Ks. Damian Koryciński

Urszula Rogólska

publikacja 24.04.2015 06:06

Przewodnik grupy bł. Michała Sopoćki.

Ks. Damian Koryciński Ks. Damian Koryciński
Urszula Rogólska /Foto Gość

Byłem przewodnikiem grupy, której patronuje bł. ks. Michał Sopoćko przed dwoma laty, w czasie I Pieszej Pielgrzymki Diecezji do Łagiewnik. W zeszłym roku ze względu na udział w uroczystościach kanonizacyjnych papieża Jana Pawła II w Rzymie, nie mogłem być obecny na pielgrzymce - grupę prowadził ks. Michał Bogacz. Tym bardziej cieszę się, że organizatorzy pielgrzymki, która wyrusza po raz trzeci, zaproponowali mi, bym przewodził tej grupie.

Mam za sobą 25 pielgrzymek na Jasną Górę, więc piesze pielgrzymowanie nie jest mi obce. Choć trud, jaki trzeba włożyć w pokonanie obu dróg jest podobny, to jednak są i różnice. Do Łagiewnik trzeba pokonać 100 km. I jest to najczęściej droga pod górkę, więc pod tym względem jest chyba trochę trudniej. Ale jest i czynnik, który bardziej sprzyja - na przełomie kwietnia i maja raczej nie czekają nas upały, jakie często towarzyszą nam w sierpniu. Jest za to jedna zasadnicza różnica: na Jasną Górę idziemy do Matki. Tu - wędrujemy do Pana Jezusa Miłosiernego.

Mało znany patron

Naszej grupie będzie szczególnie towarzyszył nasz patron - bł. ks. Michał Sopoćko. Wszyscy znamy św. Faustynę, św. Jana Pawła II, a ks. Sopoćko pozostaje w cieniu. Na pewno nie chodzi o to, żeby człowiek przysłaniał Boże Miłosierdzie, ale chciałbym, żeby postać spowiednika św. Faustyny stała się nam bliższa. Gdyby nie on, to prawda o Bożym Miłosierdziu zaginęłaby. To on, nie zważając na trudy, pomógł jej przebić się do świadomości Kościoła. Może zadaniem naszej grupy jest także szczególna modlitwa w intencji kanonizacji bł. księdza Michała...?

Rozmawiamy przed pielgrzymką, kiedy przygotowując się do konferencji, których uczestnicy będą mogli posłuchać na trasie, czytam "Dziennik" ks. Sopoćki. Do niedawna nie wiedziałem, że taki dziennik istnieje... Dwa lata temu byłem na Litwie w Wilnie, w miejscach związanych z ks. Sopoćką. Te spotkania też zostawiły we mnie trwały ślad...

Parafianie, najbliżsi, babcia Natalia

Na każdą pielgrzymkę zabiera się intencje. W moim sercu, jak pewnie w sercu każdego księdza jest wiele spraw, które powierzają mi ludzie: osobiście, telefonicznie, w sms-ach. Pójdę w intencji moich parafian z Cięciny, młodzieży z gimnazjum, w którym uczę, a także młodych, którzy przygotowują się do bierzmowania.

Poniosę też swoje osobiste intencje: chce podziękować Panu Bogu za 15 lat od moich święceń diakonatu i skończone niedawno 40 lat życia. To taki charakterystyczny czas w życiu człowieka, chyba jakiś przełom, by podziękować za życie, za powołanie i prosić o siły na dalszy czas. Z wiekiem chyba coraz bardziej uświadamiamy sobie także, jak bardzo potrzebujemy Bożego Miłosierdzia...

Wśród moich intencji jest także moja rodzina: mama, tata, brat i babcia Natalia. Babcia, z którą byłem bardzo zżyty, zmarła w Niedzielę Wielkanocną. I też o Boże Miłosierdzie dla niej będę prosił w tej drodze.