Jak chwycili, to nie puszczą - PitBóle nie kitują

Urszula Rogólska

publikacja 26.09.2015 13:48

Zadebiutowali w poniedziałek 21 września. Jeśli ich nie słyszałeś, koniecznie włącz radio "Anioł Beskidów" - 90,2 FM - w niedzielę o 23.00. Radio wyemituje powtórkę ich premierowej audycji: "PitBól BesKitu"!

PitBóle - od lewej: Andrzej "Phoenix" Mizia, Wotek Piszczek. Michał "Cekaer" Janota i Bogdan "Kryzys" Krzak PitBóle - od lewej: Andrzej "Phoenix" Mizia, Wotek Piszczek. Michał "Cekaer" Janota i Bogdan "Kryzys" Krzak
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Jesteśmy nieprofesjonalni: nie mamy głosów radiowych, nie mamy dykcji, popełniamy błędy, co chwilę się zacinamy i wtrącamy nasze „yyyy”. I dalej będziemy się jąkać i zacinać. Dlatego, że to, co robimy jest nieszpachlowane, surowe. No po prostu: bez kitu. Wchodzimy do studia i.. lecimy na setkę. Niezła reklama, co? – śmieje się równo cała czwórka autorów "PitBóla BesKitu", nowej audycji muzycznej na antenie radia diecezjalnego "Anioł Beskidów"

Audycje prowadzą w dwóch duetach: Bogdan „Kryzys” Krzak z Wojtkiem „bez ksywki” Piszczkiem – na co dzień pracujący z młodymi w Katolickim Ośrodku Wychowania i Terapii Młodzieży „Nadzieja” w bielskich Komorowicach oraz – znani z Bielskiej Sceny Muzycznej raperzy: Michał „Cekaer” Janota i Andrzej „Phoenix” (dawniej „Słoniu”) Mizia.

Od 21 września można ich usłyszeć premierowo w każdy poniedziałek o 17.30 i jako powtórkę - w niedziele o 23.00.

Wszystkich ich połączyło hasło: "Fajnie by było...".  Bo o radiowej audycji, w której byłby czas na zatrzymanie się nad tekstami piosenek, a jednocześnie na szczerą, męską rozmowę o tym, co w życiu jest najważniejsze, każdy z nich myślał już od jakiegoś czasu. Po spotkaniu z ks. Jackiem Pędziwiatrem z radia - udało się!

Początkowo audycja miała nosić tytuł „Anioł BesKitu”. Ale jak mówią - nie czuli tego do końca. Brakowało pazura. Dzięki Bogdanowi wpadli na pomysł pitbulla.

Podczas nagrania audycji "PitBól BesKitu" w radiu "Anioł Beskidów"   Podczas nagrania audycji "PitBól BesKitu" w radiu "Anioł Beskidów"
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Poza tym, że ta rasa jest wykorzystywana do różni rodzaju walk, pitbull ma cechy, które mnie fascynują: jest wytrwały, ma zrównoważony charakter (to mnie szczególnie urzekło), jak chwyci to nie puści (tak my się chwyciliśmy Jezusa), dąży do celu pomimo bólu – wyjaśnia Bogdan. – Chcemy być prawdziwi, bez kitu. A prawda czasem boli. Stąd ten „ból” w nazwie pitbulla.

– Prawda boli, jest czasem niewygodna, samotna, jest trudna, często jej nie chcemy przyjąć, maskujemy ją. A my nie wygładzamy prawdy, nie kitujemy, nie szpachlujemy, tylko mówimy o niej tak, jak ona wygląda naprawdę – mówi Michał.

– Kit maskuje dziury, niedoskonałości, braki, a my chcemy żyć „bez kitu” – tacy jacy jesteśmy naprawdę: surowi, z pęknięciami, z dziurami, które mamy, z drzazgami, które od nas odchodzą. A że jesteśmy w „Aniele Beskidów”, stąd ta gra słów w nazwie: „BesKitu” – dodaje Bogdan.

– Zostawiamy ludziom pole do interpretacji nazwy. Takie mają być też nasze audycje. Jezus – Prawda, jest jeden. Ale pewnie każdy z nas ma inne doświadczenie tej Prawdy, coś jakby „swoją prawdę” – dodaje Wojtek. – Chcemy się dzielić najważniejszymi wartościami i tym, jak sobie z nimi radzimy w życiu. Bez masek. A że prowadzimy audycję muzyczną, „naszej prawdy” szukamy w tekstach muzycznych. Nasza interpretacja jest zawsze nakierowana na Jezusa.

Ze względów technicznych, audycja jest nagrywana, ale „pitbóle”, marzą o interakcji ze słuchaczami. Na facebooku przygotowali fanpage: „PBBK” – skrót od jej nazwy, gdzie będzie można dzielić się „swoją prawdą”.

Tematem wiodącym audycji będzie Dekalog. W czasie każdej chcą omówić poszczególne przykazania, ale też podzielić się osobistymi przemyśleniami i świadectwem. A mają o czym mówić. Jezus wyciągnął Bogdana i Andrzeja z dna – uzależnień, zniewoleń, przemocy. Wojtek, pracując z młodymi, którzy mają za sobą niejeden epizod z uzależnieniami, zranieniami, widział, że tylko Jezus jest prawdziwym ratunkiem.

Dla Michała odkrywanie Boga w świecie, w którym sam rap był bogiem stało się procesem rozłożonym na lata. Przełomem stał się 2005 rok i śmierć papieża Jana Pawła II. Zajrzał wtedy pierwszy raz od dawna do Biblii. Od tego czasu wydał dwie płyty: „Rachunek sumienia” w 2007 r. i „Smak winylu” – w tym roku.

Andrzeja swoje prawdziwe nawrócenie przeżył 24 lutego tego roku. W najtrudniejszym dla siebie czasie, „przypadkowo” zajrzał do Biblii i trafił na słowa z 1 Listu św. Jana: „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta, który – jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie”.

To był przełom, który zaprowadził „Słonia” do uwolnienia mocą Chrystusa. O szczegółach swojego nawrócenia chce opowiedzieć także w czasie audycji.

O audycji i "pitbólach" - także w najnowszym 39 numerze bielsko-żywieckiego "Gościa".