U św. Jana Nepomucena na Dolnym Borze

Urszula Rogólska

publikacja 07.05.2015 00:54

W każdy majowy poniedziałek o godzinie 19.00, nabożeństwom ku czci Matki Bożej przy kapliczce nad potokiem na Dolnym Borze przewodniczy kapłan parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie.

Karol Żyła i jego rodzina od pokoleń opiekują się kapliczką postawioną w 1830 roku na Dolnym Borze w Skoczowie Karol Żyła i jego rodzina od pokoleń opiekują się kapliczką postawioną w 1830 roku na Dolnym Borze w Skoczowie
Urszula Rogólska /Foto Gość

- W poniedziałki przychodzimy tu pomodlić się razem, a w ciągu tygodnia wiele osób przychodzi tu indywidualnie – tłumaczy pani Anna. Swego czasu szyła obrusy, które zdobiły wnętrze postawionej w 1830 roku na Dolnym Borze kapliczki św. Jana Nepomucena. – Od pokoleń kapliczką opiekują się państwo Żyłowie, którzy tu mieszkają po sąsiedzku - wyjaśnia.

- Majowe poniedziałki i 10 sierpnia – wspomnienie św. Wawrzyńca, to te dni w roku, kiedy tu przychodzi najwięcej ludzi – mówi 65-letni Karol Żyła. - W maju ludzie się gromadzą przy kapliczce na nabożeństwa majowe, a w sierpniu zbiera się tu pielgrzymka, która pieszo idzie na uroczystości odpustowe do Bielowicka. To tradycja, która zaczęła się w 1756 roku, po pożarze Skoczowa. Mieszkańcy miasta szli, prosząc Pana Boga o ochronę przed żywiołem.

W majowe poniedziałki modlitwie na Dolnym Borze przewodncizą kapłani parafii Śś. Ap. Piotra i Pawła w Skoczowie   W majowe poniedziałki modlitwie na Dolnym Borze przewodncizą kapłani parafii Śś. Ap. Piotra i Pawła w Skoczowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kapliczkę postawił w 1830 roku Jan Bayer, burmistrz Skoczowa. - Ma wezwanie św. Jana Nepomucena, bo stoi nad potokiem, a taki był kiedyś zwyczaj, żeby prosić świętego o ochronę przed powodziami – tłumaczy Karol Żyła. Przed nim kapliczką zajmowali się rodzice – tata, także Karol i mama Maria. Mama zmarła przed rokiem w wieku 92 lat, tata, pięć lat temu. Dziś o wystrój kaplicy dba razem z tatą Karolem Renata Olszowska.

- Trochę zmartwienia tu mamy od jakiegoś czasu. Kiedy rosły przy kapliczce drzewa, w środku było sucho. Kiedy drzewa zaczęły przeszkadzać, bo gałęzie spadały na druty sieci energetycznej zdecydowano, żeby je wyciąć. Teraz nie możemy sobie poradzić z dużą wilgocią wewnątrz, jakiej nie daje się zwalczyć mimo wielu prac – mówi Karol Żyła.

Od lat, w majowe poniedziałki o 19.00 do kapliczki przychodzą okoliczni mieszkańcy, żeby razem z księżmi z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie modlić się za wstawiennictwem Matki Bożej.

Pierwsze w tym roku nabożeństwo poprowadził ks. Tomasz Gwoździewicz. Jego uczestnicy wysłuchali fragmentu Ewangelii św. Łukasza o Zwiastowaniu i krótkiej homilii, odmówili Anioł Pański, śpiewali Litanię Loretańską i Wezwania do Matki Bożej.