A misjonarze przyjechali... z Czech

Urszula Rogólska

publikacja 13.06.2015 09:31

- W Polsce panuje taki stereotyp, że za czeską granicą to tylko ateizm i pogaństwo. Bardzo chciałem, żeby oni go przełamali - mówi o. Symplicjusz Sobczyk OFM, który razem ze wspólnotą "Zacheusz" z Jabłonkowa prowadził misje parafialne w Hażlachu na Śląsku Cieszyńskim.

Członkowie SNE "Zacheusz" z Jabłonkowa na Zaolziu ewangelizaowali Polaków z Hażlacha Członkowie SNE "Zacheusz" z Jabłonkowa na Zaolziu ewangelizaowali Polaków z Hażlacha
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Chodziłam do kościoła w każdą niedzielę. Potrafiłam tam odsiedzieć tę godzinę, ale Bóg, o którym słyszałam, był bardzo daleki. Taki surowy ojciec gdzieś tam, daleko – mówiła w hażlaskiej parafii św. Bartłomieja Beata, Polka z zaolziańskiego Jabłonkowa w Czechach. – Szukałam szczęścia w alkoholu, narkotykach, relacjach z ludźmi. Wyszłam za mąż, urodziłam dziecko i nadal nie czułam się szczęśliwa. Aż trafiłam na spotkanie wspólnoty "Zacheusz". To, co się wydarzyło dalej, nie stało się nagle. Ale z każdym spotkaniem byłam coraz bardziej pewna: żaden człowiek nie zaspokoi głodu prawdziwej miłości. Tylko Bóg. Poznałam Go na nowo – jako tatę, kochającego mnie bezinteresownie i do tego stopnia, że wydał na śmierć swojego Syna. On mnie wybawił, odkupił, dał nowe życie w Duchu Świętym! Z Nim życie jest zupełnie inne.

Darek opowiedział o swojej wierności Jezusowi w czasie oczekiwania na wyniki szczegółowych badań lekarskich. – Początkowe nie były dobre. Zwiastowały wszystko – od zapaleni nerek po nowotwór. Czekałem. A Jezus dał mi w tym czasie wielki pokój w sercu i pewność Jego nieustannej opieki. Wiedziałem, że cokolwiek się wydarzy, On będzie ze mną. Kiedy po kilku dniach miałem się zgłosić po wynik, lekarz powiedział, że jestem okazem zdrowia! Chwała Jezusowi za to, co w tym czasie uczynił da mnie!

O. Symplicjusz Sobczyk OFM prowadził misje w Hażlachu   O. Symplicjusz Sobczyk OFM prowadził misje w Hażlachu
Urszula Rogólska /Foto Gość
Beata, Darek i ich przyjaciele ze Szkoły Nowej Ewangelizacji "Zacheusz" w Jabłonkowie, razem z duszpasterzującym tam o. Symplicjuszem Sobczykiem OFM, przyjechali z Dobra Nowiną na czas misji w parafii św. Bartłomieja w Haźlachu koło Cieszyna. Poprowadzili uwielbienie i nabożeństwo w czasie misyjnego dnia chorych.

– Wiem, że świadectwo wiary ludzi świeckich jest bardzo ważne. Chciałem, żeby byli tu ze mną moi przyjaciele z jabłonkowskiego "Zacheusza". Jestem zachwycony żywą wiarą mieszkańców Jabłonkowa – mówi o. Symplicjusz. – Zaolzie to zagłębie katolicyzmu w Republice Czeskiej. Oni mówią o swoim życiu z Jezusem z autentyczną radością, mówią to z głębi serca. W Polsce panuje taki stereotyp, że za czeską granicą mieszkają tylko Czesi. To nieprawda. Na Zaolziu mieszkają Polacy. Zaolzianie. Drugi stereotyp jest taki, że w Czechach to tylko pogaństwo i ateizm największy w Europie. To po części prawda. Ale Zaolzie, to jest zagłębie katolicyzmu w Republice Czeskiej. – Myślę, że to ważne świadectwo w duchu nowej ewangelizacji – misjonarze przyjeżdżają z Czech do Polski, która uchodzi za kraj ludzi bardzo religijnych, bo mamy Jana Pawła II i tyle sanktuariów.

On prowadzi

Parafianie z Hażlacha włączyli się w żywiołową modlitwę uwielbienia   Parafianie z Hażlacha włączyli się w żywiołową modlitwę uwielbienia
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Przyjechałem tu z Panem Jezusem: z wiarą, ze świadectwem, z tym, co sam dostałem od Niego, co mam w sercu i czym chcę się dzielić – mówi o. Symplicjusz. – Misje to czas głoszenia Ewangelii. To, o czym mówię, opieram na kerygmacie. Mówię o tym, o czym parafianie z Hażlacha słyszeli już dawno, ale co trzeba usłyszeć jeszcze raz, by prawdziwie, sercem, przyjąć Jezusa i ogłosić go swoim Panem i Zbawicielem. To jest cel tych misji. Na ich zakończenie, w niedzielę 14 czerwca, kiedy będziemy odnawiać przyrzeczenia chrzcielne, zaproszę wszystkich do tego, żeby każdy, kto będzie gotów na tę decyzję, wypowiedział ją głośno.

Tematem misji były trzy słowa: "Chrystus – Kościół – Rodzina". – Wszystko opieramy na Chrystusie – On prowadzi. Ale nie można być z Chrystusem bez Kościoła. Z kolei w Kościele jesteśmy za pośrednictwem rodziny. To ona jest pierwszą wspólnotą, w której uczymy się wiary – mówi o. Symplicjusz. – Chcę mocno zwrócić uwagę na ten ostatni element – Kościół domowy, zwłaszcza w kontekście synodu o rodzinie i wszystkich medialnych doniesień o wymysłach, które mu towarzyszą. Chcemy powiedzieć nasze wyraźne NIE każdemu sprzeniewierzeniu się Ewangelii, którą Kościół głosi od swego początku.

Do ogłoszenia Jezusa Panem i Zbawicielem prowadziły parafian specjalne nabożeństwa: m.in. modlitwa za zmarłych na cmentarzu, Droga Krzyżowa ulicami miejscowości, nabożeństwo pokutne, a także odnowienie przyrzeczeń małżeńskich i błogosławienie rodzin oraz matek w stanie błogosławionym i odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych.

Zadania domowe

Każdy dzień misji miał swoją tematykę i każdego parafianie dostawali... zadanie domowe. Był Dzień Wiary, kiedy zostali zachęceni do konkretnego postanowienia: regularnej lektury słowa Bożego czy przyprowadzenia kogoś do kościoła. W Dniu Miłosierdzia i Życzliwości zadaniem był uśmiech, esemes, okazanie dobroci innym. Dzień Pokuty był czasem, kiedy wszyscy parafianie zostali zaproszeni do postu, a także pojednania i przeproszenia. Kolejnego dnia – Dnia Chorych – modlili się o uzdrowienie wiary w parafii i mieli odwiedzić osobę chorą – jak mówił o. Symplicjusz – wielki skarb parafii.

W Dniu Rodzin każda rodzina miała odkryć na nowo Kościół domowy – przygotować w domu specjalne nabożeństwo, czyli... uroczystą kolację, z proklamacją słowa Bożego i zwyczajnym byciem ze sobą – bez telefonów i włączonego telewizora czy komputera. Sobota przed finałem misji to Dzień Maryjny. Mieszkańcy Halacha odkrywają rolę Matki Bożej w ewangelizacji.

W misjnym dniu chorych każdy mógł przyjąć indywidualne błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem   W misjnym dniu chorych każdy mógł przyjąć indywidualne błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Słowa, które słyszymy w czasie misji, są niby oczywiste, ale jednak szokująco odświeżające – mówi Joanna Jurgała-Jureczka, hażlaska parafianka. – Przeżyliśmy szczególnie poniedziałkowe wieczorne nabożeństwo za zmarłych na cmentarzu, słowa o różnych etapach naszego życia i o nieuchronnym zmierzaniu do śmierci, która jest przejściem, a nie końcem. Ojciec znakomicie nazywa rzeczy po imieniu. Stajemy się liberalni, próbujemy być mili i sympatyczni wobec nowych trendów, a one działają tylko na naszą zgubę. Padają tu mocne słowa i ludzie bardzo uważnie ich słuchają.

Parafianie podkreślają, że wielkim przeżyciem dla nich była Droga Krzyżowa ulicami Hażlacha. – Ludzie chcą wyjść na ulice i zamanifestować to, co dla nich ważne – dodaje J. Jurgała-Jureczka.

Odkryć wiarę i miłość

– Te misje są bardzo proste w słowach, ale i bardzo bogate w treści. To, co wydaje się takie oczywiste, potrzebujemy usłyszeć jeszcze raz – mówi Magdalena Hutyra. Potrzeba nam odświeżenia podstaw naszej wiary, nie tylko pobożności wyuczonej, ale prawdziwego spotkania ze słowem Bożym i Jezusem w sakramentach. Poruszyła mnie Droga Krzyżowa, kiedy parafinie byli zaangażowani w odczytywanie rozważań poszczególnych stacji. Nie było żadnych rozmów, szliśmy w absolutnej ciszy, choć nabożeństwo nie było krótkie.

– Głoszone słowo Boże, posługa sakramentalna ojca misjonarza pociąga ludzi do Jezusa. To najważniejsze. Podziwiam też moich parafian – za ich stałą troskę o kościół materialny, ale też ogromnie się cieszę, że tak bardzo chcą budować swoją wiarę, a przez to nasz Kościół jako wspólnotę duchową – mówi proboszcz parafii ks. Andrzej Papoń. W tym roku duszpasterskim rozważamy hasło: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Myślę, że te misje szczególnie nas to tego mobilizują. Na nowo mamy szansę odnaleźć lub odkryć wiarę i miłość do Pana Boga.