Żywa nić z Koniakowa

Alina Świeży-Sobel

|

Gość Bielsko-Zywiecki 47/2016

publikacja 17.11.2016 00:00

Piękno koniakowskiej koronki zachwyca od pokoleń i do dziś jest znakiem rozpoznawczym kultury mieszkańców beskidzkiej Trójwsi. Od pokoleń też tradycja tego wyjątkowego kunsztu i niezliczonych wzorów rozwija się między kobietami, które przekazują ją sobie jak najcenniejsze dziedzictwo: w rodzinnym domu, z matki na córkę. I tak z rąk do rąk idzie ta nitka...

Beata Legierska (z lewej) i Małgorzata Kiereś prezentują koronki. Beata Legierska (z lewej) i Małgorzata Kiereś prezentują koronki.
Alina Świezy-Sobel /Foto Gość

Najpierw w jasienickim Ośrodku Kultury zagrała kapela Zbyszka Wałacha, a chwilę później na wystawie można było podziwiać misterne owoce wielkiej pracy i talentu trzech twórczyń koronki: Marii Michałek z Istebnej-Andziołówki – nieżyjącej już prekursorki koronki teneryfowej, a także mistrzyni szydełka: Marty Legierskiej z Koniakowa i młodej koniakowskiej artystki sztuki koronkowej – Beaty Legierskiej. – Dawniej koronki szły w świat bez nazwisk autorek. Ale dziś chcemy pokazać, że choć na pozór są podobne, każda z nich ma swój niepowtarzalny styl, inny sposób tworzenia i jest odzwierciedleniem indywidualności twórczyni. Widać to zwłaszcza na przykładzie najmłodszej, Beaty Legierskiej – wyjaśnia Małgorzata Kiereś z wiślańskiego Muzeum Beskidzkiego, autorka wydanego niedawno albumu „Na styku dwóch światów”. Ukazuje w nim warsztat beskidzkich koronczarek i ich najnowsze dzieła.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.