Małgorzata Krupnik z Andrychowa zjadła obiad z papieżem, Kasia Zuba z Bielska-Białej przyjęła oświadczyny Marka Wrony z Jawiszowic w miasteczku namiotowym, diakon Kamil Jurek z Żywca-Zabłocia śpiewał Ewangelię w czasie inauguracji ŚDM na Błoniach. A dla wszystkich, którzy byli w Krakowie, sama obecność tam była wielkim świętem, które zapamiętają na całe życie!
Grupa z bielskiego osiedla Karpackiego w czasie czuwania na Polu Miłosierdzia.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Te sześć lipcowych dni w Krakowie i na Polu Miłosierdzia w Brzegach dla wielu z nich były przeżyciem, którego nigdy wcześniej nie doświadczyli. Na finałowe spotkanie ŚDM w Brzegach koło Wieliczki, gdzie powstał Campus Misericordiae, Pole Miłosierdzia, przybyło także kilka tysięcy młodych z naszej diecezji. Około 3 tys. zarejestrowało się przez Diecezjalne Centrum ŚDM, inni zgłaszali się indywidualnie w Krakowie, wielu przybyło bez wejściówek, kiedy zobaczyli w mediach, jak świętują ich rówieśnicy.
Serce przy sercu
– Na początku byliśmy bardzo spięci. Nie wiedzieliśmy, jak się odezwać do papieża, jak zacząć rozmowę. To Franciszek nas zachęcał: „Mówcie coś do mnie, rozmawiajmy” – mówiła dziennikarzom Małgorzata Krupnik, wolontariuszka z Andrychowa, która została zaproszona na obiad młodych z papieżem. – Franciszek bardzo dużo żartuje, mogliśmy się o tym przekonać. Były przy stole sytuacje, które można uznać za dowcip sytuacyjny. Papież w zabawny sposób komentował to, co się działo.
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.