Kiedy czas mija, a dziecka nie ma...

Urszula Rogólska

publikacja 25.02.2016 14:57

- Wreszcie wyszliśmy z naszym problemem z domu. Są wśród nas małżeństwa, które mieszkają niedaleko, i takie, które przyjeżdżają z odległych zakątków diecezji - mówią Basia i Sebastian Wieczorkowie, inicjatorzy diecezjalnego duszpasterstwa małżeństw bezdzietnych.

Barbara i Sebastian Wieczorkowie, inicjatorzy duszpasterstwa małżeństw bezdzietnych w Bielsku-Białej Barbara i Sebastian Wieczorkowie, inicjatorzy duszpasterstwa małżeństw bezdzietnych w Bielsku-Białej
Urszula Rogólska /Foto Gość

W sobotę 27 lutego o 16.00 w kaplicy kościoła Chrystusa Króla w Bielsku-Białej-Leszczynach (trzeba zejść schodami do podziemia kościoła) odbędzie się kolejne spotkanie diecezjalnego duszpasterstwa małżeństw bezdzietnych. Do udziału w nim Barbara i Sebastian Wieczorkowie razem z ks. Tomaszem Gorczyńskim, diecezjalnym duszpasterzem rodzin, zapraszają małżeństwa sakramentalne, które - choć otwarte na życie - nie mogą doczekać się poczęcia dziecka.

Duszpasterstwo jest miejscem spotkań małżeństw sakramentalnych, które starają się żyć zgodnie z etyką katolicką. Tutaj nikt nikogo nie pyta o historię życia, o to, czy niepłodność jest zawiniona, przez np. stosowanie antykoncepcji, czy też para podejmowała próby sztucznej prokreacji. - Natomiast modlimy się o to, żeby te osoby mogły otrzymać dar życia - mówią założyciele duszpasterstwa. - Jest dla nas nie do przyjęcia, żeby ktoś, kto tutaj do nas przychodzi, modlił się o... powodzenie in vitro.

Jak Abraham i Sara

- Zaczęło się trzy lata temu, czyli małżeństwem byliśmy dziesięć lat mówi Basia Wieczorek. - Mijały kolejne lata, a dziecka nie mogliśmy się doczekać. Nie chcieliśmy być sami. Szukaliśmy małżeństw podobnych nam, żebyśmy się mogli wspierać w trudnych chwilach. Takie przychodzą często...

Sebastian szukał w internecie. W końcu trafił na stronę krakowskiego Stowarzyszenia Wspierania Małżeństw Niepłodnych "Abraham i Sara". Rozpoczynał się Adwent. Akurat przyjmowali zapisy na rekolekcje dla małżonków bezdzietnych. Ale Basi - jak mówi ona sama - "włączyła się blokada": - Doszłam do wniosku, że nie umiem z tym wyjść na zewnątrz, nie umiem o tym rozmawiać z innymi - mówi. - Potrzebowałam pół roku, żeby się zdecydować. Na kolejne rekolekcje, wielkopostne, już pojechaliśmy. I to był przełom. Czuliśmy wielkie wsparcie i życzliwość krakowskiego duszpasterza małżeństw bezdzietnych ks. Mirka Czapli i innych małżeństw - osób w różnym wieku, na różnym etapie radzenia sobie z "naszym problemem".

Do Krakowa, do sióstr nazaretanek, gdzie spotyka się duszpasterstwo, jeździli już potem co miesiąc - w drugie soboty. Na jednym ze spotkań w Krakowie był ojciec duchowny krakowskiego seminarium ks. Grzegorz Gruszecki, pochodzący z diecezji bielsko-żywieckiej. Zachęcał ich, żeby się skontaktowali z biskupem i taką wspólnotę stworzyli także w Bielsku. Przydarzyło się im spotkać z bp. Romanem Pindlem, który skierował ich do ks. Tomasza Gorczyńskiego.

I tak w styczniu 2015 roku przygotowali pierwsze spotkanie rodzącego się duszpasterstwa małżonków bezdzietnych, na które zaprosili specjalistę naprotechnologa lekarza Adama Kuźnika. Na kolejne przyszła para małżonków, która pomyślnie zakończyła procedurę adopcyjną - po latach oczekiwania mogli przyjąć w domu swoje dwie córeczki.

Nadzieja

- O duszpasterstwie dowiedzieliśmy się z plakatu w kościele księży pallotynów obok Szpitala Wojewódzkiego - mówią Ewa i Tomek. - Chcieliśmy poznać małżeństwa, które się borykają z tym samym problemem i zobaczyć jaką drogę wybierają. Spotkania duszpasterstwa mają na nas bardzo budujący wpływ. Tu znaleźliśmy ogromne zrozumienie, ale i mnóstwo wiedzy, informacji. Dobrze jest wreszcie się przekonać, że nie jesteśmy sami. Tu nie mamy barier, żeby mówić o sprawach trudnych, żeby dzielić się swoim doświadczeniem związanym z naprotechnologią, modelem Creightona, czyli metodą rozpoznawania płodności. Ważne dla nas jest i to, że wiele małżeństw z duszpasterstwa angażuje się także w życie wspólnot modlitewnych, ewangelizacyjnych, charyzmatycznych. Budujemy swoją nadzieję razem, na Bogu.

Nadzieja. To słowo najczęściej powtarzają małżonkowie z duszpasterstwa.

- Czas mija, oboje jesteśmy już po 40-tce. Z biologicznego punktu widzenia nasze szanse na poczęcie dziecka są niewielkie - mówią Basia i Sebastian. - Zastanawiamy się czy przychodzimy tu bardziej z nadzieją, czy raczej z pogodzeniem się na taki stan. A z drugiej strony jaka byłaby nasza wiara, gdybyśmy tracili nadzieję - patrzymy na Abrahama i Sarę… Pan Bóg ma swoje sposoby na wszystkie nasz problemy.

- Nie wolno tracić nadziei - dodaje Ewa. - Nie wiem, jaką drogą chce nas Pan Bóg prowadzić, ale pokładamy w Nim ufność. Wymarzyliśmy sobie, że nasze dzieci będą miały na imię Samuel i Miriam. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że Samuel znaczy "Bóg wysłuchał". Znaczy się: trzeba czekać. I będziemy czekać.

- Osiem lat starań o dziecko za nami. Z każdym rokiem jest trudniej o nadzieję, ale żyję nią cały czas. Ona umrze ostatnia. Nie mam zamiaru się pogodzić z tym, że nie będę mamą - mówi Gosia. - Chyba, że po osiemdziesiątce. Ale i taki wiek nie jest barierą dla Pana Boga, co pokazał w życiu Abrahama i Sary - uśmiecha się.

O duszpasterstwie małżeństw bezdzietnych w Bielsku-Białej można przeczytać w papierowym "Gościu Bielsko-Żywieckim" nr 8 lub w e-wydaniu TUTAJ.