Ekstremalna Milówka po raz drugi

Urszula Rogólska

publikacja 01.04.2017 19:44

Dzisiejszej nocy ok. 160 osób pokonało bardzo trudną, górską trasę Drogi Krzyżowej w terenie, wzorowanej na EDK - Ekstremalnej Drodze Krzyżowej.

Pomimo nocnego chłodu, humory nie gasły Pomimo nocnego chłodu, humory nie gasły
ks. Zygmunt Mizia

W zeszłym roku Paweł Klemczak, ratownik GOPR, po raz pierwszy zaproponował mieszkańcom Milówki, okolic i wszystkim, którzy chcieli spróbować swoich sił, Drogę Krzyżową w górach, w milczeniu - z Milówki przez Prusów, Halę Boraczą i z powrotem. Przedsięwzięcie wzorowano na Ekstremalnych Drogach Krzyżowych, podejmowanych w całym kraju.

Wówczas, razem z ratownikami GOPR i ks. Stanisławem Lubaszką, proboszczem parafii Wniebowzięcia NMP, wyzwanie podjęło ok. 120 osób. W tym roku goprowcy zaproponowali trasę ulicą Dworcową, aleją Dobrej Matki, przez Prusów, Halę Boraczą, Suchą Górę i ul. Turystyczną z powrotem do Milówki.

Na starcie - w piątek 31 marca o 21.00 w kościele parafialnym - stawiło się około 160 osób, w większości... panie ze znakomitą kondycją, dorównującą jedynie kondycji "ściagacza", jakim okrzyknięto zgodnie księdza proboszcza. Wśród uczestników byli nie tylko mieszkańcy Milówki, okolic i całej Żywiecczyzny, ale i mieszkańcy Górnego Śląska.

Bardzo trudną, wymagającą świetnej kondycji trasę, liczącą ponad 22 km, około 4.00 w sobotę 1 kwietnia ukończyli niemal wszyscy - od początku dwie osoby zaplanowały pokonanie krótszego odcinka, a jedna zakończyła swoją wędrówkę na Hali Boraczej.

Księża Zygmunt Mizia i Stanisław Lubaszka (z lewej) oraz ratownicy GOPR na trasie Drogi Krzyżowej   Księża Zygmunt Mizia i Stanisław Lubaszka (z lewej) oraz ratownicy GOPR na trasie Drogi Krzyżowej
ks. Zygmunt Mizia

Razem z uczestnikami górskiej Drogi Krzyżowej modliła się, a także pomagała potrzebującym ekipa ratowników GOPR z ks. Zygmuntem Mizią w składzie.

- Samo rozważanie Drogi Krzyżowej zakończyliśmy na Boraczej. Każdy rozważał ją sam, w milczeniu. Na hali spotkaliśmy się wszyscy razem na odpoczynku - opowiada ks. Mizia. - Szliśmy przy naprawdę pięknej pogodzie, pod rozgwieżdżonym niebem. Na górze było chłodno - plus 2-3 stopnie, wiał wiatr. Śnieg - taki do kolan - leży jeszcze między Prusowem a Boraczą i dalej, w drodze na Suchą Górę. Tam też jest trochę błota, kałuż, ale można je było bez problemu ominąć.

Co radzą ratownicy GOPR - poza oczywistymi wymogami - na trasie górskiej, nocnej wędrówki? Nawadniać organizm - pić, nawet jeśli wydaje się, że jest chłodno i pić się nie chce. - Od razu widzieliśmy, kto zaniedbał tę sprawę - szybciej i częściej opadał z sił - tłumaczą ratownicy.