Życie uczynił liturgią

ks. Jacek Pędziwiatr

publikacja 06.06.2016 08:47

Ks. Stanisław Dadak spoczął w rodzinnych Jawiszowicach. Uroczystościom pogrzebowym pierwszego kanclerza Kurii Bielsko-Żywieckiej przewodniczył biskup pomocniczy Piotr Greger. Słowo pożegnania w zabytkowym kościele św. Marcina wygłosił wikariusz generalny ks. Marek Studenski.

Życie uczynił liturgią Ostatnie pożegnanie w kościele chrztu. Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość

− Kiedy składałem ks. infułatowi życzenia z okazji urodzin − wspominał ks. Studenski − zawsze mówił, że ważniejsze jest dla niego to, co nastąpiło dwa tygodnie po narodzinach: chrzest.
Zaledwie o kilka kroków od ołtarza w jawiszowickim kościele św. Marcina stoi niepozorna chrzcielnica. To właśnie tutaj z górą siedemdziesiąt lat temu ks. Dadak został włączony do grona dzieci Bożych. W rodzinnych Jawiszowicach zrodziło się jego powołanie. Tutaj czterdzieści osiem lat temu odprawił swoje prymicje.
Tutaj często zaglądał, gdy żyli jeszcze jego rodzice. Stąd odprowadził ich na miejsce spoczynku na pobliskim cmentarzu. W sobotę 4 czerwca na to samo miejsce odprowadzili go licznie zebrani księża oraz miejscowi parafianie, także koledzy i koleżanki z czasów szkolnych. Oni byli zmarłemu księdzu infułatowi, który nie miał żadnej bliskiej rodziny, najdrożsi.
Trumnę ze zmarłym ustawiono na środku zabytkowego kościoła. Przestrzeń dzielącą ją od ołtarza zajęli kapłani. Dopełnieniem widoku dziesiątków białych alb były barwne stroje regionalne miejscowych gospodyń. Zaraz za trumną stanęły poczty sztandarowe strażaków, górników oraz pszczelarzy.

Życie uczynił liturgią   Księża w koncelebrze. Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Piątka z rosyjskiego
Pogrzebowa Msza św. była okazją, by odżyły ciepłe wspomnienia o zmarłym kanclerzu. Otworzył je ks. Studenski, zaczynając od lat szkolnych:
− Ksiądz infułat odpowiadał mi − mówił kaznodzieja − że w liceum Konarskiego w Oświęcimiu, do którego uczęszczał na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku języka rosyjskiego uczyła Rosjanka z pochodzenia, pobożna prawosławna. Wstępowała na modlitwę do kościoła parafialnego i tu widziała, jak ks. Stanisław przystępuje do Komunii św. Jej reakcją na jego pobożność była deklaracja, że u niej, z języka rosyjskiego ma już z tego powodu piątkę i nie musi się uczyć, z czego ks. Stanisław absolutnie nie skorzystał.
Faktycznie ksiądz infułat wiele razy później wykorzystywał znajomość języka rosyjskiego, wyniesioną ze szkoły. Pomogła mu ona posiąść kolejny obcy język, tym razem słoweński.

Życie uczynił liturgią   Po Mszy św. pogrzebowej. Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Słoweński ślad
− Słowenia była jego drugą ojczyzną. Wyjeżdżaliśmy z księdzem infułatem co roku do Słowenii podczas urlopu − wspominał ks. Marek Studenski. − Ks. Stanisław był tu znany i lubiany. Mówiono o nim, że to słoweński ksiądz, który pracuje za granicą.
− Pewnego razu po zajęciach na bielskiej Akademii Techniczno-Humanistycznej przekazano mi, że jest tutaj jakiś pan, który chciałby się uczyć języka słoweńskiego − powiedział uczestnikom pogrzebu na zakończenie Mszy św. lektor języka słoweńskiego Andrej Šurla. − Kiedy się spotkaliśmy, okazało się, że on już zna język słoweński. W ciągu kilku lat naszych spotkań ani raz nie zajrzeliśmy do podręcznika. Ks. Stanisław przygotowywał teksty z książek i gazet i rozmawialiśmy o nich po słoweńsku.
Ks. Dadak podczas wakacji odprawiał Msze św. po słoweńsku, głosił kazania, znał chyba wszystkie słoweńskie pieśni Maryjne i modlitwy. Skończyło się to tak, że z rąk konsula otrzymał tytuł zasłużonego dla Słowenii.
− Ks. Dadak kibicował i modlił się za słoweńskich skoczków narciarskich − ujawnił Andrej Šurla.

Umiłowana liturgia
Ks. Dadak pisał. Jest autorem wielu tekstów modlitewnych oraz słów pieśni, między innymi poświęconych św. Józefowi Bilczewskiemu. Był współautorem podręczników liturgicznych. Liturgia - podobnie jak Słowenia - była pasją jego życia. Uczył się liturgiki u samego księdza profesora Wacława Schenka. Żywo interesował się pracami komisji liturgicznej.
− Rozmawialiśmy o niej wielokrotnie − wspominał podczas jawiszowickich uroczystości bp Piotr Greger. − Pytał, kiedy ukaże się nowy Mszał i piąty tom Liturgii Godzin. Sprawowanie liturgii jest najlepszą szkołą życia. Ks. Dadak uczynił swoje życie liturgią. A liturgia jest przedsionkiem nieba.

Życie uczynił liturgią   W drodze na cmentarz. Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Co z tym ks. Sopoćką?
Wszyscy zabierający głos wspominali ks. Dadaka jako człowieka, który łączył skromność z pogodą ducha i poczuciem humoru.
− Zapytałem go kilka lat temu o ołtarz −wspomina proboszcz rodzinnej parafii ks. infułata w Jawiszowicach. − Czy w takim starym kościele, jak nasz, nie można wrócić do dawnej tradycji odprawiania Mszy św. twarzą na wschód, tyłem do ludzi? Ksiądz infułat odpowiedział, że ówczesnemu papieżowi Benedyktowi na pewno by się to spodobało. Ale tendencje się zmieniają - dodał - i nie wiadomo, co będzie później. Więc najlepiej ołtarz postawić bokiem, wtedy zawsze będzie na czasie.
Humor nie opuszczał ks. Dadaka nawet na łożu śmierci.
− Kiedy odwiedziłem go w szpitalu w tych dniach − mówił ks. Marek Studenski − powiedział mi słabym głosem, że był dziś u niego ksiądz Sopoćko. Pomyślałem, że to może jakieś przywidzenia. Ale ksiądz infułat mrugnął okiem i wyjaśnił, że przyszedł go odwiedzić przede mną ks. Jan Sopicki. Jednak pielęgniarka, anonsując go, przekręciła nazwisko i oznajmiła, że przyszedł ksiądz Sopoćko.

Życie uczynił liturgią   Andrej Šurla wspominał lekcje słoweńskiego. Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Przemijanie
Ks. Dadak miał świadomość przemijania życia. Nie był z pokolenia, które czuje się swobodnie w obcowaniu z komputerem. Nie rozstawał się z kartką i ołówkiem. Ten ołówek, który używał w kancelarii kurii z biegiem czasu stawał się coraz krótszy.
− To znak przemijania − mówił ks. infułat.
Po przejściu na emeryturę wciąż starał się służyć wiernym. Najczęściej pomagał w parafii Trójcy Przenajświętszej w Wilamowicach, z którą od lat był związany, przyjaźniąc się także z jej proboszczem ks. Michałem Bogutą. Tutaj miał wygłosić kazania w niedzielę dwa tygodnie wcześniej. Nad ranem poczuł się źle. Pogotowie zawiozło go do szpitala miejskiego w Bielsku-Białej. Kilka dni później zmarł w 71. roku życia. Był księdzem przez 48 lat. 24 lata służył archidiecezji krakowskiej. Tyle samo pełnił posługę w Kościele Bielsko-Żywieckim. Obrzędu pożegnania odprawiono w Wilamowicach w piątek 3 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Następnego dnia, we wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi, ciało ks. infułata Stanisława Dadaka złożono w grobie rodziców na cmentarzu w Jawiszowicach.