedy… Podszedł, ujął ją za rękę i podniósł…Bo to, co dla nas jest niemożliwe, jest możliwe dla Boga. Bez Boga się nie da - dlatego potrzebowaliśmy tych dwóch dni, żeby Jego wpuścić w to wszystko: podszedł, ujął za rękę i podniósł. A ona wstała i podała karpia… Nie ma większego uzdrowienia, niż uzdrowienie serca, bo jak to człowiek ma, to ma wszystko…