"Misyjna Jutrzenka" na Grenlandii

Urszula Rogólska

publikacja 09.01.2016 10:44

Pierwsza scena mało przypomina Betlejem. Iglo, odziani w futra Eskimosi, śnieżnobiały bezkres dookoła. Wkrótce pojawia się on - nieco inaczej ubrany, życzliwy wobec tubylców, z Dobrą Nowiną. Misjonarz.

Kilkudziesięcioosobowy zastęp małych aniłoków towarzyszył misyjnej opowieści ze Skoczowa Kilkudziesięcioosobowy zastęp małych aniłoków towarzyszył misyjnej opowieści ze Skoczowa
Urszula Rogólska /Foto Gość

Po raz szesnasty wspólnota "Misyjnej Jutrzenki", którą w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie opiekują się Urszula Maruhla. Anna Wiech i ks. Juliusz Kropacz, wystawiła misyjne jasełka!

Tym razem wspólnota, którą tworzą maluchy, młodzież młodsza i starsza, a także rodzice, zabrała widzów na daleką Grenlandię. Pokazali, że i tam dotarła Dobra Nowina o Jezusie, który przyszedł na świat, by ocalić każdego człowieka, przynieść mu nadzieję, radość, pokój.

W pierwszej scenie misjonarz, który przybywa na Grenlandię, stara się poznać jej mieszkańców. Rozmawiają o prozaicznych pozornie sprawach - o codzienności, o kuchni, o tym jak się ubrać, by przetrwać. Ale wkrótce Eskimosi interesują się tym, co misjonarz przyniósł w sercu. Plan jasełek przenosi się do Nazaretu i zaczyna się opowieść o Zwiastowaniu i Bożym Narodzeniu.w Betlejem.

Po raz szesnasty "Misyjna Jutrzenka" przedstawiła skoczowianom historię narodzin Jezusa w Betlejem   Po raz szesnasty "Misyjna Jutrzenka" przedstawiła skoczowianom historię narodzin Jezusa w Betlejem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Mała Maryja prowadzi

- Co roku staramy się inaczej przedstawić dobrze znaną historię narodzin Jezusa w Betlejem, by treść nie spowszedniała widzom - mówi Urszula Marhula. - W tym roku podczas przygotowania scenariusza, sięgnęłam do apokryfów, które trzeba było jednak przedstawić tak, by były zrozumiałe dla współczesnego odbiorcy.

Mali aktorzy zabierają więc najpierw widzów do domu Joachima i Anny, gdzie poznają małą Maryję i jej przyjaciół. Dziewczynka dorasta i prowadzi widzów przez dalsze dzieje historii zbawienia: Zwiastowanie, odwiedziny u Elżbiety, powrót do Nazaretu z karawaną, trudna rozmowa z Józefem, wyprawę do Betlejem, aż wreszcie narodziny Jezusa i związane z nim spotkania z pasterzami, aniołami, mędrcami. Nie brakuje sceny z pałacu Heroda i ucieczki do Egiptu. Jasełka kończy powrót Świętej Rodziny do Nazaretu.z nieco już starszym Jezusem.

W roli Jezusa zadebiutował Rafałek Gubała   W roli Jezusa zadebiutował Rafałek Gubała
Urszula Rogólska /Foto Gość
W roli małego Dzieciątka wystąpił Rafałek Gubała z parafii św. Rocha w Zamarskach, a w roli anioła towarzyszyła mu mama Anna, związana ze skoczowską "Misyjną Jutrzenką".

Mama była cały czas blisko, więc Rafałek doskonale wcielił się w swoją rolę na scenie. Starszego Jezusa zagrał Marcel Kowalczyk.

Wszystkie dzieci "Misyjnej Jutrzenki"

- Na niewielkiej scenie było nas ponad 50. Tym bardziej więc dziękuję wszystkim - i dzieciom, i ich rodzicom - za wielkie oddanie sprawie, obowiązkowość i sumienność na próbach - dodaje Urszula Marhula. - To dla mnie bardzo budujące, że rodzice nie szczędzą czasu i sił, przyprowadzając dzieci na wieczorne próby. Sami także chcieli zagrać i doskonale sprawdzili się w rolach wędrowców karawany z Nazaretu do Jerozolimy. Bardzo wielu tatusiów pomogło nam także przy budowaniu sceny i scenografii.

Młodzi ze Skoczowa pokazali, że Dobra Nowina dotarła także na Grenlandię   Młodzi ze Skoczowa pokazali, że Dobra Nowina dotarła także na Grenlandię
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak zaznacza U. Marhula, tegoroczne jasełka były tym większym wyzwaniem, gdyż wiele najmłodszych dzieci niedawno dołączyło do wspólnoty i występowało po raz pierwszy:

- Młodzież przeszła do wspólnoty oazowej i trochę się martwiłam nad przyszłością "Misyjnej Jutrzenki". Okazało się, że niepotrzebne! Takiego naboru maluchów do "Jutrzenki" nie było już dawno! A młodzież nam bardzo pomogła w prowadzeniu ich na scenie. Rodzice widzą naszą pracę z dziećmi, obserwują nas w kościele, w czasie cotygodniowych spotkań, wyjazdów. Widzą, że taka praca ma sens, że nie tylko pomaga w wychowywaniu dzieci, ale przede wszystkim pozwala im wzrastać w wierze, blisko Pana Boga,