Nakarmią, umyją i… dopiero głoszą

Urszula Rogólska

publikacja 19.11.2017 14:33

- Przypomniały mi się słowa św. Brata Alberta, który mówił, że najpierw trzeba podejść do człowieka, podnieść go, nakarmić, umyć, wyleczyć, a dopiero później głosić mu Ewangelię - mówi Andrzej Sitarz, jeden z inicjatorów Światowego Dnia Ubogich w Bielsku-Białej.

Grzegorz Giercuszkiewicz, Andrzej Sitarz i Lech Malinowski - odpowiedzilani za organizację 1. Światowego Dnia Ubogich w Bielsku-Białej Grzegorz Giercuszkiewicz, Andrzej Sitarz i Lech Malinowski - odpowiedzilani za organizację 1. Światowego Dnia Ubogich w Bielsku-Białej
Urszula Rogólska /Foto Gość

W sobotę 18 listopada w bielskim kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa obchodzono 1. Światowy Dzień Ubogich (pisaliśmy o nim TUTAJ). Wspólnie zorganizowali je: diecezjalna Caritas. Wspólnota Przymierza "Miasto na Górze" i Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. O swoim zaangażowaniu w przygotowanie święta opowiadają: Andrzej Sitarz, Grzegorz Giercuszkiewicz i Lech Malinowski.

- Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem na portalach chrześcijańskich, że papież ogłosił takie święto jak Światowy Dzień Ubogich, to byłem miło zaskoczony i jednocześnie zasmucony, że moje myśli dotąd nie szły w kierunku zorganizowania takiego specjalnego spotkania dla naszych ubogich - mówi Andrzej Sitarz, związany ze Wspólnotą Przymierza "Miasto na Górze" w Bielsku-Białej, pracownik w szkołach Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego, znany chyba najbardziej dzieciom i dorosłym podopiecznym Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Bielsku-Białej, dla których w ciągu całego roku organizuje spotkania, wycieczki, a których przed świętami - wraz z wielkim gronem wolontariuszy - obdarowuje paczkami.

Najpierw nakarmić i umyć

Jak podkreśla Andrzej Sitarz: - Samo wyzwanie dnia ubogich: "Nie miłujmy słowem, ale czynem", bardzo do mnie przemówiło. Przypomniały mi się słowa św. Brata Alberta, który mówił, że najpierw trzeba podejść do człowieka, podnieść go, nakarmić, umyć, wyleczyć, a dopiero później głosić mu Ewangelię. Te słowa mocno we mnie żyją i staram się cokolwiek w tym kierunku robić. Mam wokół bardzo wielu ludzi ubogich, samotnych, doświadczonych przez los, z którymi spotykam się przez cały rok, w miejscach, w których żyją, gdzie - zwłaszcza zimą - jest ciepło. Ale też co miesiąc spotykamy się z nimi na "Wieczerniku" - w klubie "Arka", prowadzonym przez KTK w Bielsku-Białej przy ul. Krasińskiego. - Przychodzi około 40-50 osób, ale z doświadczenia, kontaktów z noclegowniami, miejscami, w których bezdomni szukają schronienia wiemy, że takich osób, które potrzebują pomocy jest około 300.

Sprzymierzeńców w organizacji Światowego Dnia Ubogich, Andrzej znalazł w swoich przyjaciołach: ks. Robercie Kasprowskim, Grzegorzu Giercuszkiewiczu z diecezjalnej Caritas i Lechu Malinowskim z "Miasta na Górze", z którym współorganizuje spotkania "Wieczernika".

- Zależało nam na tym, żebyśmy się z naszymi bezdomnymi, samotnymi i ubogimi nawzajem zauważyli się w tym dniu, pobyli razem, pośpiewali, pomodlili się i dali świadectwo tym, którzy potrzebują wsparcia duchowego - dodaje Grzegorz Giercuszkiewicz.

A Andrzej Sitarz uzupełnia: - Oni potrzebują takich spotkań - z ciepłą herbatą, kawą, modlitwą, możliwością porozmawiania, pożalenia się, podzielenia swoimi problemami. Ich problemy są dla nas ważne. Widzimy, że jest tak jak na liście uczynków miłosierdzia wobec ciała i duszy - bywa, że głodnych trzeba nakarmić, a bywa, że przede wszystkim: smutnych pocieszyć. Te potrzeby zresztą często idą w parze w czasie naszych spotkań: ciepły posiłek, a przy tym głoszenie Słowa Bożego, przybliżanie im Pana Boga - żeby czuli się godnie, jak ludzie.

Jeśli nie zaczniesz kombinować z Panem Jezusem

Świadectwo życia Andrzeja bardzo mu pomaga w dotarciu do ubogich: - Mam za sobą podobne doświadczenie życiowe jak wielu z nich. Wiem, co znaczy jak człowiek straci mieszkanie, trafi do noclegowni, zaplącze się w kredyty i nie będzie sobie w stanie poradzić. I wiem też, że bez Pana Boga, bez ludzi, których On zawsze posyła, nie da się z tego wyjść. Nie da się inaczej powiedzieć - to jest cud. Pan Bóg tak zadziałał w moim życiu - i o tym im mówię. Jasne, że to bardzo trudne - bo w dzisiejszym świecie trafić do ludzi z Ewangelią jest coraz trudniej.

- Oni są pozamykani w sobie ze swoimi problemami - dodaje Lech Malinowski. - Niełatwo im powierzyć swoje życie Panu Bogu. Wielu wybiera stagnację. Powtarzam im słowa Jezusa z Ewangelii św. Jana: "Beze Mnie nic uczynić nie możecie". Jeśli nie zaczniesz kombinować z Panem Jezusem, to sam nie dasz rady…

Lech Malinowski codziennie spotyka się w "Arce" z potrzebującymi różnorakiej pomocy - zwłaszcza - z uzależnionymi od alkoholu czy narkotyków. Wiedzą, gdzie przyjść, kiedy chcą znaleźć realną pomoc. - Nie możemy tych ludzi zostawić samych sobie - mówi. - Potrzebują ukierunkowania: realnej pomocy, rozmowy, prawnika, psychologa. Jasne, że nie każdemu udaje się pomóc. Najczęściej nie wystarczy sama dobra wola, siła, zaparcie. My sami jesteśmy dowodem na to, że bez Pana Boga, bez modlitwy, nie wytrwamy. Nie wiem czemu Pan Bóg mnie tu postawił 27 lat temu. Kiedyś sam "nieźle moczyłem". Ale skoro Pan Bóg chce żebym służył, to robię to na ile starcza sił i mądrości.

Zauważ Łazarza

- W liście papieża Franciszka na ten dzień, uderzyły mnie słowa, że dopóki Łazarz leży pod naszymi drzwiami, nie będzie sprawiedliwości na tym świecie - mówi A. Sitarz. -  Ten Łazarz może leżeć u drzwi każdego z nas - trzeba drzwi otworzyć i przyjąć go. My staramy się tych ludzi przyciągać do nas, do stołu, do wzajemnej modlitwy. Bo to modlitwa jest kluczem do rozwiązania problemu. Jest bardzo wielu ludzi, naprawdę mnóstwo, którzy nas wspierają - jeśli nie swoim czasem, zaangażowaniem, to finansowo.

Organizatorzy 1. Światowego Dnia Ubogich w Bielsku-Białej podkreślają: - Sami jesteśmy tylko narzędziami Pana Boga, a to On sam wyposaża nas w narzędzia, którymi możemy pomagać.

Sitarz mówi, że czasem słyszy, że jego pomysły pomocy, to wariactwo: - Ale ja wiem, że mam za sobą siostry i braci ze wspólnoty, młodych wolontariuszy ze szkół KTK i że to wariactwo warto podejmować. Nieocenioną robotę wykonuje Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta - wydając ponad 800 posiłków dziennie, służące łaźnią, schroniskiem dziennego pobytu, stałą troską i pomocą. Ale każdy z nas może pomóc - zróbmy coś, wstańmy, idźmy do tych ludzi, ofiarujmy za nich modlitwę, Komunię Świętą... Cieszymy się, że to pierwsze bielskie spotkanie udało się nam zorganizować, ale ważniejsze jest, żebyśmy dzień ubogich i samotnych mieli codziennie - żebyśmy ich zauważali.

O 1. Światowym Dniu Ubogich w Bielsku-Białej przeczytacie także tutaj: