Pamiętamy o nich...

ks. Jacek M. Pędziwiatr ks. Jacek M. Pędziwiatr

publikacja 31.10.2016 12:37

Pożegnaliśmy w ciągu minionego roku m.in. ks. Karola Psurka, ks. Alfreda Brodę, Klaudię Pająk, ks. Józefa Zajdę, ks. Augustyna Paranycza, ks. Stanisława Dadaka, ks. Tomasza Chudego, ks. Pawła Grządziela, ks. Tomasza Dzidę, Andrzeja Kralczyńskiego, ks. Józefa Strączka...

Pamiętamy o nich... Początek listopada jest okazją do wspomnienia tych, którzy odeszli po wieczną nagrodę do Pana. Ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość

Kiedy w uroczystość Wszystkich Świętych kończy się procesja na cmentarz, przy ostatniej stacji modlimy się za tego spośród nas, którego Bóg jako pierwszego powoła do siebie. Na uważnych uczestnikach nabożeństwa modlitwa ta wywiera spore wrażenie. Kogo dotyczy, uświadamiamy sobie dopiero po pewnym czasie. Zapraszamy naszych Czytelników na chwilę wspomnień o tych, którzy jeszcze rok temu odwiedzali z nami cmentarze, a teraz sami oczekują naszej modlitwy. W gronie zmarłych, o których pisaliśmy w ostatnich miesiącach, znaleźli się księża, działacze społeczni i dziewięcioletnia dziewczynka, która do końca dzielnie walczyła z rakiem.

Ks. Karol Psurek

Przez ponad 33 lata był proboszczem parafii NMP Królowej Polski w Czechowicach-Dziedzicach. Na emerytalnym odpoczynku spędził zaledwie cztery miesiące. Po krótkiej chorobie zmarł w bielskim Szpitalu Wojewódzkim 8 stycznia 2016 r.

Śp. ks. kan. Karol Psurek   Śp. ks. kan. Karol Psurek
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Urodził się 26 lutego 1940 r. w Katowicach. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1964 r. Z 51 lat kapłańskiej posługi ks. Psurka aż 33 lata przypadły na duszpasterzowanie w parafii NMP Królowej Polski w Czechowicach-Dziedzicach. Wcześniej posługiwał w parafiach archidiecezji katowickiej, m.in. w Tarnowskich Górach, Mysłowicach, Siemianowicach Śl., Piekarach Śl.-Szarleju, Rudzie Śl.-Goduli i Szczejkowicach. Był także kapelanem szpitalnym i wicedziekanem dekanatu czechowickiego.

Przez 20 lat pomagał w pracy duszpasterskiej w niemieckiej parafii Klein-Krotzenburg niedaleko Frankfurtu, gdzie co roku podczas wakacji zastępował proboszcza. Dzięki życzliwości tamtejszych katolików czechowiccy parafianie mogli w trudnych latach 80. korzystać z pomocy charytatywnej, wsparcia w pracach remontowych w kościele czy organizowaniu dla młodzieży wyjazdów na rekolekcje.

O ostatnim pożegnaniu śp. ks. Karola Psurka pisaliśmy TUTAJ

 

Ks. Alfred Broda

 

W 80. roku życia i 55. roku kapłaństwa zmarł ks. Alfred Broda, emerytowany proboszcz w Zwardoniu. Spoczął w grobowcu kapłanów na cmentarzu w Rajczy.

Pamiętamy o nich...   Ks. Alfred Broda przeżył 80 lat ks. Jacek Pędzwiatr /Foto Gość Przez 34 lata pracował w parafii Nawiedzenia NMP. Parafia w Zwardoniu działała już od 1932 roku, służąc mieszkańcom osady, która wyrosła przy stacji kolei relacji Żywiec-Čadca. Kapliczka była jednak zbyt mała i ks. Alfred podjął się dzieła jej rozbudowy. Z biegiem lat dobudowano do niej nową część, tworzącą wystarczającej wielkości kościół. Na jego ścianach ks. Broda zainstalował na tyle mocne głośniki, że niedzielne nabożeństwa słychać było na Słowacji. Zresztą granica państwa przebiega prawie na ogrodzeniu kościoła i plebanii. Zdarzało się więc, że właśnie tędy, dzięki odwadze ks. Alfreda, udało się przerzucić na teren ówczesnej Czechosłowacji sporą liczbę różańców, obrazków i modlitewników. Ks. Broda kilkakrotnie udzielał też potajemnie ślubu parom od południowych sąsiadów, przechodzącym przez zieloną granicę.

W zwardońskiej parafii rozwijał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Saletyńskiej. Tłumaczył, że to dlatego, iż sam pochodzi z rzeszowskiej parafii pod Jej wezwaniem. Miał zacięcie naukowe i pedagogiczne. Zdobył tytuł naukowy doktora oraz stopień nauczyciela dyplomowanego. Uczył dzieci i młodzież. Przygotowywał z najmłodszymi przedstawienia teatralne. Potrafił zmobilizować do działania i ofiarności mieszkańców, strażaków, sołtysa, wszystkich, którzy tworzyli lokalną społeczność. Ks. Alfred Broda zmarł 1 lutego 2016 roku. Zgodnie z zapisem testamentu, jego pogrzeb odprawiono w sanktuarium Matki Bożej Pani Kazimierzowskiej w Rajczy. Pogrzebowej Mszy św. przewodniczył biskup pomocniczy Piotr Greger. Obrzędy pochówku odprawił ks. inf. Władysław Fidelus.

O ostatnim pożegnaniu śp. ks. Brody pisaliśmy TUTAJ.

Klaudia Pająk

Dzielna 9-latka, która przez 4,5 roku walczyła ze złośliwym nowotworem. Przeszła leczenie w kilku polskich szpitalach specjalistycznych, była też leczona w Niemczech.

Klaudusia zmarła dziś rano...   Klaudusia zmarła dziś rano...
Urszula Rogólska /Foto Gość
W ponoszeniu kosztownych terapii przez tych kilka lat wspierały rodziców inicjatywy podejmowane przez wiele osób i środowisk skupionych wokół rodziny, m.in. Fundacji Krzyż Dziecka, wspierającej zbiórki pieniędzy na leczenie Klaudii, a także parafii, w których odbywały się kwesty na bardzo wysokie koszty leczenia w Niemczech, liczone w setkach tysięcy euro. W ostatnim czasie rodzice Klaudii pokrywali je też z kredytów.

Niestety, mimo wykorzystania wielu rodzajów terapii, choroba wróciła. Kolejne leczenie, podjęte w klinice w Zabrzu, a potem w Niemczech, nie przyniosło oczekiwanego powrotu do zdrowia. W sobotę 5 marca 2016 r. Klaudia odeszła do Pana.

We wtorek 8 marca przy jej trumnie w kaplicy przedpogrzebowej odmówili Różaniec i pożegnali ją najbliżsi. Cała w bieli, w białej trumnie, z różańcem z białych koralików w dłoniach, Klaudusia wyruszyła w swoją ostatnią drogę do kościoła. Ze łzami w oczach szli za nią rodzice: Iza i Jacek, rodzina i cały tłum dorosłych oraz dzieci. Przed trumną szli zasmuceni duszpasterze. Stąd ruszył kondukt, w którym przeniesiono trumnę do kościoła parafialnego. Szpaler utworzyli uczniowie pisarzowickich szkół. Rówieśnicy z klas trzecich przyszli pożegnać koleżankę z białymi różami...

- W zeszłym roku Klaudia przygotowywała się do wielkiego wydarzenia. Towarzyszyłem jej w tym - wspominał podczas pogrzebu ks. Ireneusz Rojczyk. - Pamiętam, z jakim wielkim zapałem pragnęła się przygotować do spotkania z Panem Jezusem. W maju 2015 roku po raz pierwszy przyjęła Go do swojego serca. Teraz Klaudia jest już z Jezusem w niebie, na wiecznej uczcie.  Zapamiętałem ją jako cichą, skromną, trochę nieśmiałą, pełną pokory, ale również szlachetną, z dyskretnym uśmiechem i rumieńcem Bożych cnót.

Nie zdążyła zrealizować swoich pięknych marzeń, jak choćby tego, że zostanie baletnicą. Żyła zbyt krótko. Zdążyła za to obudzić wiele dobrych uczuć w ludzkich sercach. Potrafiła sprawić, że tysiące ludzi chciało nieść pomoc, pokochało pomaganie, stało się wrażliwymi na los drugiego człowieka. Jej serce wprawdzie przestało bić, ale dzięki niej tylu ludzi nauczyło się iść w stronę dobra, odpowiadać na Boże wezwanie do miłości i miłosierdzia.

O Klaudii pisaliśmy TUTAJ, o jej ostatnim pożegnaniu: TUTAJ

Ks. Józef Zajda

Przeżył 65 lat. Był budowniczym kościoła w bielskich Obszarach.

Pamiętamy o nich...   Pożegnanie ks. Zajdy w Komorowicach. Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Poświęcił temu dziełu dwadzieścia pięć lat swoje życia i kapłaństwa. Ks. Józef Zajda pochodził z podwadowickiej Choczni. Po ukończeniu szkoły podstawowej uczęszczał do liceum księży pijarów w Krakowie. Po maturze wstąpił do wyższego seminarium duchownego. W 1975 roku z rąk kard. Karola Wojtyły przyjął święcenia kapłańskie. Pracował jako wikariusz w powstającej parafii na Wzgórzach Krzesławickich w Krakowie. Później został przeniesiony do Kęt. Tutaj w odwecie za jedno z wielu patriotycznych kazań został pobity przez milicję.

Funkcjonariusze wtargnęli do jego mieszkania i napadli na niego. Lekarz, który dokonywał oględzin pobitego księdza stwierdził, że napaści dokonali fachowcy: wiedzieli jak zadawać ciosy, żeby na zewnątrz nie zostawić żadnych śladów. Przeniesiony z Kęt ks. Zajda pracował przez pewien czas jako wikariusz przy świątyni „Arka Pana” w Nowej Hucie Bieńczycach. Tutaj zdobył doświadczenie w budowaniu kościoła, połączonym z tworzeniem wspólnoty parafialnej. Zapewne tym faktem kierowały się władze kościelne, kierując ks. Zajdę w 1987 roku do parafii św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach z poleceniem tworzeni nowej parafii na Obszarach - w tej części miasta, która leży na styku Komorowic, Hałcnowa i Białej.

Jeszcze w okresie opresyjnej polityki władz wobec Kościoła udało się zdobyć miejsce oraz niezbędne zezwolenia na budowę kościoła. Prace przebiegały błyskawicznie - tak, że już w 1991 roku parafia na Obszarach usamodzielniła się, a kard. Franciszek Macharski mianował ks. Zajdę jej pierwszym proboszczem.

Nowo zbudowany kościół dedykowano Matce Bożej Fatimskiej. Ks. Zajda nigdy nie miał nawet cienia wątpliwości co do tytułu kościoła. Z żywym kultem Fatimskiej Pani zetknął się jeszcze w Bieńczycach. Chciał, żeby Madonna objawiająca się portugalskim pastuszkom i przez nich niosąca światu orędzie pokuty i zbawienia czuwała nad wiernymi. Znakiem tego miał być nie tylko wystrój kościoła, ukazujący postać Maryi w tle słynnego cudu Słońca, ale także monumentalna statua Maryi, wykonana z błyszczącej w słońcu stali nierdzewnej, która wieńczy kościelną wieżę.

W 2002 roku ks. kanonik Józef Zajda przeszedł na wczesną emeryturę. Przez kolejne lata zmagał się z cierpieniem i chorobą. Mimo to wciąż aktywnie uczestniczył w życiu duszpasterskim. Był opiekunem duchowym kilkudziesięciu pielgrzymek do miejsc świętych, organizowanych przez katolickie biura podróży. Systematycznie odprawiał Msze św. w kościele św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach, najczęściej koncelebrując Eucharystię transmitowaną stąd na falach radia diecezjalnego „Anioł Beskidów”. Na co dzień a także w Adwencie i Wielkim Poście służył wiernym jako spowiednik. Dla wielu miejscowych parafian, z którymi zżył się w ciągu ponad ćwierćwiecza był ostoją i wsparciem w wymiarze modlitewnym i duchowym.

Ks. Józef Zajda zmarł w pierwszy piątek maja w godzinie Śmierci Jezusa, gdy w wielu miejscach rozbrzmiewa głos Koronki do Bożego Miłosierdzia Dwa dni później w komorowickim kościele św. Jana Chrzciciela rozpoczęły się obrzędu pożegnania, którym przewodniczył ordynariusz bielsko-żywiecki bp Roman Pindel. Następnego dnia ciało zmarłego przewieziono do rodzinnej Choczni.

O ostatnim pożegnaniu śp. ks. Zajdy pisaliśmy TUTAJ.

Ks. Augustyn Paranycz

Ks. Augustyn Paranycz odszedł do Pana w czwartek 19 maja, w 74. roku życia i w 42. roku kapłaństwa, którego znaczną część - bo aż 35 lat - poświęcił parafii Najdroższej Krwi Pana Jezusa w Kętach-Podlesiu.

Pamiętamy o nich...   Ks. Augustyn Paranycz był animatorem kultu Bożego Miłosierdzia ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Jego koledzy rocznikowi z wielkim wzruszeniem przeżyli jego śmierć w takich okolicznościach: ks. Paranycz zmarł w czasie, gdy oni koncelebrowali dziękczynną Eucharystię za swoje powołanie.

Ks. Augustyn Paranycz urodził się w 1942 roku w Soblówce, małej wiosce na Żywiecczyźnie, która wówczas należała do parafii w Ujsołach. Tutaj ukończył szkołę podstawową. Wcześnie podjął pracę zawodową: rodzina, podobnie jak większość sąsiadów, była dość uboga. Upór i konsekwencja sprawiły, że mimo ciężkiej pracy zdołał ukończyć korespondencyjnie liceum w Bielsku-Białej. Maturę zdawał w takim wieku, kiedy klerycy przyjmują już święcenia kapłańskie. Kiedy po maturze wstąpił do seminarium duchownego w Krakowie, był o osiem lat starszy od większej części rocznikowych kolegów. 19 maja 1974 roku w Katedrze Wawelskiej z rąk kard. Karola Wojtyły przyjął święcenia kapłańskie.

Pracował jako wikariusz w Ludźmierzy i w Żywcu. W 1981 roku skierowano go do Kęt-Podlesia. Tutaj był najpierw wikary, później administratorem i wreszcie proboszczem oraz kontynuatorem dzieła budowy świątyni, które doprowadził aż do jej konsekracji w 2007 roku. Niedługo po tym, ze względu na stan zdrowia, przeszedł na emeryturę. W ostatnich latach jego kapłaństwo łączyło się z chorobą i cierpieniem. Zmarł w szpitalu w Oświęcimiu.

Ks. Stanisław Dadak

Ks. infułat Stanisław Dadak zmarł w środę 1 czerwca 2016 r. w szpitalu. Odszedł u progu 49. roku kapłaństwa, którego większą część poświęcił cichej, choć odpowiedzialnej pracy w urzędach kurialnych, najpierw w Krakowie a później w Bielsku-Białej.

Pamiętamy o nich...   Śp. ks. infułat Stanisław Dadak Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Kilka dni wcześniej ks. Dadak miał wygłosić niedzielne kazania w parafii Trójcy Świętej w Wilamowicach. Od blisko ćwierć wieku, odkąd powstała diecezja bielsko-żywiecka a on został przeniesiony z Krakowa do Bielska-Białej, by służyć swoim doświadczeniem w tworzeniu administracji i struktur młodego Kościoła diecezjalnego, związany był z wilamowicką parafią. W nocy poczuł się źle. Wezwana karetka pogotowia zawiozła go do szpitala miejskiego w Bielsku-Białej. Tutaj, mimo wysiłków lekarzy, zmarł.

Ks. infułat Stanisław Dadak urodził się w 1945 roku w Jawiszowicach. Był absolwentem oświęcimskiego Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Stanisława Konarskiego. Święcenia kapłańskie przyjął na Wawelu z rąk metropolity krakowskiego Karola Wojtyły. Przez wiele lat pełnił funkcję notariusza Kurii Krakowskiej. Po utworzeniu w marcu 1992 roku diecezji bielsko-żywieckiej podjął pracę w Kurii w Bielsku-Białej. W jednym z wywiadów prasowych tak mówił o swoich obowiązkach:
- Funkcję kanclerza pełnię od początku istnienia tej diecezji i jak potrafię staram się wypełniać swoje obowiązki. Służę radą Księdzu Biskupowi ordynariuszowi, przygotowuję dokumenty różnego rodzaju, czasem trzeba zastąpić biskupa w podpisaniu jakichś ważnych dokumentów związanych z duszpasterstwem.
Zadaniem kanclerza jest także troska o archiwizację akt parafialnych, personalnych. Włączam się także w przygotowanie personalnych zmian w diecezji. Poza tym podzielam razem z Biskupem ordynariuszem i Biskupem pomocniczym troskę o diecezję, o struktury diecezjalne. To jest praca bardzo odpowiedzialna i jeśli możemy oglądać jej dobre owoce to mogę powiedzieć, że zawdzięczam to Panu Bogu. To wszystko jest możliwe także dzięki pomocy kapłanów, pracujących w Kurii czy w parafiach naszej diecezji, dzięki siostrom zakonnym - wyjaśniał ks. Stanisław Dadak.

Pisaliśmy o ostatnim pożegnaniu śp. ks. Dadaka w Wilamowicach i Jawiszowicach.

Ks. Tomasz Chudy

Odszedł do Pana w 51. roku życia i 31. roku życia zakonnego. W niedzielę 8 maja tego roku, wraz z Hospicjum św, Kamila, świętował w Bielsku-Białej 25-lecie święceń kapłańskich.

Ks. Tomasz Chudy SDS w dniu jubileuszu 25-lecia kapłaństwa w kościiele NMP Królowej Polski w Bielsku-Białej   Ks. Tomasz Chudy SDS w dniu jubileuszu 25-lecia kapłaństwa w kościiele NMP Królowej Polski w Bielsku-Białej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Pochodził z salwatoriańskiej parafii NMP Królowej Polski w Bielsku-Białej. To właśnie tutaj dwa miesiące temu 8 maja świętował z parafianami i przyjaciółmi srebrny jubileusz kapłaństwa. Z tej okazji zaprosił do Bielska-Białej poznański zespół muzyki sakralnej "Lumen" z wokalistą Markiem Bałatą oraz chórem "Cantica" z Bystrej Krakowskiej. Artyści przedstawili pop-oratorium o Bożym Miłosierdziu. Choć świętował ks. Tomasz, koncert przygotowano specjalnie dla Hospicjum św. Kamila w Bielsku-Białej. Zmarł 25 lipca we Wrocławiu.

Ks. Tomasz Chudy urodził się dnia 2 września 1965 r. w Bielsku-Białej. Został ochrzczony 19 września tego roku w kościele św. Mikołaja. Po maturze zdanej w 1984 r. w IV Liceum Ogólnokształcącym, złożył podanie z prośbą o przyjęcie do nowicjatu salwatorianów. Jak sam napisał, w swoim życiorysie, uczestnictwo w rekolekcjach powołaniowych salwatorianów pozwoliło mu rozpoznać swoje kapłańskie i zakonne powołanie.

Formację w zgromadzeniu rozpoczął 7 września 1984 r. w nowicjacie salwatorianów w Bagnie. Jak podkreślają jego współbracia, już wtedy dał się poznać jako uzdolniony dekorator i kleryk zaangażowany w liturgię i śpiew kościelny. Śluby wieczyste złożył 8 września 1989 r. w Bagnie. Święcenia diakonatu otrzymał 28 czerwca 1990 r. z rąk bpa Józefa Pazdura, w Bagnie, a kapłańskie - 9 maja 1991 r. w kościele rektoralnym w Krakowie-Zakrzówku, z rąk bpa Kazimierza Nycza.

Po święceniach pracował w parafii św. Brata Alberta w Elblągu. 10 sierpnia 1994 r. został przeniesiony do wspólnoty zakonnej w Bielsku-Białej, przy ulicy NMP Królowej Polski - był katechetą i pomagał w działającym tu Hospicjum św. Kamila. Kolejnymi placówkami ks. Tomasza był Nałęczów. (w tym czasie rozpoczął także studia pedagogiczne na KUL-u), a następnie Mikołów, Krzyż Wielkopolski, Bystra Śląska (tu był także kapelanem szpitalnym), Trzebnica, Zakopane i Dobroszyce.

We wrześniu 2013 r rozpoczął studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II.

O śp. ks. Tomaszu Chudym pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ.

Ks. Paweł Grządziel

Emerytowany proboszcz parafii św. Marii Magdaleny odszedł do Pana w wieku 72 lat, w 47. roku kapłaństwa. Zmarł w niedzielę 31 lipca 2016 r.

Śp. k Ks. prał. Paweł Grządziel wiele czasu poświęcał studiowaniu historycznych ksiąg   Ks. prał. Paweł Grządziel wiele czasu poświęcał studiowaniu historycznych ksiąg
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
s. prał. Paweł Grządziel urodził się 23 maja 1944 r. w Gliwicach. Został ochrzczony 8 czerwca 1944 r. w kościele Serca Pana Jezusa w Mysłowicach. Ukończył studia w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym w Krakowie.  Święcenia kapłańskie otrzymał 26 marca 1970 r. w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.

Pracował jako wikariusz w Olzie, Łaziskach Górnych, w parafii NSPJ w Bielsku-Białej, Michałkowicach, Dąbrówce Małej i w Rybniku. Przez 16 lat służył jako proboszcz w parafii św. Mateusza w Ogrodzonej. Od 2000 r. do czasu przejścia na emeryturę w 2014 r. był proboszczem w Mazańcowicach. Ks. prał. Grządziel pełnił też w diecezji funkcję dyrektora Unii Apostolskiej Kleru.

W pamięci mazańcowickich parafian pozostał jako duszpasterz zatroskany o umacnianie ich wierności Chrystusowi, Ewangelii i Kościołowi. Potrafił dostrzec zarówno zasługi niezwykle oddanej swojej pracy katechetki Heleny Biernot, zwracając się do papieża o medal "Pro Ecclecia et Pontifice" dla niej, jak i poległego blisko 70 lat wcześniej w walce o Polskę partyzanta Edwarda Biesoka. Jak mówił podczas pochówku ekshumowanych na Błatniej szczątków partyzanta, dzień jego chrześcijańskiego pogrzebu, który odbywa się w rodzinnej parafii, jest spełnieniem chrześcijańskiego obowiązku, a także oddaniem należnej bohaterowi sprawiedliwości.

Pozostał w pamięci parafian również jako niestrudzony pasjonat rozwiązywania zagadek parafialnej przeszłości i historii kościelnych zabytków. Od pierwszych dni duszpasterzowania w tej parafii szukał odpowiedzi na pytanie o mazańcowickie stacje Męki Pańskiej, inne niż we wszystkich kościołach. Jak wyjaśniał, są to niezwykle rzadkie u nas stacje w tzw. wersji jerozolimskiej. Aby ułatwić wiernym modlitwę, wydał specjalny modlitewnik z rozważaniami biblijnymi, dostosowany do tej tematyki poszczególnych stacji.

O ostatnim pożegnaniu śp. ks. Pawła Grządziela pisaliśmy TUTAJ.

Ks. Tomasz Dzida

Pochodził z Czechowic-Dziedzic i tutaj został pochowany. Miał 34 lata. Zmarł nagle w szpitalu w Ammanie (Jordania), podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej. Minęło zaledwie 5 lat od chwili, gdy otrzymał święcenia kapłańskie i rozpoczął kapłańską posługę w Towarzystwie Chrystusowym, które obejmuje opieką duszpasterską naszych rodaków żyjących za granicą.

Ks. Tomasz Dzida na Campus Misericordiae podczas ŚDM   Ks. Tomasz Dzida na Campus Misericordiae podczas ŚDM
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Ks. Tomasz Dzida urodził się 17 listopada 1981 r. w Pszczynie. Należał do wspólnoty parafii NMP Wspomożenia Wiernych w Czechowicach-Dziedzicach.Do Towarzystwa Chrystusowego wstąpił 29 sierpnia 2006 r. Kanoniczny nowicjat rozpoczął 28 września 2006 r. w Mórkowie. Pierwszą profesję zakonną złożył 29 września 2007 r. w Mórkowie, zaś dozgonną 29 września 2010 r. w Poznaniu. Święcenia kapłańskie otrzymał 17 maja 2011 r. w archikatedrze w Poznaniu - z rąk bpa Zdzisława Fortuniaka. Po przyjęciu święceń pełnił posługę wikariusza w Stargardzie (2011-2013).

W 2013 r. został skierowany do pracy duszpasterskiej wśród Polaków w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W latach 2013-2015 pracował w parafii Miłosierdzia Bożego w Lombard (Chicago). Od 2015 r. był duszpasterzem w parafii  Matki Bożej Królowej Polski w Toronto.

W lipcu 2016 r. wraz z 30-osobową grupą młodzieży z Kanady przyjechał do Polski na Światowe Dni Młodzieży. - Większość z tych, którzy przyjechali ze mną do Polski, już się w Kanadzie urodziła, dlatego zaproponowałem młodym i ich rodzicom także poszerzenie wyjazdu na ŚDM o podróż po Polsce, do miejsc bardziej znanych. Tydzień przed ŚDM pielgrzymowaliśmy - jak to nazwałem - od Bałtyku po gór szczyty. Młodzież była niesamowicie zadowolona - wspominał tę pielgrzymkę po Polsce, prowadzącą od Władysławowa przez Poznań, Gniezno, Częstochowę, były obóz Auschwitz i Wadowice do Krakowa i Zakopanego.

O ostatnim pożegnaniu śp. ks. Dzidy pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ.

Andrzej Kralczyński

Urodził się w Warszawie 29 lipca 1943 r. Zmarł w niedzielę 21 sierpnia w Bielsku-Białej w wieku 73 lat.

Śp. Andrzej Kralczyński (1943-2016)   Śp. Andrzej Kralczyński (1943-2016)
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Ukończył studia na Uniwersytecie Śląskim - na Wydziale Prawa i Administracji. Pracował od 1971 r. w Fabryce Samochodów Małolitrażowych.

Od 1980 r. był członkiem "Solidarności" - przewodniczącym Komisji Zakładowej "S", delegatem na Zjazd Krajowy i członkiem Krajowej Komisji.  Był też  aktywnym działaczem podziemnych struktur po ogłoszeniu stanu wojennego i delegalizacji związku. Był współautorem podziemnych pism, a także angażował w działalność podziemnej radiostacji Trzeciego Szeregu "Solidarności".

Za działalność związkową był internowany w 1982 r. od maja do listopada, a także aresztowany w kwietniu 1983 r. i zwolniony po amnestii w 1984 r.

Za konspiracyjną działalność ponownie aresztowany w 1985 r. i skazany na 1 rok i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Zwolniony po kolejnej amnestii, przez kilka lat nie mógł znaleźć stałego zatrudnienia.

Był senatorem I i II kadencji w latach 1989-1993 r. W tym czasie angażował się w prace senackiej Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą. W pierwszej kadencji był senatorem Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, a w trakcie drugiej kadencji wybrał status senatora niezrzeszonego.

W 2013 r. za zasługi dla przemian demokratycznych w Polsce, a także za osiągnięcia w działalności państwowej i publicznej, został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

O ostatnim pożegnaniu śp. Andrzeja Kralczyńskiego pisaliśmy TUTAJ.

Ks. Józef Strączek

7 września w szpitalu w Bystrej Śląskiej odszedł do Pana najstarszy kapłan mieszkający na Podbeskidziu, w parafii Narodzenia NMP w Porąbce koło Kęt. 17 października skończyłby 102 lata...

Śp. ks. prałat Józef Strączek   Śp. ks. prałat Józef Strączek
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ks. prałat Józef Strączek urodził się 17 października 1914 roku w Pcimiu, a w 1939 r., święceń kapłańskich udzielił mu w katedrze na Wawelu kardynał Adam Sapieha. Po święceniach duszpastersko posługiwał w Wilkowicach, Komorowicach, Rajczy i Żywcu.Ks. Strączek mieszkał w Porąbce koło Kęt od ​1957 roku, kiedy to objął parafię jako proboszcz, aż do końca swojego życia. W 1989 roku przeszedł na emeryturę, ale wciąż rezydował w swojej prałatówce, otoczonej pielęgnowaną przez niego zielenią. Ksiądz prałat zmarł w szpitalu w Bystrej we środę 7 września - w wigilię wspomnienia Narodzenia NMP.- w 102 roku życia i 77. roku kapłaństwa.

W niedzielę 11 września rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe śp. ks. prałata Józefa Trumnę z ciałem przenieśli z kaplicy św. Urbana do kościoła parafialnego strażacy. Tutaj za jego życie, kapłańską posługę, codzienną życzliwość, troskę, opiekuńczość, dzielenie się mądrością, wyrozumiałością, pogodę ducha, dziękowali mu przedstawiciele rodzin. zespołu charytatywnego, Towarzystwa Miłośników Porąbki, chóru "Zasolnica" i młodzież miejscowych szkół. Parafianie przyozdobili kwiatami konfesjonał, w którym posługiwał jeszcze niedawno...

Mszy św. przewodniczył wieloletni przyjaciel śp. ks. Józefa - biskup Kazimierz Górny z Rzeszowa, w asyście biskupów Jana Zająca z Krakowa - niegdyś wikarego w pobliskim Międzybrodziu Żywieckim i Piotra Gregera - bielsko-żywieckiego biskupa pomocniczego. Przy ołtarzu stanął także bratanek śp. ks. Józefa - ks. Alojzy Strączek.

Ks. Strączek został honorowym obywatelem gminy, a następnie otrzymał nagrodę "Porąbczanina Roku". Był też nominowany do prestiżowej powiatowej Nagrody ks. Londzina.

O ostatnim pożegnaniu śp. ks. Strączka pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ.