Nasz dom ma dopiero 40 lat!

Urszula Rogólska

publikacja 24.09.2015 12:14

– Te ponad 40 lat temu, kiedy przyszedł do nas ks. Józef Olek, Bujaków był małą, skromną wsią. Należeliśmy do parafii w Kozach. Nawet mówiliśmy księdzu, że taka wieś nie utrzyma proboszcza… - mówi Jadwiga Majdak. Mieszkańcy Bujakowa mylili się!

Od 40 lat wszystkie pokolenia Bujakowa mogą sie spotykać w wybudowanym przez mieszkańców kościele parafialnym Od 40 lat wszystkie pokolenia Bujakowa mogą sie spotykać w wybudowanym przez mieszkańców kościele parafialnym
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Ks. Józef wierzył w nasz zapał, w to, że zjednoczy nas jeszcze bardziej budowa kościoła. Miał rację! – dopowiada Jadwiga Majdak, jedna z 2200 parafian w Bujakowie. - Wówczas bardzo trudno było o pozwolenia na budowę kościoła. Ale ks. Olek je wychodził! Niestety - warunkiem wybudowania nowego kościoła była likwidacja starej kaplicy św. Urbana, który był tu naszym patronem - do dziś drugi odpust parafii świętujemy z okazji wspomnienia tego świętego.

Pani Jadwiga wspomina, że dzięki budowie kościoła, ksiądz Olek budował prawdziwą wspólnotę wiernych parafii.

- Bardzo przyczyniła się do tego także jego kucharka pani Józefa, Była jego prawą ręką w czasie budowy. Ksiądz wiedział do kogo, w jakiej sprawie związanej z budową może przyjść. A jak tylko poprosił, od razu byliśmy gotowi do pomocy. Były takie dni na budowie, że przychodziło tak wielu chętnych do pracy, że trzeba było wyznaczać dyżury, żeby się ręce do roboty nie marnowały. Jedni pracowali,inni przygotowywali jedzenie dla robotników. Mało kto miał auto, więc to autem księdza proboszcza woziło się zdobyty materiał budowlany.

Jadwiga Majdak (z lewej) i Bożena Babiuch - parafianki z Bujakowa pamiętają o przeszłości parafii, ale i zabiegają o jej przyszłość   Jadwiga Majdak (z lewej) i Bożena Babiuch - parafianki z Bujakowa pamiętają o przeszłości parafii, ale i zabiegają o jej przyszłość
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak mówi pani Jadwiga ten zapał odżył także przed jubileuszem 40-lecia konsekracji. - Nasz obecny proboszcz ks. Stanisław Kobiałka chce "podopinać te guziki" przy naszym, które jeszcze dopiąć trzeba. My chętnie pomożemy.

40 lat temu z kardynałem

W tym roku parafia Podwyższenia Krzyża Świętego świętowała 40-lecie poświęcenia swojego kościoła, wbudowanego pod przywództwem ks. Olka. Dokonał tego 14 września 1975 r. kardynał Karol Wojtyła w asyście ks. Franciszka Macharskiego – który jako wikariusz w Kozach wielokrotnie, dojeżdżał tu z katechezą i posługą sakramentalną.

I to właśnie kard. Macharski miał być głównym celebransem jubileuszowej Mszy św., sprawowanej w intencji budowniczych kościoła.

– Niestety stan zdrowia nie pozwolił mu na to. Obiecał jednak, że na pewno – bez zapowiedzi – odwiedzi swoich dawnych wiernych – mówi ks. dr Stanisław Kobiałka, proboszcz w Bujakowie.

Jak przypomina ks. Kobiałka, kard. Franciszek Macharski do dziś jest bardzo bliski mieszkańcom Bujakowa: - W latach 50. przychodził tu o własnych silach, był przywożony furmanką, saniami - jak tylko się dało i jakie były możliwości. Uczył, sprawował sakramenty, odwiedzał domy w czasie kolędy. Tym bardziej gorąco pragnął być z nami w czasie obchodów jubileuszowych...

Ks. Marek Bandura przewodniczył jubileiuszowej Mszy św. w Bujakowie   Ks. Marek Bandura przewodniczył jubileiuszowej Mszy św. w Bujakowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Sumie przewodniczył ks. Marek Bandura – poprzedni proboszcz. Obecni byli także księża pochodzący z parafii lub kiedyś tu pracujący z wicedziekanem międzybrodzkim ks. Januszem Kucielem, a także o. Zdzisław Płuska, sercanin, który przed odpustem głosił rekolekcje o pokucie i przemianie.

– Przygotowania do jubileuszu rozpoczęliśmy przed rokiem. Był z nami abp lwowski Mieczysław Mokrzycki, który przywiózł nam relikwie św. Jana Pawła II – mówi ks. Kobiałka. – Dziś zamykamy ten szczególny rok łaski, jubileuszu w parafii. Ten dzień, to moment zatrzymania się – po to, żeby Pan Bóg mógł wejść w życie każdego, kto mu pozwoli w nim działać. 40 lat to dużo i mało. Bo Kościół zawsze jest stary i staroświecki, ale i zawsze młody, i atrakcyjny, bo w tym Kościele działa Duch żyjącego Boga!

Moja parafia, mój kościół, mój dom

Ks. Kobiałka przyznaje, że świętowanie jest zasługą wszystkich mieszkańców.

Ks. Stanisław Kobiałka przewodzi wspólnocie parafialnej w Bujakowie   Ks. Stanisław Kobiałka przewodzi wspólnocie parafialnej w Bujakowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
– O tym miejscu mówimy: moja parafia, mój kościół, mój dom – mówi Bożena Babiuch z rady sołeckiej. – Cieszą nas nowe inwestycje – zwłaszcza wygodne schody z podjazdem.  ksiądz proboszcz zadbał w ten sposób o wszystkie pokolenia: najmłodszych - dzieci, przywożone przez mamy w wózeczkach, niepełnosprawnych, starszych, którym trudno wspinać się po schodach i wszystkim, dla których schody są problemem.

Pani Bożena ścisza nieco głos dodając: - Przed nami jeszcze jedna sprawa, o której może nie wypada mówić głośniej, ale to bardzo życiowa i bardzo ludzka sprawa. Dajemy znać wszystkim naszym gościom, że wreszcie już także przygotowujemy się do remontu naszych "sławojek" - toalet, które pamiętają jeszcze czasy konsekracji... A co tu kryć - to bardzo ważne miejsce dla wielu, którzy przychodzą do naszego kościoła.

 Ale nie tylko za inicjatywy budowlane parafianie są wdzięczni swojemu proboszczowi.

Kościół parafialny w Bujakowie   Kościół parafialny w Bujakowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
- W czasie kazań dyscyplinuje nas jak prawdziwy ojciec, jest wymagający, ale też pokazuje jak po ludzku jesteśmy dla niego ważni - mówi Bożena Babiuch. - W październiku zeszłego roku ksiądz rozpoczął akcję bezpiecznej drogi do… kościoła. Droga nr 52, która dzieli naszą wieś na dwie części, nie jest bezpieczna, na pewnym jej odcinku nie ma także bezpiecznego chodnika. Ksiądz poprosił miejscowych przedsiębiorców i gminę Porąbka, by pomogły w zaopatrzeniu nas w odblaskowe opaski. „Chcę was tu widzieć w zdrowiu każdej niedzieli, każdego dnia” – mówił nam wtedy, czym bardzo sobie zdobył wiele serc.

Jak podkreślają parafianie, ojcowską troskę ich proboszcza widać też m. In. podczas chrztów. Po uroczystości przyjęcia do wspólnoty dzieci Bożych, rodzice nowego parafianina otrzymują piękną maskotkę. - Mały gest, a cieszy! - mówi B. Babiuch.