Świat miał o nich zapomnieć. Niezłomni, choć wyklęci...

Alina Świeży-Sobel

publikacja 05.03.2017 09:21

Podbeskidzie uczciło zapomnianych bohaterów antykomunistycznego podziemia na różne sposoby: kwiatami, modlitwą, wykładami i przemarszami.

Przemarsz ze sztandarami przez Żywiec Przemarsz ze sztandarami przez Żywiec
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Tradycyjny bielski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych odbył się 28 lutego, a na trasie przejścia ulicami miasta kwiaty i znicze złożone zostały pod budynkami, w których kiedyś funkcjonariusze UB więzili i torturowali partyzantów. Zwieńczeniem marszu była Msza Święta w intencji Żołnierzy Niezłomnych, sprawowana pod przewodnictwem ks. prał. Krzysztofa Ryszki w kościele NSPJ. By oddać hołd bohaterom, szli także przedsatwiciele parlamentarzystów i władz...   By oddać hołd bohaterom, szli także przedsatwiciele parlamentarzystów i władz...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

W homilii ks. Tomasz Chrzan wskazywał, że historii Polski mówi o znaczeniu współpracy dla rozwoju narodu.

- Kiedy tej współpracy brakowało, kiedy zaczynały zwyciężać egoizm i własne interesy, naród systematycznie upadał - dodawał kapłan, zachęcając, by przekraczać własny egoizm i otwierać na twórczą współpracę z Bogiem i drugim człowiekiem. Uczestnicy bielskiego Marszu Pamięci przeszli ulicami miasta   Uczestnicy bielskiego Marszu Pamięci przeszli ulicami miasta
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Od Mszy Świętej w kościele św. Floriana rozpoczęły się 1 marca żywieckie uroczystości, a ks. prał. Stanisław Kozieł zachęcał ich uczestników do gotowości służenia Bogu i ojczyźnie, inspirowanej postawą Żołnierzy Niezłomnych.

- Oni nie pogodzili się i nie ulegli narzuconej im ideologii i totalitaryzmowi. Walczyli w leśnych oddziałach, w niepodległościowej konspiracji, przelewali krew, szli do sowieckich obozów i komunistycznych więzień. Przez długie lata byli obywatelami drugiej kategorii we własnej ojczyźnie - podkreślał ks. prał. Kozieł.

- Oni porzucili własne domy, rodziny - oddali to, co było dla nich najważniejsze. Gotowi byli oddać życie dla Polski. Nam dziś pozostało przywracać pamięć o tych żołnierzach, tym bardziej, że przez długie lata określano ich mianem najgorszych: bandytami, wyklętymi. Miał o nich zapomnieć cały świat. Mieli zniknąć z historii Polski. To się nie udało - podkreślał Władysław Sanetra, prezes ZŻ NSZ.

Wyrazem pamięci były kwiaty złożone pod tablicą na budynku byłego UB przez delegacje władz samorządowych z burmistrzem Antonim Szlagorem i wicestarosta Stanisławem Kucharczykiem. Kwiaty złożyli także członkowie Związku Żołnierzy NSZ i młodzież.

W tym miejscu można było zwiedzić piwnice, w których więziono i torturowano partyzantów. O ich losach mówili członkowie Grupy rekonstrukcji Historycznej "Rodzynki", wspominając m.in. historię aresztowanego i przesłuchiwanego w tym miejscu jednego z ostatnich żyjących żołnierzy zgrupowania "Bartka" - kpt. Władysława Foksy "Rodzynka".

Kwiaty złożono także pod Pomnikiem Żołnierzy NSZ i Pomnikiem Grunwaldzkim, odmawiając modlitwę Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

Uroczyste złożenie kwiatów odbyło się też w Milówce, przy obelisku upamiętniającym kpt. Antoniego Bieguna "Sztubaka", dowódcy oddziału w zgrupowaniu NSZ kpt. Henryka Flamego "Bartka".

W Cieszynie wykład dla młodzieży towarzyszył uczczeniu w ratuszu pamięci konspiratorów, skazanych na śmierć lub więzienie przez Sąd Wojskowy obradujący w tym gmachu.

Po raz pierwszy duże uroczystości w Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych odbyły się też na terenie gminy Brzeszcze - w Jawiszowicach. Tu najpierw złożono kwiaty na grobie płk. Jana Wawrzyczka ps. "Danuta", "Marusza" - dowódcy oddziału Armii Krajowej "Sosienki".

Później sprawowana była Msza św. w intencji walczących w antykomunistycznym podziemiu, a po Eucharystii uczestnicy obchodów przemaszerowali z kościoła św. Marcina pod pomnik, gdzie odśpiewano hymn Żołnierzy Wyklętych i złożone zostały kwiaty.

Postać legendarnego partyzanta Jana Wawrzyczka, który wraz ze swoimi ludźmi pomógł w czasie okupacji w udanych ucieczkach kilkudziesięciu więźniów KL Auschwitz, zasługuje na najwyższe uznanie. Ciężko ranny w 1945 r. był poszukiwany przez żołnierzy Armii Czerwonej i musiał się długo ukrywać. Stał się on po wojnie obiektem propagandowych ataków, dyskredytujących jego zasługi i dorobek jego oddziału. Świat miał o nich zapomnieć. Niezłomni, choć wyklęci...  

Dlatego dopełnieniem obchodów była 3 marca projekcja zrealizowanego kilka lat temu filmu "Niezłomni. Pod drutami Auschwitz", pokazującego prawdę o bohaterach. Po filmie odbyło się też spotkanie z historykiem Marcinem Dziubkiem, autorem książki o żołnierzach z oddziału "Sosienki".