Dla jednych nowy rok zaczyna się 1 stycznia, dla innych z pierwszym dzwonkiem – 1 września. Dla Kamila Bierskiego data nowego roku od siedmiu lat jest ruchoma.
Młodzi uczestnicy 7. Pielgrzymki Górskiej do Ludźmierza na trasie.
Katarzyna Czampiel
Przypada zawsze wtedy, kiedy zaczyna się górska pielgrzymka z Bielska-Białej do Ludźmierza. – Odważni, waleczni, wytrwali – mówi o nich zdecydowanie ks. Maciej Kornecki, do niedawna wikary w Starym Bielsku (dziś pracuje w parafii św. Macieja w Andrychowie) i ratownik Grupy Beskidzkiej GOPR. Przed siedmioma laty zaproponował grupie młodzieży „królewską wyprawę” – górską pielgrzymkę z Bielska-Białej, przez sanktuarium Królowej Beskidów w Szczyrku na Górce do Ludźmierza – do Królowej Podhala.
Przemiana i zmiana
Każdy uczestnik od początku wie, że łatwo nie będzie: całą trasę trzeba pokonać na własnych nogach, z plecakami, dźwigając swój bagaż, a także prowiant na śniadania i kolacje. Nie są grupą hermetyczną. Co roku może dołączyć do nich każdy, kto jest gotów na sześciodniowy wysiłek. Ramię w ramię idą gimnazjaliści, licealiści, studenci, młodzi, którzy już pracują. Zaczynają najczęściej jako grupa mniej lub bardziej znających się osób, a u celu są wypróbowaną w trudach ekipą, w której każdy może liczyć na drugiego. Przez sześć lat trasa się nie zmieniała: wędrowali przez Szyndzielnię do Szczyrku i dalej, trawersując Skrzyczne, przez Beskid Żywiecki – Glinne, Rysiankę, Halę Miziową, Markowe Szczawiny pod Babią Górą, Podwilk – do celu, do Gaździny Podhala w Ludźmierzu.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.