Andrychów + Pisarzowice = Alpha dla młodzieży!

Urszula Rogólska

publikacja 29.09.2017 13:29

W salkach parafialnych u św. Stanisława w Andrychowie w poniedziałki, w Pisarzowicach - we wtorki. Już od 17.30 kilkunastu młodych uwija się przy ostatnich przygotowaniach na przyjęcie swoich gości - uczestników młodzieżowej wersji kursu Alpha.

Ks. Adam Wandzel z Gabrielem Golenią (z lewej) i Szymonem Trzepaczką (w środku) - z zespołu Alphy w Andrychowie Ks. Adam Wandzel z Gabrielem Golenią (z lewej) i Szymonem Trzepaczką (w środku) - z zespołu Alphy w Andrychowie
Urszula Rogólska /Foto Gość

ALPHA - czyli początek, pierwsza litera alfabetu greckiego. Ale tu każda litera jest zarazem skrótem zawierającym pięć angielskich słów. A znaczy: anyone can come (każdy może przyjść), L - learning and laughter (nauka i śmiech), P - pasta (z włoskiego: makaron, posiłek), H - help one another (wzajemna pomoc), A - ask anything (pytaj o wszystko).

Alpha to nazwa kursu wprowadzającego w poznanie istoty chrześcijaństwa; zdobycie niezbędnej wiedzy, ale i mocnego doświadczenia bliskości Boga, podczas dziesięciu cotygodniowych spotkań i jednego weekendu wyjazdowego. Kursy prowadzi już wiele wspólnot i parafii w całej diecezji. Chętnych nie brakuje nigdy. Wrażenie robi zwłaszcza zainteresowanie młodych - dla nich przygotowano specjalną wersję spotkań, w czasie których poznają podstawy chrześcijaństwa w atrakcyjnej dla nich formie przekazu.

Najczęściej kursy prowadzone są w edycji wiosennej i jesiennej. U św. Stanisława w Andrychowie 25 września rozpoczęła się czwarta edycja, nazajutrz, w Pisarzowicach druga. Tu nad obiema czuwają ks. Adam Wandzel i Izabela Rusinek – w Andrychowie wspólnie z Alfredem Gibasem. Młodzieżową Alphę prowadzi także parafia św. Marcina w Jawiszowicach. Z kolei 6 października o 18.00 zaplanowano pierwsze spotkanie Alphy dla młodzieży w budynku LUCE Areny w Bielsku-Białej. Tu poprowadzi ją Szkoła Ewangelizacji Cyryl i Metody..

Zespół kursu Alpha w parafii św. Stanisława w Andrychowie ze swoimi duszpasterzami   Zespół kursu Alpha w parafii św. Stanisława w Andrychowie ze swoimi duszpasterzami
Urszula Rogólska /Foto Gość

– W wersji dla dorosłych miejscem spotkań nie jest raczej kościół - chodzi o to, by nie wahali się przyjść ci, którzy są wobec niego nastawieni sceptycznie albo wręcz wrogo czy też niewierzący - mówi Izabela Rusinek. - W edycji młodzieżowej jednak rodzice oczekują, że będzie to miejsce, które jest im znane, że czekają tam na ich dzieci ludzie, którym ufają.

To Iza Rusinek i Alfred Gibas przyprowadzili młodzieżową Alphę do Andrychowa. - Sama poznałam Alphę w Rychwałdzie, potem zaangażowałam się jako koordynator w Zagórniku - relacjonuje Iza. - W 2016 roku byłam na konferencji Alpha w Warszawie. I tam zrodziło się pragnienie, żeby zorganizować kursy dla młodych w mojej parafii, żeby ich obudzić, zaszczepić w nich miłość do Jezusa, żeby poznali Boga żywego, Jezusa działającego dzisiaj, żeby Kościół nie kojarzył im się ze staroświecką strukturą dla babć.

Podzieliła się tym pragnieniem z zespołem w Zagórniku. I wtedy do gry wszedł Alfred..- Spotkałem się z księdzem proboszczem Janem Figurą po moim weekendzie alphowym, więc byłem taki bardzo rozentuzjazmowany i powiedziałem, że dobrze byłoby taki kurs poprowadzić u nas, w parafii. Ksiądz wyraził zgodę - na kurs dla młodzieży. Myślałem: co ja zrobię? Sam dopiero zaczynam! Wtedy żona mi powiedziała o Izie.

Ekpia andrychowskiej Alphy z proboszczem ks. Janem Figurą   Ekpia andrychowskiej Alphy z proboszczem ks. Janem Figurą
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Nie było przeszkolonego zespołu - kontynuuje Iza. - Chcieliśmy zacząć po Światowych Dniach Młodzieży, ale ksiądz proboszcz dał znać, że "robimy już, bo młodzież chce". Później już wiedziałam czemu nas Pan Jezus tak przynaglił. Był tu ks. diakon Adam Wandzel, on w młodzieży tę Alphę już wstępnie zaszczepił.

Kółko czyli kwadrat

- Ksiądz nas przygotowywał do bierzmowania. Byłem wtedy w trzeciej klasie gimnazjum - tłumaczy Gabryś Golenia. - Lubiliśmy księdza i zapytaliśmy, czy nie zrobiłby dla nas takiego kółka zainteresowań jak są inne np. z matmy. A ze nie podobało się nam słowo kółko, to wymyśliliśmy "kwadrat religijny".

- Prowadziłem w parafii krąg biblijny. Tam Iza mi powiedziała o tym pragnieniu Alphy dla młodzieży - mówi iks. Adam Wandzel. - Powiedziałem księdzu proboszczowi, który nie był pewien czy się nam to uda, ale pobłogosławił nam, a ja pełen wiary i ufności powiedziałem: Przyjdą!

- Na "kwadratach" ksiądz nam puszczał już filmiki z kursu Alpha i mniej więcej wiedzieliśmy o co chodzi - mówi Gabryś. - Kiedy padł pomysł kursu w parafii, zespołu prowadzącego jeszcze nie było. Ktoś musiał zacząć. I trafiło na nas. Na pierwszej Alphie byliśmy więc jednocześnie uczestnikami i prowadzącymi. Każde spotkanie rozpoczyna kolacja - u nas pizza - jest czas na rozmowy w małej grupie, a najważniejszy jest wykład tematyczny. Zrezygnowaliśmy z przygotowanych dla młodzieży filmów, kiedy okazało się, że wszyscy wolą "żywe" spotkania z osobami, które mocno przeżyły swoje nawrócenie i były także na Alphie. Uczestnicy są podzieleni na kilka 12-15 osobowych grup (u nas są cztery - tak nam pomieszczenia pozwalają). W każdej jest lider i dwóch pomocników.

Młodzi z zespołu Alphy w parafii św. Marcina w Pisarzowicach   Młodzi z zespołu Alphy w parafii św. Marcina w Pisarzowicach
Urszula Rogólska /Foto Gość

Zaczęło się zapraszanie młodych. W pierwszej edycji uczestniczyli głównie gimnazjaliści - bo ich uczył dk. Adam. Kończyli szkolę, szli dalej, więc coraz częściej dołączali ich rówieśnicy z nowych szkół. - Czasem wystarczyło hasło: "darmowa pizza przez dziesięć poniedziałków!".. Czasem działa "przekupstwo". Czasem zachęta, że poznasz nowych, fajnych ludzi - mówi Gabryś, a ks. Adam wyznaje: - Też ich trochę przekupiłem - powiedziałem kandydatom do bierzmowania, że im odpuszczę dwie z czterech tur pytań, jeśli przyjdą.

- Pizza przestaje działać po jakichś trzech, czterech spotkaniach, a wtedy zaczyna przyciągać to, co najistotniejsze… - dodaje Gabriel.

- Ks. Adam zrobił fantastyczną robotę w szkole. Później jest już inaczej… Kiedy naprawdę doświadczysz Boga, spotkasz żywego Jezusa, chcesz przyprowadzić do Niego następnych. To jak kamień rzucony w wodę, który zatacza coraz szersze kręgi… - dodaje Iza. - Sama wiem jak to jest, bo sprawdziłam do na sobie…

Pizzy masz w końcu dość

Na drugą edycję przyjechali także młodzi z Pisarzowic, gdzie po święceniach kapłańskich trafił ks. Adam. To oni mieli stworzyć potem zespół Alphy dla swoich rówieśników.

- Nie miałem co robić w poniedziałki wieczorem i jak ks. Adam zaproponował wyjazdy do Andrychowa, zgodziłem się - mówi Janek Trembla z Pisarzowic. - Tam byłem jako uczestnik, a teraz już w zespole, jako pomocnik. Chciałem pojechać, bo pomyślałem, że może się z tego zawiąże jakaś grupa młodzieżowa u nas. Choć od dziecka jestem w Kościele, tam się dowiedziałem wiele ciekawych rzeczy - m.in. poznałem naukowe dowody na istnienie i działalność Jezusa. Teraz mam argumenty w dyskusjach z tymi, którzy wątpią. Po kursie chciałem, żeby jak najwięcej moich kolegów mogło w czymś takim uczestniczyć. Tam się o trudnych teologicznych rzeczach mówi w przystępny sposób, zrozumiałym językiem. Przychodzą prowadzący poszczególne spotkania, którzy wiedzą co to jest kryzys wiary, mówią na przykładzie własnego życia - to bardzo trafia do mnie.

Jakub Tora z Pisarzowic, także mocno przeżył andrychowską Alphę. - Każdy z nas trafił do innej grupy. Nikogo więc nie znałem. Potem dopiero zobaczyłem, że to jest najlepszy sposób - bo nie krepuje cię to, że wokół są ludzie, którzy cię znają, możesz być szczery i otwarty. To ci ludzie mnie tam co tydzień przyciągali. Dużo się u mnie zmieniło. Inaczej traktuję ludzi, inaczej patrzę na świat. Kiedyś mało szanowałem ludzi innych ode mnie. Nie tolerowałem ich. Dziś już tak nie jest.

Kacper Ogrodzki z Godziszki, który teraz pomaga w Pisarzowicach, był również w tej pierwszej andrychowskiej ekipie. - Oczywiście, że najpierw przyciąga pizza. Ale po trzech tygodniach jesteś już nią przejedzony. Potem się czeka na tych ludzi, na rozmowy. Tam doświadczyłem mocy modlitwy. Teraz nie jest dla mnie problemem Nowenna Pompejańska - odmawiam już trzecią, a może czwartą. Jestem po wypadku, byłem trafiony w oko. Wtedy rzadziej chodziłem do Kościoła, nie miałem kontaktu z ludźmi. Alpha to zmieniła. Chodzę do klasy, w której do Kościoła przyznaje się kilka osób. Dała mi więcej siły, odwagi do przyznawania się do Jezusa.

- Wspaniała jest atmosfera spotkań - mówi Martyna Markiel z Hecznarowic. - Nikt nie ocenia wypowiedzi innych, nawet jeśli ktoś powie coś, co go kompromituje. Mamy pewność, że to zostaje między nami. Większość z nas uważa się za chrześcijan, katolików, a często nie znamy Jezusa, nie potrafimy mówić o Nim. Alpha pomaga to zmienić. Nie znałam wielu form modlitwy, Kiedy wcześniej słyszałam o modlitwie w językach, byłam przerażona. A tu sama jej doświadczyłam na sobie… To niesamowite… Pan Bóg naprawdę działa wszędzie. W tek chwili, kiedy rozmawiamy także…

- Poznaje się masę fajnych ludzi - opowiada Marta Kania z Pisarzowic. - Tu mi się wyjaśniło wiele pytań w kwestii wiary. Dzięki temu łatwiej postrzegać świat, łatwiej zabierać głos w dyskusjach na temat wiary. Dzięki Alphie mam zupełnie inną więź z Jezusem - nie jest kimś odległym. Z takiej niepojętej osoby stał mi się bliski i przystępny.

Uchodziliśmy za kościółkowych

Od pierwszej edycji z andrychowskim zespołem jest także Szymon Trzepaczka, obecnie kleryk pierwszego roku krakowskiego seminarium. - Byłem w oazie, uczyłem się w trzeciej klasie technikum. Zadzwoniła koleżanka z pytaniem czy bym chciał dołączyć do zespołu. Zgodziłem się i… już zostałem. Trafiła tez tu moja siostra Natalia. W trochę specyficzny sposób… Obiecałem jej pięć złotych za każde spotkanie, jeśli przyjdzie.

Ostatnie przygotowania na przyjęcie gości w Pisarzowicach   Ostatnie przygotowania na przyjęcie gości w Pisarzowicach
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Chodzę na oazę i myślałam, że już nikt mi nie powie nic ważnego, Myślałam, że o Bogu to ja już wszystko wiem - mówi Natalia, siostra Szymona. - Tu się okazało, że chodzi nie tylko o wiedzę. Choć ta była dla mnie cenna - przypomniałam sobie podstawy wiary, kim jest Jezus. Niby o tym wiedziałam. Ale teraz naprawdę zrozumiałam i przyjęłam tę prawdę do serca. Przyszłam na Alphę w bardzo trudnym dla mnie czasie. I to było mocne przeżycie. Na weekendzie wyjazdowym działy się autentyczne cuda. Ale tym bardziej uświadomiłam sobie wartość Mszy św. Nie mamy nic ważniejszego niż Eucharystia. Jestem pewna.

- Byłem sceptycznie nastawiony do tej Alphy. Wtedy byłem od 6,5 roku lektorem. Uchodziliśmy za takich kościółkowych ludzi, blisko ołtarza. Co więcej. Bardzo rygorystycznie podchodziłem do liturgii. Ważniejsze były dla mnie właściwie wykonane czynności niż prawdziwa relacja z żywym Bogiem. Alpha mnie zmieniła. Zmienia mnie każda edycja. Dowiedziałem się wtedy jaki byłem naprawdę i jak daleko mi do Jezusa… Otworzyłem się na Boga, na innych ludzi, znalazłem przyjaciół , a wśród nich Szymona.

- Nie znałem modlitwy charyzmatycznej, nie wiedziałem co to modlitwa wstawiennicza. Tak naprawdę nie znałem Jezusa takim jakim On jest naprawdę - bliskim przyjacielem, obecnym zawsze przy mnie, działającym przeze mnie i przez innych.

- Czasem młodzi ludzie patrzą na Kościół przez pryzmat skandali. Alpha pozwala dostrzec jaki jest naprawdę Kościół i Pan Bóg. Nie jest surowy sędzią, który wypatrując grzesznika rozgniewany siecze, ale naprawdę… Tatą, który kocha jak nikt, bezwarunkowo i zawsze. To nie są słowa. My tego tu doświadczamy. Kiedy poznasz takiego Boga chcesz być też inny dla ludzi - dodaje Gabryś.

Razem

Jak podkreślają Szymon i Gabriel, Alpha, to tylko droga. Celem jest znalezienie swojego miejsca w Kościele. Młodzi tęsknią za wspólnotą po Alphie. - Po naszych Alphach ludzie wręcz masowo idą do oazy w swoich parafiach, angażują się w inne przedsięwzięcia w Kościele, jak choćby teatr w sąsiedniej parafii św. Macieja - mówi Gabriel. W Pisarzowicach z kolei, po obecnym kursie powstanie pierwsza wspólnota młodzieżowa Ruchu Czystych Serc. - Wychowanie do wartości, do życia małżeńskiego, rodzinnego - widzę, że na to też czekają, tego chcą - dodaje ks. Wandzel.

Jeszcze ostatnie ustalenia i zaraz zacznie się Alpha w Pisarzowicach!   Jeszcze ostatnie ustalenia i zaraz zacznie się Alpha w Pisarzowicach!
Urszula Rogólska /Foto Gość

Alpha działa. Najpierw daje im środowisko, w którym mogą się odsłonić, podyskutować na tematy, których gdzie indziej nie poruszają. – Poznają fajnych ludzi, rozmawiają o swojej codzienności, ktoś ich zapyta co u ciebie, jak się czujesz – nawet nie zdajemy sobie sprawy jakie to dla nich ważne - podkreśla ks. Adam Wandzel. - A przy tym mają darmowy posiłek :). To sprawia, że krok po kroku dzieje się z nimi coś nowego. Weekend alphowy, gdzie autentycznie doświadczają mocy Pana Boga, jest dopełnieniem. To niesamowite widzieć młodych, którzy na modlitwie płaczą, śmieją się, są radośni. Może w domu modlili się cicho, może się wstydzili, teraz widzą, że sami mogą modlić się na głos także za innych; wstawiać się za sobą.

Jak dodaje ks. Adam: - Oni czują, że są ważni, są potrzebni. Nie stawiamy im tu warunków. Oni sami podejmują decyzję, żeby się zaangażować, zapraszać innych. Nie chcą zatrzymywać dla siebie tego, co odkryli. To jest ewangelizacja - jeśli odkryję Jezusa jako mojego Pana, to jestem pewien, że to Ktoś dla mnie ważny. Nagle chcę o tym opowiedzieć innym. Alpha nas samych uczy ufności Panu Bogu. My nie wkładamy młodym do głowy swojego myślenia. Nagle, przez rozmowy, dyskusje, doświadczenie całości kursu, zmienia się ich myślenie. Nie nakładamy im żadnych schematów, nie mówimy co mają robić, co mówić, jak myśleć. Oni sami do tego dochodzą. To jest coś bardziej trwałego, bo sami wszystko odkrywają..

Dziecko radości

Organizatorzy Alphy mają wsparcie proboszczów - ks. Janusza Gacka w Pisarzowicach i ks. Jana Figury w Andrychowie. - Podrzucone to dziecko, a coraz wyraźniej widzę, jaką radość przynosi w parafii – uśmiecha się ks. Jan Figura, mówiąc o kursach Alpha w parafii. - Pomysł wyszedł od świeckich, którzy zaangażowali się w kursy organizowane w sąsiednim Zagórniku. Przyznaję. Początkowo wątpiłem w sukces tego pomysłu. Myślałem, że bardzo trudno jest ściągnąć młodzież do kościoła. Zwłaszcza, że mamy tu już grupę młodzieżową. Ale gdy zobaczyłem z jakim zapałem przyszli na pierwsze spotkanie, potem zorganizowali kolejne, uznałem, że tu dzieje się coś wielkiego, Bożego. Pierwsza Alpha minęła, a okazało się, że było tak wielu chętnych, że drugą trzeba było ogłosić! Ci, którzy przychodzą, bardzo chętnie angażują się w przygotowanie kolejnych edycji. Nowej młodzieży wciąż nie brakuje. To swoiste apostolstwo pociąga innych, mówią o Alphie rówieśnikom. Dzieje się coś niezwykłego, jakaś inna wspólnota się rodzi. Rodzice wyrażają się z uznaniem o tej działalności - mówią, że młodzież się zmienia, chce się modlić w domu, chętniej chodzi do kościoła - nie tylko w niedziele. Chcą być bliżej Boga... Alpha wydaje owoce. Widzę to.

O kursach Alpha w Andrychowie i Pisarzowicach napiszemy także w papierowym "Gościu Bielsko-Żywieckim" nr 40 na niedzielę 8 paździenika