"Spotkałem zakonnika!" - ks. Zenon Toporek SDB

Wawrzyniec Mizgalski

publikacja 28.04.2015 21:23

Poniższy tekst, to praca naszego Czytelnika, przysłana na ogłoszone przez nas zaproszenie do wspomnień z okazji Roku Życia Konsekrowanego.

Ks. Zenon Toporek SDB Ks. Zenon Toporek SDB
Archiwum Wawrzyńca Mizgalskiego

22 grudnia 2014 roku minęła 63. rocznica urodzin Salezjanina, księdza Zenona Toporka, który jako młody, zaledwie 32 letni zakonnik zachorował na raka i po operacji, przedłużającej mu życie o dalszych osiem lat, często nam, przyjaciołom mówił, że chciałby dożyć 63 roku życia.

Zmarł 16 lutego 1992 roku lecz w naszych sercach, w naszej pamięci dożył 63 roku życia, myślimy o tym, zapalając znicz na jego grobie, w którym leży w towarzystwie swoich współbraci na cmentarzu w Oświęcimiu.

Rzekłem: W połowie dni moich * odejść muszę.

W bramach Otchłani mnie opuści * lat moich reszta.

Mówiłem: Nie ujrzę już Boga * na ziemi żyjących,

Nie zobaczę już nikogo * spośród mieszkańców tego świata.

Rozbiorą moje mieszkanie i przeniosą ode mnie * jak namiot pasterski.

Jak tkacz zwinąłem me życie, a Pan jego nić przeciął.  (Iz 38, 10-14. 17. 19b-20)

Ksiądz Zenon Toporek miał w życiu trzy pasje i zawsze podziwialiśmy z jaką żarliwością i powagą i oddaniem je realizował. Pierwszą i najważniejszą jego pasją był Chrystus! Każdy, kto go znał, również ja, który przez kilka lat miałem kontakt z księdzem Zenonem, muszę przyznać, że był to człowiek nietuzinkowy. Robił niezwykłe wrażenie swoim sposobem bycia, mówienia, reagowania. W tym co robił i mówił był zawsze sobą i był w tym bardzo konsekwentny.

Ksiądz Zenon zawsze wyznawał ewangeliczną zasadę: tak, tak - nie, nie. I to zawsze jasno, otwarcie, zdecydowanie. Nie lubił „filozofować” na temat wiary. Dla niego jedyną i oczywistą Prawdą był Chrystus.

Nie zadręczał się, nie martwił siebie i innych, nie tworzył skomplikowanych problemów. Widać to było w trakcie ciężkiej choroby, gdy przed operacją, świadomie żegnając się ze współbraćmi, ze znajomymi i bliskimi, do listu skierowanego do każdego z nas z osobna, dołączył cytat:

”Chrystusa można jedynie wyznawać tak,

jak drzewa wyznają wiosnę: zielenią,

jak pola wyznają żniwa: kłosami,

jak ziarno wyznaje życie: swą śmiercią”

Na końcu listu pożegnalnego do nas, dodał: Alleluja!

Postępował zgodnie ze słowami św. Pawła z Listu do Rzymian: „jaki problem ja miałbym mieć ze swoją śmiercią, skoro czy żyję, czy umieram, należę do Pana”. (Por. Rz 14,7n)

W ostatnich miesiącach i tygodniach życia gdy wróciła choroba i uniemożliwiła mu aktywność zewnętrzną, przeszedł do intensywnej pracy wewnętrznej. Po jego śmierci współbracia zobaczyli jak gruntownie przestudiował w ciągu krótkiego zakonnego życia swoją ulubioną książkę Tomasza A. Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”, pełną jego dopisków i podkreśleń.

Ksiądz Zenon Toporek mimo swojej zdecydowanej i radykalnej postawy był też człowiekiem wrażliwym i dobrym, dostrzegał problemy innych i nimi się przejmował. Ale tej dobroci nie rozdawał w sposób bezkrytyczny. Czasem potrafił spojrzeć na kogoś w taki sposób, że ten ktoś nie miał więcej pytań czy wątpliwości i sam zrozumiał o co tu chodzi.

Ksiądz Zenon uczył myśleć i rozumieć na czym polega Prawda, ale i dobroć. Można powiedzieć, że ewangelizował wszystkich i wszędzie. Nawet jadąc autobusem nie wahał się wyrazić swoją opinię, przyznać się, że jest księdzem. Ponieważ przez kilka lat bywał czasem, z okazji rodzinnych uroczystości, gościem w naszym domu, mogę z całą powagą powiedzieć, że ksiądz Zenon zawsze dawał świadectwo swojej wiary. Nieważne, czy rozmawiał z moją teściową, starszą panią, czy z moim wówczas nastoletnim synem. Nieraz czynił to na wesoło, ale zawsze tak, że wyczuwało się jego wewnętrzną powagę, wyczuwało się autorytet moralny księdza.

Kolejną pasją Księdza było jego salezjańskie posłannictwo, solidne wypełnianie przesłania księdza Bosko.

Z takimi cechami charakteru. o których wspomniałem i z taką gamą zachowań. miał wielkie możliwości wychowawczego oddziaływania na wychowanków salezjańskiej szkoły w Oświęcimiu. Do czasu choroby pełnił w niej między innymi funkcję kierownika internatu. Był urodzonym wychowawcą i to w stylu księdza Bosko, który streszcza się w słowach: wiara, rozum i dobroć! Im dłużej ksiądz Zenon był salezjaninem, tym bardzie traktował swoje życie jako całkowite poświęcenie się dla młodzieży.

Styl panujący w zgromadzeniu salezjańskim odpowiadał od początku jego temperamentowi i sposobowi życia.

Ksiądz Zenon Toporek uosabiał dla nas wszystkich wzór bycia posłanym dla innych. Nie miał żadnego materialnego bogactwa. Po śmierci zostało po nim radio, odkurzacz i pomoce duszpasterskie oraz obraz Matki Bożej. Natomiast całą swoją mobilizację skierował na pracę duszpasterską. Jego przełożeni i my świeccy, wiedzieliśmy, że nigdy nie miał trudności, gdy trzeba było siedzieć po kilka godzin w konfesjonale, wygłosić kazanie, zastąpić współbrata w katechizacji, pójść do młodzieży.

My, którzy go znaliśmy, podziwialiśmy go za zdecydowanie, jasne stawianie spraw i konsekwentne dążenie do tego, co raz uznał za słuszne. Imponował energią, która wyrażała się w pracowitości, zaangażowaniu i pomysłowości. To się podobało szczególnie ludziom młodym. Zapamiętałem go w czasie jednego ze spotkań z młodzieżą – potrafił skupiać jej uwagę, panował nad grupą.

Salezjańskie życie zakonne tego młodego księdza było pełne aktywności i zaangażowania, ciągle był w ruchu, ciągle z młodzieżą, w kościele, na boisku, na górskiej wycieczce, na pielgrzymce i przy pingpongowym stole w świetlicy.

Ks. Zenon Toporek SDB   Ks. Zenon Toporek SDB
Archiwum Wawrzyńca Mizgalskiego
Trzecią wielką pasją księdza Zenona była Piesza Warszawska Pielgrzymka do Częstochowy, w której prowadził zawsze swoją biało-srebrną grupę. Do dziś wielu na pewno pamięta jego charakterystyczną osobę. Rozpoczął pielgrzymowanie już jako kleryk po pierwszym roku w tzw. pielgrzymkowej grupie powołaniowej. Ksiądz Toporek wziął udział w pieszej pielgrzymce do Częstochowy aż 19 razy! Ostatni raz już ciężko chory, na kilka miesięcy przed śmiercią.

Na moje imieniny przysłał z tej ostatniej przed śmiercią pielgrzymki krótkie życzenia: „...aby Twoje pragnienia były nieskończone, ale działania - konkretne”. Popieram modlitwą. Szczęść Boże ! Zenek.

I smutny dopisek u dołu kartki: PS.9.VIII musiałem zawrócić z PPW. Czuję się z tego powodu jak umierające ziarno, z nadzieją owoców. ZT.

Pielgrzymką żył cały czas, ona wyznaczała rytm jego życia. Cały rok przygotowywał się i organizował te dziewięć dni marszu z młodzieżą na Jasną Górę. Nas, swoich znajomych, angażował też w jej organizację i dlatego wiedzieliśmy i widzieliśmy jak myśl o pielgrzymce dodawała mu sił i zapału, a potem gdy przez 8 lat po operacji walczył o życie, podtrzymywała go także na duchu i zdrowiu.

Odszedł „w połowie dni swoich”, chociaż nam wszystkim, którzy go znaliśmy, wydawało się, że swoją siłą woli potrafi pokonać wszystko.

O salezjaninie, księdzu Zenonie Toporku można powiedzieć, że żył w stylu pielgrzymki: krótko, za krótko, ale żył za to bardzo mocno. Głęboka wiara w Chrystusa promieniowała z całej jego osoby i z każdego wypowiadanego słowa, z każdego jego czynu. Był żarliwy, autentycznie pobożny lecz bardzo naturalny we wszystkim co robił, pełen szczerości i prostoty.

W tym krótkim wspomnieniu składam świadectwo, że był to człowiek prawdziwie Boży, pełen humoru, pogody ducha, a przede wszystkim pełen gorliwości i żarliwości w wyznawaniu Chrystusa - czym nas często zawstydzał - ale stanowił też pewien ideał, którego nie zapomnimy nigdy.

Przed laty, w słoneczny lutowy dzień zimowy na Mszy św. pogrzebowej i w pogrzebowym pochodzie szło aż 200 kapłanów, cała młodzież z zakładu salezjańskiego, a także setki wiernych z Oświęcimia i z jego rodzinnych stron. Wszyscy pragnęli złożyć hołd niezwykłemu, żarliwemu człowiekowi, kapłanowi, zakonnikowi, przyjacielowi młodzieży i wszystkich ludzi.

Wawrzyniec Mizgalski, organista z Grojca pod Oświęcimiem