Z Wielkiej Raczy ruszają w świat!

Urszula Rogólska

publikacja 23.08.2015 02:45

- Nie możemy zamykać się w sobie, ale musimy dzielić się Jezusem! Chrześcijanin powinien być nieustannie w drodze, musi iść! - mówił o. Ryszard Jarmuż OFMConv. na finale III Ewangelizacji w Beskidach.

Najmłodsi odbierają z rąk Asi Mazurek słodkie nagrody za udział w III Ewangelizacji w Beskidach Najmłodsi odbierają z rąk Asi Mazurek słodkie nagrody za udział w III Ewangelizacji w Beskidach
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na szczycie Wielkiej Raczy w Beskidzie Żywieckim zakończyła się trzecia edycja Ewangelizacji w Beskidach pod hasłem „Sursum corda – w górę serca!”.

W osiem sobót lipca i sierpnia, beskidzkie szczyty zamieniły się w samo południe w osiem biblijnych wzgórz i gór. Wieka Raczą stała się Górą Oliwną.

Tak jak Jezus, wstępując z tej góry do nieba zostawił uczniom swój testament: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata", tak i uczestnicy ewangelizacji zostali posłani z misją wypełnienia ostatniego nakazu Jezusa.

Każdy mógł wędrować indywidualnie wybranym szlakiem, tak by w samo południe dotrzeć na szczyt i tu uczestniczyć we Mszy św. Na Wielkiej Raczy Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił o. Ryszard Jamruż OFMConv. z Rychwałdu, a wraz z nim liturgię sprawowali: ks. Zdzisław Grochal, ks. Stanisław Lubaszka i ks.  Andrzej Woźniak. Po Mszy św. jak zawsze wszyscy modlili się o Boże błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata.

Współorganizatorki spotkania na Wielkiej Raczy   Współorganizatorki spotkania na Wielkiej Raczy
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ze względu na trwającą w Beskidach suszę, zrezygnowano z tradycyjnego ogniska dla uczestników ewangelizacji. W zamian – na szczycie zapłonęły trzy pochodnie, a prawie tysiąc osób złapało się za ręce, utworzyło wielki krąg i puściło „iskierkę”, ściskając sobie dłoń. Następnie wszyscy – od maluchów po seniorów -  zostali nagrodzeni słodyczami. Z kolei nagrody w postaci koszulek EwB otrzymali ci, którzy byli co najmniej na dwóch pełnych edycjach EwB.

Wśród nich byli m.in.Natalia i Piotr Olechny - tata i córka z Bielska-Białej. - Od drugiej edycji byliśmy na wszystkich szczytach - mówi Piotr Olechny. - Wszędzie szliśmy swoimi drogami, wydłużając szlak dojścia na górę i powrót do domu. Dziś przyszliśmy na Wielką Raczę przez Przegibek. Bardzo spodobała mi się inicjatywa Ewangelizacji w Beskidach. Cieszę się, że na trasy udało mi się wyciągnąć najmłodszą z trzech córek.

Piotr Olechny z córką Natalią byli na wszystkich szczytach III EwB   Piotr Olechny z córką Natalią byli na wszystkich szczytach III EwB
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak podkreślają tata i córka, ważny jest dla nich wspólny wysiłek fizyczny, ale i fakt, że wędrówka to znakomita okazja do kilkugodzinnych rozmów, na które w domu brakuje czasu. - Cieszymy się, że te nasze rozmowy łączy Msza św. na szczycie, przeżywana we wspólnocie tylu osób, które myślą podobnie.

- Dzięki ewangelizacji córka zdobyła już niemal małą złotą odznakę GOT - dodaje tato. - I już cieszymy się, że jak Pan Bóg pozwoli, za rok będzie czwarta Ewangelizacja w Beskidach!

Na szlak... prosto z domu!

Spotkanie na Wielkiej Raczy było także finałem wyjątkowych wędrówek Jacka Świderskiego z Istebnej, który na każdą górę wychodził prosto z domu i podobnie wracał!

Jacek Świderski na każdy szczyt przychodził i wracał pieszo... z domu w Istebnej   Jacek Świderski na każdy szczyt przychodził i wracał pieszo... z domu w Istebnej
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Nie byłem tylko na Pilsku - bo szedłem wtedy pieszo na Jasną Górę - i na Babiej Górze. Ale te szczyty "zaliczę" już sobie indywidualnie - opowiada pielgrzym z Istebnej. - Mam chyba najdalej ze wszystkich - a że nie mam autobusów, dzięki którym mógłbym dotrzeć na miejsce zbiórki i wspólnego wyjścia w góry - chodzę z domu. Najdalej miałem na Klimczok. Dziś wystarczyło, że wyszedłem o piątej rano. Z Hrobaczej Łąki wróciłem przed północą - słyszałem już wilki z oddali, to przyśpieszyłem - śmieje się Jacek Świderski. - Może kiedyś Ewangelizacja w Beskidach zagości w moje strony. wtedy będę miał blisko.

Jak mówi, chodzi na spotkania ewangelizacyjne w górach, bo to mu pomaga się pozytywnie doładować. - W niedzielę na Mszę większość ludzi przychodzi z obowiązku. Tu każdy przychodzi, bo chce być. Dobrze jest spotkać tylu fajnych ludzi, którzy mają ten sam cel - mówi Jacek Świderski.

Jerzy Misik (z prawej) zachęcił do EwB Ryszarda Kowla z Jaworzna   Jerzy Misik (z prawej) zachęcił do EwB Ryszarda Kowla z Jaworzna
Urszula Rogólska /Foto Gość
Dobro jest w ludziach

- Te spotkania pomagają w pokonywaniu trudów codzienności przez cały rok - mówi Ryszard Kowal, który co tydzień w soboty przyjeżdżał w Beskidy z żoną i dziećmi z Jaworzna. - Zachęcił mnie przyjaciel, Jurek Misik z Okrajnika, którego spotkałem w Rychwałdzie na kursie Alfa. On jest obecny na wszystkich szczytach od początku EwB. Dzięki niemu poznajemy Beskidy, wyruszyliśmy wreszcie z domu, w góry! Wędrujemy razem i... zarażamy tą ideą ewangelizacji na szlaku coraz więcej chętnych. Sami chcemy się zmieniać na lepsze. A na dodatek możemy podziwiać piękno przyrody, którą stworzył sam Bóg. Tu nawiązujemy nowe przyjaźnie. Mówi się, że w świecie jest dużo zła. Dzięki EwB widać jak bardzo dużo jest dobra i życzliwości w ludziach.

- To nasza czwarta góra w tym roku - mówią Jola i Jacek Baczyńscy z Łękawicy, którzy wychodzili na szlaki ewangelizacji z córką Natalią. - To najpierw - mobilizacja do tego, żeby człowiek się ruszył z domu sprzed telewizora. A potem wynika z tego to, co najważniejsze: spotkanie z przyjaciółmi, z rodziną - dla chwały Bożej. Dostajemy tu pokój, radość, jedność ludzi podobnych do nas. Nie słyszeliśmy, żeby ktoś, kto wyruszył raz na Ewangelizację w Beskidach nie chciał wyruszyć po raz kolejny. Na każdym szczycie w czasie kazania można usłyszeć słowa, które ukierunkowują nasze życie na kolejny tydzień, a potem - cały rok!

Nieustannie w drodze

W homilii o. Ryszard Jarmuż OFMConv. zaprosił wszystkich do medytacji gór, przypominając fragmenty Słowa Bożego ze Starego i Nowego Testamentu o górach. Mówił, że właśnie góry, morze i pustynia są przestrzeniami, w których szczególnie objawia się Boża moc. - Góry są znakiem Boga, ale nie są Bogiem – uobecniają Boga, ale nie są Bogiem – podkreślał 22 sierpnia, w dniu święta Matki Bożej Królowej Świata, nawiązując także do Słowa Bożego o wędrówce Maryi przez góry, do Elżbiety.

- Udajemy się i my w góry, aby spotkać się z Bogiem i aby doznać wielu przeżyć – mówił o. Jarmuż, wymieniając: odpoczynek, odnowienie ludzkich przyjaźni, pragnienie przemiany wewnętrznej, zachwyt nad dziełem Boga Stwórcy, naukę pokory i dziękczynienie.

Organizatorzy III EwB nazwali ostatni beskidzki szczyt Górą Oliwną, by zaznaczyć, że była ona nie tylko górą modlitwy Pana Jezusa w Ogrójcu, ale także górą Wniebowstąpienia.

Jola i Jacek Baczyńscy z córką Natalią i Asią Mazurek (z prawej)   Jola i Jacek Baczyńscy z córką Natalią i Asią Mazurek (z prawej)
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Nasze serca są wypełnione radością, ponieważ Syn Boży spełnił swoją misję zbawczą, misję naszego odkupienia. On wskazuje nam drogę do nieba – mówił o. Jarmuż. – Po śmierci na krzyżu i chwalebnym zmartwychwstaniu, przed wniebowstąpieniem, Jezus ukazał  się swoim uczniom i dał im ostatni nakaz: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata". My również dzisiaj otrzymujemy tę misję. Mamy iść codziennie do swoich zajęć i ewangelizować wszędzie, gdzie żyjemy. Nie możemy zamykać się w sobie, ale musimy dzielić się Jezusem! Chrześcijanin powinien być nieustannie w drodze, musi iść! Droga nie służy do stania na niej, ale do kroczenia nią – podkreślał kaznodzieja zachęcając do wytrwałości.

Przed czwartą edycją

Joanna Mazurek, która wraz z mężem Sewerynem oraz o. Bogdanem Kocańdą OFMConv. -- kustoszem sanktuarium w Rychwaldzie - była odpowiedzialna za organizację III EwB podkreśla:

- Rośnie serce patrząc jakie jest pragnienie Boga, szukanie Jego samego i bliskości przebywania z innymi ludźmi - mówi Joanna. - Z roku na rok bliżej poznajemy coraz więcej osób. Wspaniała jest biesiada i odpoczynek, które wspólnie urządzamy przed Eucharystią, po dotarciu na szczyt. Jestem zbudowana tym, że tak wiele rodzin z małymi dziećmi przychodzi na te spotkania. Jest wiele młodzieży, osób starszych i dojrzałych. Dziś usłyszałam od jednego małżeństwa: "Mieszkamy na tej ziemi i chodziliśmy w góry za młodu. Dziś, po 30 latach, Ewangelizacja w Beskidach pozwala nam wrócić na szlaki i odkrywać góry na nowo!".

Jak zaznacza Joanna Mazurek, coraz liczniejszy udział uczestników w spotkaniach na szczytach, skłania organizatorów do przemyśleń nad formułą EwB.

- Musimy zachować zdrowy rozsądek. W tym roku Pan Bóg pobłogosławił nam wspaniałą pogodą. Ale w górach może być różnie. Poza tym były miejsca, w których było nas już naprawdę ekstremalnie dużo - jak choćby na skarpie na Babiej Górze. Musimy dbać o bezpieczeństwo ludzi. Nie wiem czy nie powinniśmy zrezygnować ze zdobywania wysokich szczytów, na rzecz miejsc w górach, w których bezpiecznie może zgromadzić się duża liczba osób. Ale to temat do przemodlenia i zastanowienia się.

Joanna Mazurek dodaje, że bardzo istotny jest udział wielu osób w poniedziałkowych spotkaniach pod namiotem na terenie Franciszkańskiego Domu Formacyjno-Edukacyjnego - po sobotnich górach. - W tym roku były to formacyjne wieczory w Chrystusie. Każda wspólnota, która przygotowywała spotkanie w sobotę, kontynuowała je w poniedziałek. Dawała świadectwo tego, co Jezus robi w życiu jej członków, opowiadała o formacji, zapraszała na spotkania. Bardzo się nam marzy, żeby w przyszłym roku dołączyły do nas podczas przygotowań i prowadzenia spotkań także wspólnoty ewangelizacyjne z Bielska-Białej, Cieszyna, Oświęcimia i innych miejscowości - mówi Joanna.