Ks. Studenski: trzeba ufać jak św. Faustyna

Alina Świeży-Sobel

publikacja 22.09.2015 20:54

Ks. dr Marek Studenski, wikariusz generalny, przewodniczył Eucharystii sprawowanej o północy podczas peregrynacji przez księży pochodzących z parafii św. Marii Magdaleny i posługujących w tej wspólnocie.

Eucharystię o północy koncelebrowali księża-rodacy i byli duszpasterze Eucharystię o północy koncelebrowali księża-rodacy i byli duszpasterze
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Pierwsze godziny peregrynacji w kościele św. Marii Magdaleny wypełniła adoracja, którą poprowadziła m.in. młodzież oazowa z ks. Grzegorzem Pasternakiem. Młodzi przywoływali rozważania o Bożym Miłosierdziu i śpiewali Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Ogień Bożej miłości symbolizowały rozpalone w wielu miejscach kościoła lampki...

O północy przy ołtarzu stanęli kapłani-rodacy oraz kapłani, którzy kiedyś pracowali w tej parafii. Eucharystię koncelebrowało dziesięciu księży.

Jak zaznaczył ks. Studenski, wikariusz generalny diecezji, w wizerunku Pana Jezusa Miłosiernego, objawionym św. Faustynie, równie ważny jest sam obraz, jak i napis: "Jezu ufam Tobie".

- Jezus dziś do nas przychodzi w tym łagiewnickim znaku między innymi po to, żeby nam przypomnieć, Komu mamy ufać - mówił w homilii ks. Studenski, przyznając, że powszechnym złudzeniem jest zaufanie człowieka we własne siły i możliwości. - Chciałbym, Homilię wygłosił ks. dr Marek Studenski, wikariusz generalny   Homilię wygłosił ks. dr Marek Studenski, wikariusz generalny
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
abyśmy dzisiaj, patrząc na historię tego obrazu i związanej z nim św. Faustyny, także na obecność tego obrazu w naszej świątyni, dostrzegli w tym reżyserię Pana Boga. Ważne, byśmy ufali, że jest Ktoś, kto kieruje naszym życiem; że nasze życie jest w Jego rękach.

Ks. dr Studenski przytaczając szereg wydarzeń z życia siostry Faustyny Kowalskiej, wskazywał na przykłady tego Bożego kierownictwa, które dało tak niezwykłe owoce. Przypomniał m.in. liczne przeszkody, które uboga i schorowana Helena Kowalska musiała pokonać, zanim zdołała wstąpić do klasztoru.

- Nikt nie chciał jej przyjąć, wszędzie jej odmawiano. A jednak Pan Bóg zrządził tak, że kiedy zapukała do kolejnych klasztornych drzwi, otworzyła siostra Michaela Moraczewska, święta i mądra osoba. Mogła ją również odesłać, a jednak powiedziała: "Idź, zapytaj Pana Wieczorną adorację poporwadziła młodzież oazowa z ks. Grzegorzem Pasternakiem   Wieczorną adorację poporwadziła młodzież oazowa z ks. Grzegorzem Pasternakiem
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
tego domu, czy cię przyjmie. I wskazała jej kaplice na pierwszym piętrze. Kiedy wróciła, na pytanie: I co ci powiedział? - odpowiedziała, że usłyszała Bożą odpowiedź: " Przyjmuję cię. Jesteś w sercu Moim". Wtedy siostra Moraczewska powiedziała: Skoro On cię przyjął, to i ja cię przyjmuję".

Chcę dziś podziękować, że mnie i wszystkim kapłanom, którzy się tu dziś modlą, w pewnym momencie życia Jezus powiedział te same słowa: Przyjmuję cię. Jesteś w sercu Moim. I za to, że Kościół ustami biskupa powiedział: Skoro On cię przyjął, to i ja cię przyjmuję. Taki był początek powołania każdego z nas. Siostry zakonne usłyszały te same słowa. Małżonkowie też usłyszeli, że Jezus łączy ich serca Swoją miłością. U początków każdego powołania stoi Jezus, a Kościół potwierdza je swoim błogosławieństwem. Dzięki temu wiemy, że kroczymy dobrą drogą - mówił ks. dr Studenski.

- A kiedy s. Faustyna doświadczyła poważnego kryzysu i postanowiła odejść z klasztoru, poszła się jeszcze pomodlić, zanim zdecydowała się na rozmowę z przełożoną. I wtedy usłyszała słowa Jezusa: "Tu cię wezwałem, a nie gdzie indziej i przygotowałem tutaj wiele łask dla ciebie". I s. Faustyna zaufała, wytrwała mimo rozlicznych przeciwności, kiedy nikt nie wierzył w to, że naprawdę rozmawia z Panem Jezusem - podkreślał ks. dr Studenski.

Jak dodawał, pełniła w klasztorze najprostsze prace, pomagała w kuchni, piekarni, a kiedy przekazywała polecenie Pana Jezusa, by namalować obraz zgodnie z objawieniem, które miała, spotykała się z wielkim dystansem, nieraz wręcz z lekceważeniem.

- Znosiła to z wielką pokorą. Tak przyjęła też decyzję przełożonych o przeniesieniu do innego domu, do Wilna. I właśnie tam, przystępując do spowiedzi, napotkała na ks. Michała Sopoćkę. On jako pierwszy potraktował całkiem na serio wyznanie tej penitentki, choć też nie od razu. Ale kiedy słuchał kolejnych spowiedzi, przekonał się, że zza nieskładnych, często pełnych błędów gramatycznych  zdań, wyłania się teologia z najwyższej półki. Dopiero po tym spotkaniu wielkie dzieło głoszenia Bożego Miłosierdzia mogło nabrać tak wielkiego impetu. Gdyby siostra Faustyna się wcześniej zbuntowała, zaprzepaściłaby to dzieło. Potrzebna była jej pokora i jej zaufanie w to, że Pan Bóg kieruje jej życiem i nigdy się nie myli. Dzięki temu możemy dziś modlić się przy tym obrazie... - dodawał ks. Studenski.