Mama była gotowa

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 44/2016

publikacja 27.10.2016 00:00

– Mój przyjaciel kiedyś mi powiedział: „Wiesz, Pan Bóg zabierze twoją mamę wtedy, kiedy będziesz gotowy” – wspomina ks. Krzysztof Bojan. – Miałem świadomość, że sam Bóg mówi do mnie przez usta przyjaciela. 31 sierpnia byłem z mamusią na Jasnej Górze. Dwa dni później odeszła – świadoma, spokojna…

Jedno z ostatnich zdjęć Józefy Bojan – na Jasnej Górze 31 sierpnia. Jedno z ostatnich zdjęć Józefy Bojan – na Jasnej Górze 31 sierpnia.
Ks. Krzysztof Bojan

Popatrzyli na ślubną obrączkę mamy i jej ulubione złote kolczyki. Wiedzieli, gdzie powinny się znaleźć. W liście, który ks. Krzysztof Bojan i jego dwie siostry Danuta i Alina zostawili paulinom na Jasnej Górze, napisali, że to ich wotum dla Matki Najświętszej za błogosławioną śmierć mamy Józefy.

My egoiści

– Czy można się przygotować na śmierć najbliższej osoby…? Jestem przekonany, że po to Pan Bóg dał mi minione dwadzieścia lat… – mówi ks. Krzysztof Bojan, wikary w parafii św. Maksymiliana w Bielsku-Białej, diecezjalny duszpasterz osób niewidomych i par niesakramentalnych. Rok 1996. Pierwszy zawał mamy. Lekarze informują, że mama może umrzeć w każdej chwili”. Ale to nie był ten czas. Mama wróciła do domu. Jakiś czas później oboje pojechali do Krynicy-Zdroju. Jednego dnia miejscowy ksiądz poprosił ks. Krzysztofa, żeby zastąpił go w konfesjonale, ponieważ jego brat miał wypadek. Wybuch pieca. – Kiedy wrócił, zapytałem, jak się brat czuje. Spojrzał na mnie i powiedział z wielkim spokojem: „Jemu już jest dobrze” – relacjonuje ks. Bojan. – Zastanawiałem się nad tym jego spokojem i doszedłem do wniosku, że my o śmierci myślimy trochę egoistycznie. Chcielibyśmy, by nasi bliscy żyli ze względu na nas, żeby nam było dobrze… Od tej chwili zacząłem patrzeć na relację z mamą pod tym kątem.

Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.