Debiutanci Caritas z Hecznarowic - z Miłosiernym

Alina Świeży-Sobel

publikacja 06.03.2016 19:00

Zespół charytatywny w parafii św. Urbana w Hecznarowicach powstał tuż po peregrynacji obrazu Pana Jezusa Miłosiernego. Istnieje dopiero kilka tygodni i ma już za sobą poważną akcję zbiórki żywności dla potrzebujących.

Ks. proboszcz Aleksander Smarduch z wolontariuszami akcji "Tak! Pomagam" w Hecznarowicach: Janem Sztafińskim, Weroniką Łaciak i Zuzią Olmą Ks. proboszcz Aleksander Smarduch z wolontariuszami akcji "Tak! Pomagam" w Hecznarowicach: Janem Sztafińskim, Weroniką Łaciak i Zuzią Olmą
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Przez dwa dni - w piątek i sobotę, dyżurowali w kilku sklepach na terenie parafii, wraz z wolontariuszami gimnazjalnego Szkolnego Koła Caritas z Pisarzowic, do którego też należą uczniowie z Hecznarowic.

- Trochę się początkowo obawialiśmy, ale wszystko idzie dobrze, lepiej niż się spodziewaliśmy. Ludzie bardzo chętnie przyłączają się do akcji, składają dary - przyznaje uradowana Izabela Suska z parafialnego zespołu charytatywnego.

Kilka miesięcy temu, kiedy dowiedziała się o akcji "Tornister pełen uśmiechu", sama wzięła udział i zachęciła innych.

- Po peregrynacji obrazu Bożego Miłosierdzia, kiedy pojawiła się myśl założenia zespołu charytatywnego i takiego stałego działania, wiedziałam, że to jest dobra odpowiedź na te wszystkie przeżycia, jakie były nam dane przed obrazem Jezusa Miłosiernego - dodaje pani Izabela. - To nas zmobilizowało - potwierdza Józef Merta, organizator wcześniejszych akcji pomocy rodzinom na Ukrainie.

- Przeżywamy mocno i Rok Miłosierdzia i peregrynację - zaznacza ks. Aleksander Smarduch, podkreślając, że już wcześniej w hecznarowickiej parafii wierni chętnie dotąd angażowali się w akcje i zbiórki, inicjatywy pomocy. Kiedy po peregrynacji padła propozycja pracy w stałym zespole charytatywnym, odzew był natychmiastowy - i kilkunastoosobowe grono rozpoczęło pracę.

- To była odpowiedź na jedno zaproszenie. Dzisiaj debiutują tą akcją, ale widać w nich taki entuzjazm, że na pewno na jednej akcji się nie skończy. Zresztą już ruszyła inna inicjatywa, którą zespół prowadzi: powstał parafialny punkt pomocy, w którym można nieodpłatnie wypożyczyć łóżko rehabilitacyjne dla osoby obłożnie chorej. Mamy już pięć takich łóżek, ufundowanych przez rodziny, różę różańcową i księży. Jestem przekonany, że tych owoców miłosierdzia będzie u nas więcej - dodaje ks. Smarduch.

Otwieranie serc

- To Jezus Miłosierny wzywa nas, żebyśmy pomagali innym - mówią zgodnie: ks. Aleksander Smarduch, Izabela Suska i Agnieszka Kania   - To Jezus Miłosierny wzywa nas, żebyśmy pomagali innym - mówią zgodnie: ks. Aleksander Smarduch, Izabela Suska i Agnieszka Kania
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W każdym ze sklepów dyżurowały na zmianę kolejne trójki, złożone z dorosłego przedstawiciela parafii i dwójki gimnazjalistów.

- Idzie świetnie, a ta młodzież wspaniale potrafi zachęcić innych do pomocy. Próbujemy działać, zgodnie z zasadą, że dobrze jest dawać - mówi Jan Sztafiński z zespołu charytatywnego, z którym dyżurowały gimnazjalistki Weronika Łaciak i Zuzia Olma.

Zgodnym chórem: - Dziękujemy! - mówili każdemu darczyńcy wolontariusze w sąsiednim sklepie: Anna Sztafińska i gimnazjaliści: Katarzyna Motyka i Dominik Sztafiński. - Chcemy pomóc potrzebującym, bo dużo jest takich osób. Kiedy podczas poprzedniej zbiórki roznosiliśmy paczki do domów, dużo osób przyjmowało je ze łzami. Płakali ze wzruszenia, że ktoś się o nich zatroszczył, pomyslał o nich - opowiadała Kasia Motyka.

Podczas jej opowieści kolejne dary powędrowały do wózka z plakatem akcji "Tak! Pomagam". - A dlaczego miałbym nie dać czegoś? To przecież niewielki zakup - tłumaczy swój gest Patryk Dyrna, jeden z wielu ofiarodawców, którzy zadbali, by do kosza wolontariuszy trafiły potrzebne dary.

- Zazwyczaj, kiedy mam taką okazję, pomagam. A jedzenie daję chętniej niż pieniądze, bo tu mam gwarancję, że rzeczywiście pomoc będzie wykorzystana, jak należy. To dobra akcja - dodaje Patryk Dyrna.

- Ludzie naprawdę bardzo dobrze przyjmują akcję, a dla nas to wielka radość - potwierdza Józef Merta. - To niesamowite i wspaniałe, że można komuś pomóc, a przy tym uczestniczyć w takiej fantastycznej akcji, na tak dużą skalę - mówią dyżurujące z nim gimnazjalistki: Nikola Kucharska i Weronika Walczak.

Gimnazjaliści pomagają chętnie

Szkolnemu Kołu Caritas w pisarzowickim gimnazjum przewodniczy jako opiekun Agnieszka Kania.

- Działamy już od prawie roku. To nie jest nasza pierwsza zbiórka. Uczestniczyliśmy w podobnej akcji już przed świętami Bożego Narodzenia. Wtedy poszło nam świetnie i zebraliśmy ponad półtorej tony darów. Wystarczyło dla potrzebujących w Pisarzowicach, a resztę przekazaliśmy pod kierunkiem pracowników pomocy społecznej w całej gminie. Dlatego teraz możemy podzielić się tymi pierwszymi doświadczeniami i wzajemnie sobie pomagamy, bo przy takich akcjach trzeba wszystko dokładnie spisać, zrobić odpowiednie zestawienia - i tego też trzeba się nauczyć - tłumaczy pani Agnieszka.

Chętnych do zbiórek ani w szkole, ani w hecznarowickiej parafii nie brakowało. Uczniów zgłosiło się 86, a z nimi także opiekunowie: prawie wszyscy nauczyciele. - I wciąż się dopytywali, czy nie trzeba jeszcze gdzieś podyżurować, bo byliby gotowi - dodaje Agnieszka Kania. - To, co zbierzemy w prowadzonej tylko przez uczniów zbiórce w "Biedronkach" w Pisarzowicach i Wilamowicach, trafi do potrzebujących w Pisarzowicach i pozostałych miejscowościach naszej gminy.

W najbliższych dniach zebrane dary zostaną zinwentaryzowane, zapakowane w paczki, które trafią do rodzin, osób samotnych i chorych. Jednym, co psuło radość wolontariuszy Caritas, była smutna wiadomość o tym, że zmarła Klaudia Pająk z Pisarzowic. Zbiórka ofiar na koszty jej leczenia zaplanowana za tydzień miała być kolejną akcją charytatywną w hecznarowickiej parafii...