Jedyna taka "Skała"!

Urszula Rogólska

publikacja 15.02.2017 17:08

To szkoła wyjątkowa już na pierwszy rzut oka - chłopcy i dziewczynki noszą gustowne mundurki, uczą się oddzielnie, a ich rodzice… uczą się razem z nimi!

Rodzice ze "Skały" dzielili sie swoim doświadczeniem Rodzice ze "Skały" dzielili sie swoim doświadczeniem
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Kiedy kończyły się ferie, babcie mówią naszej córce - "Kończy się wolne i musisz biedna wracać do szkoły". A ona: "Ale ja lubię chodzić do szkoły!". Babcie: "I znowu będziesz musiała się uczyć, czytać, pisać". A mała Asia - "Ale ja się lubię uczyć, lubię czytać i pisać!" - opowiadała mama jednej z drugoklasistek Szkoły Podstawowej "Skała" w Bielsku-Białej, podczas Dnia Otwartego, zorganizowanego w tej szkole.

"Skała" to szkoła stworzona przez rodziców, których dzieci dorastały w przedszkolu "Ziarenko". Obie placówki prowadzi Bielskie Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny "Światło" - także powołane przez rodziców. Szkoła jest wyjątkowa już na pierwszy rzut oka - chłopcy i dziewczynki noszą gustowne mundurki, uczą się oddzielnie, a ich rodzice… uczą się razem z nimi. Choć nie siedzą z nimi w ławkach oczywiście, są dla nauczycieli najważniejszym partnerem w kształceniu i wychowaniu ich dziecka.

O szkole opowiadali zainteresowanym rodzicom: dyrektor Marta Mszyca i nauczyciele: Agnieszka Kamińska, Sylwester Rał i Radosław Pietruczuk, a także rodzice obecnych uczniów.

- Kim jesteśmy? Po prostu rodzicami, którzy chcieli założyć szkołę - mówiła Marta Mszyca. - Rośliśmy z naszymi "Ziarenkami" aż do momentu otwarcia szkoły dwa lata temu. To była kontynuacja programu wychowawczego, jaki tam przyjęliśmy jako najlepszy dla nas. Powołaliśmy stowarzyszenie prowadzące placówki oświatowe, z myślą o innych rodzicach.

"Skała" oparła swoją koncepcję na przykładzie szkół hiszpańskich, powstających od 1963 roku. - Ponad pół wieku młodzi ludzie kształcą się w tym systemie, który my także wybraliśmy. Kolejne pokolenia absolwentów przejmują już kierowanie nimi - podkreśla Marta Mszyca. - Doświadczenie tych szkół mówi samo za siebie. Nie wymyślaliśmy sami nowego programu wychowawczego i nie eksperymentujemy. W Polsce działa 20 podobnych placówek. Pierwsza powstała w 2003 roku w Warszawie - powołało ją stowarzyszenie "Sternik". Mamy się od kogo uczyć.

Nauczyciele "Skały"   Nauczyciele "Skały"
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jak mówiła Marta Mszyca, inicjatorem tego typu szkół był św. Jose Maria Escriva - jest nie tylko założycielem Opus Dei. Formacja duchowa, którą proponował, zachęcała do życia w świętości pośród świata. Mobilizował rodziny do zakładania szkół, w których rodzice mieliby wpływ na wychowanie własnych dzieci. Dziś jest patronem takich szkół. Rodzicom ze „Skały” dobrze są znane jego słowa: "Dzieci są najważniejsze, ważniejsze od interesów, od pracy, od odpoczynku".

- Jesteśmy rodzicami. Wszystkich nas łączy pytanie: kim będzie nasze dziecko? Wszyscy byśmy chcieli żeby były to osoby pracowite, uczciwe, kreatywne, by to byli ludzie na których można polegać, by byli świetnymi pracownikami i szefami. Bo sami takich potrzebujemy i z takimi najlepiej się nam współpracuje - tłumaczy Marta Mszyca. - Skąd ich wziąć? To jest nasz przepis na sukces - wychować sobie takie społeczeństwo, zaczynając od najmłodszych! Nie są ważne kółka, różne zajęcia - ważne jest, by wychować je tak, żeby były w przyszłości szczęśliwe. Wierzymy, że istnieje edukacja najwyższej jakości - łączymy naukę z wychowaniem. To podejście wynika z wartości chrześcijańskich i uniwersalnych. Chrześcijańska wizja wychowania to nasz filar. Zakładamy, że chrześcijańskie wartości są po prostu uniwersalne. Pan Bóg jest dla nas najważniejszy i chcemy te same wartości przekazać naszym dzieciom.

Rodzice ze „Skały” podkreślają, że nie jest to szkoła katolicka w tym sensie, iż nie założył jej ktokolwiek z hierarchii Kościoła. To szkoła niepubliczna, ale w swoich dokumentach ma zapis, iż przekazuje treści zgodne z doktryną Kościoła katolickiego. - Mówimy o tym rodzicom podczas rekrutacji. Oni sami odpowiadają sobie czy to dla nich ważne - zaznacza Marta Mszyca i dodaje: - Ideał świętości w pracy zawodowej jest dla nas bardzo ujmujący, bo pokazuje, że my musimy zacząć od siebie, bo widzimy, że nasze świadectwo na co dzień realizuje się w tym, jak pracujemy. I jest to bardzo zbieżne z wizją szkoły, bo my tego dzieci uczymy od najmłodszych lat - co robisz, rób jak najlepiej, bo robisz to z miłości do Pana Boga.

Tutoring - praca rodziców z nauczycielami, to jedna z podstaw „Skały”. Tutaj rodzice są niezastąpieni. Ich praca w domu jest najważniejsza - choć jednocześnie to praca bardzo wymagająca. Chodzi o jedność przekazu rodzicielskiego z tym, nad czym dzieci pracują w szkole.

Z wspólnych wartości wynikają zasady panujące w szkole. - Promujemy wśród uczniów rozwój cnót poprzez codzienną pracę nad nawykami, które pozwolą stawać się młodym ludziom coraz lepszymi, wolnymi i odpowiedzialnymi obywatelami - podkreśla M. Mszyca.

O edukacji spersonalizowanej która jest kolejnych z filarów „Skały" mówił nauczyciel chłopców Radosław Pietruczuk: - Nauczyciel koncentruje się na każdym uczniu osobno - każdy jest osobą, która ma swoje indywidualne potrzeby, charakter, doświadczenie, talenty oraz wady - każdy z nas je ma i każdy nad czym innym powinien pracować, co innego odkryć. Staramy się pomagać każdemu dziecku z osobna - mówi pedagog.

Jedną z najbardziej charakterystycznych dla tego typu szkół jest edukacja zróżnicowana. - Doświadczenie pedagogiczne wskazuje, że łatwiej osiągnąć dobre wyniki dydaktyczne chłopcom i dziewczynkom. kiedy mają przekazywane te same treści różnymi metodami - podkreślają nauczyciele. - Mają odmienne temperamenty, sposoby przyswajania wiedzy, pracy w zespole. Kiedy dostosujemy metody do tych różnic, to okazuje się, że "coś" nagle działa o wiele lepiej, szybciej i łatwiej.

Chłopcy w pierwszych latach nauki w szkole mogą mieć większe problemy z pisaniem czy czytaniem. Dziewczynki - z przedmiotami ścisłymi. Ale wystarczy inaczej z nimi pracować, by te wyniki były znacznie lepsze!

Całe rodziny skorzystały z Dnia Otwartego w "Skale"   Całe rodziny skorzystały z Dnia Otwartego w "Skale"
Urszula Rogólska /Foto Gość

Agnieszka Kamińska mówiła o pracy z dziewczynkami, Sławomir Rał - z chłopcami.

Dziewczynki chętnie pracują w małych grupach, nie potrzebują ciągłego monitorowania ich pracy, ważne jest dla nich jak wygląda ich otoczenie, potrzebują więcej uwagi i pomocy w matematyce i naukach przyrodniczych. Mają tendencję do niedoceniania własnych możliwości, nawet jeśli osiągają dobre wyniki, dlatego potrzebują stałego motywowania. Nie lubią za to rywalizacji, większość trzeba motywować do aktywności sportowej.

Chłopcy nie zwracają uwagi na porządek - choć trzeba im zwracać uwagę na ten aspekt, żeby lepiej chłonęli wiedzę. W klasie chłopców musi się coś dziać, bywa głośniej, nauczyciel głośno wypowiada jasne i konkretne polecania. Trzeba od chłopców wymagać i wyciągać konsekwencje w razie niewykonania zadania. Lubią konkurować, rywalizować, zdobywać punkty. Uwielbiają ruch na świeżym powietrzu.

Nauczyciele mówili także jak istotny w prowadzeniu jest sport, gimnastyka, ćwiczenia śródlekcyjne. Codziennie, bez względu na pogodę dzieci spędzają czas na podwórku.

O szczegółach pracy „Skały” można dowiedzieć się u źródła - w jej siedzibie przy ul. Młodzieżowej 7 w Bielsku-Białej; tel. 570 550 112,e-mail: info@szkolaskala.edu.pl

Atmosfery szkoły będzie można także doświadczyć w piątek 24 lutego. Odbędą się tu trzy wykłady "Wychowawczy kompas", przygotowane w ramach cyklu "Wychowywać i uczyć".

Piotr Giertych - doktor teologii, inżynier leśnictwa, katecheta w Szkole Dla Chłopców "Żagle" w Warszawie, pomysłodawca i współtwórca Orszaku Trzech Króli, a także autor popularnej książki "Piotr i Ania idą do Pierwszej Komunii", spotka się z nauczycielami i rodzicami.

W programie spotkanie:

  • 16.00 - wykład dla nauczycieli: "Jak traktować ucznia jako osobę",
  • 18.00 - wykład dla mam: "Maryja - wzór żony, córki i matki",
  • 20.00 - wykład dla ojców: "Jak wzmacniać i ochraniać swoje dzieci".

Wstęp wolny!