Ogniste tornado u sióstr

Urszula Rogólska

publikacja 10.04.2015 00:11

To była już druga naukowa noc fascynujących doświadczeń w bielskich szkołach Zgromadzenia Córek Bożej Miłości Bielsku-Białej!

Fascynujące eksperymenty przyciągały nawet uwagę tych, którzy przedmiotów ścisłych nie lubią Fascynujące eksperymenty przyciągały nawet uwagę tych, którzy przedmiotów ścisłych nie lubią
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Na takie lekcje wszyscy chcą przyjść - nawet ci, którzy nie lubią ścisłych przedmiotów. Bo to po prostu świetna zabawa nauką! - mówią Michalina Nikiel i Marek Kudrys, licealiści ze szkół Zgromadzenia Córek Bożej Miłości w Bielsku-Białej. - My dziś zaprezentujemy gimnazjalistom prawa fizyki w nieco innej formie. Ściągniemy ze stołu obrus, na którym leżą talerze. Sęk w tym, że zdejmiemy ten obrus, nie zdejmując talerzy!

Ogniste tornado, "trąba słonia" w zlewie, "żarówki" z suchego lodu – to tylko część zjawisk, jakie mogli zobaczyć uczniowie trzeciej klasy gimnazjum szkół "u sióstr".

Pomysł zaproponowali nauczyciele, a zrealizowali go już sami uczniowie. Licealiści postanowili pokazać młodszym kolegom z gimnazjum, jak fascynująca może być nauka i - zazwyczaj mniej lubiane w szkole przedmioty - fizyka, chemia, matematyka, robotyka. W kilku szkolnych salach przygotowali spektakularne eksperymenty.

Oczekiwanie na efekt doświadczeń sprawiało frajdę uczniom i nauczycielom   Oczekiwanie na efekt doświadczeń sprawiało frajdę uczniom i nauczycielom
Urszula Rogólska /Foto Gość
Okrzyki zachwytu towarzyszyły zabawie z suchym lodem. Po odlaniu wrzątku i dodaniu różnych preparatów tworzyły się wspaniałe "żarówki", ogromne "jaja dinozaurów", które pod dotykiem zmieniały się w rzekę mgieł. Tuż obok, ze świetlówek powstawały miecze z "Gwiezdnych Wojen" i... widowiskowe ogniste tornado! Jeszcze dalej uczniowie pokazywali jak zdjąć ze stołu obrus... nie zdejmując położonych na nim talerzy; prezentowali substancję, którą w zależności od warunków zewnętrznych przypominała ciało stałe albo ciecz.

W jednej z sal licealistki prezentowały własnoręcznie wykonane preparaty mikroskopowe, dalej ich koleżanki pokazywały jak wygląda układ oddechowy i krwionośny świni. "Ochów" i "achów" nie brakowało w sali chemicznej, gdzie wszyscy mogli zobaczyć efekt "trąby słonia", wulkanu czy lokomotywy.

Każdy mógł przygotować własnoręcznie jeden z eksperymentów   Każdy mógł przygotować własnoręcznie jeden z eksperymentów
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Rok temu byłam w gimnazjum i obserwowałam pracę starszych kolegów. Bardzo mi się podobały te nocne zajęcia. W tym roku jestem już wśród licealistów, którzy przygotowują eksperymenty - mówi Marta Kempys z Buczkowic. - Moim zadaniem jest m.in. pokazywanie jak z pomocą soku z kapusty określić kwasowy bądź zasadowy odczyn najróżniejszych substancji, których używamy na co dzień w domach.

- W czasie tej nocy możemy zobaczyć świat biologii czy chemii inaczej niż w podręczniku: na żywo - mówi Agnieszka Gierczyk, licealistka. - Dodatkową atrakcją jest prawdziwa kumulacja eksperymentów. Zazwyczaj na lekcjach nie oglądamy kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu zachwycających doświadczeń. A dziś w niemal każdej sali coś się dzieje!

- Podobny eksperyment widziałyśmy w czasie podobnego pokazu naukowego w Katowicach i bardzo chciałyśmy zaprezentować go także u nas. Poprosiłyśmy naszą nauczycielkę biologii panią Beatę Szczugiel o pomoc i... każdy może dziś zobaczyć jak naprawdę wygląda układ oddechowy świni i jak jest zbudowane jej serce - mówią Zosia Gibas i Agnieszka Zięba, pochylone nas zdobytym w jednej z rzeźni kawałem tkanek.

"Lokomotywa" - jedno z doświadczeń w sali chemicznej   "Lokomotywa" - jedno z doświadczeń w sali chemicznej
Urszula Rogólska /Foto Gość
- To wydarzenie służy integracji, wspólnej zabawie, która wykracza poza "wygłupianie się". Podczas prowadzonych eksperymentów, licealiści są dla swoich młodszych kolegów nauczycielami, mistrzami. Ta noc służy też temu, żebyśmy pobawili się nauką, ale i żebyśmy siebie zobaczyli z innej strony - zarówno my - uczniów, jak i oni nas - mówi nauczycielka Joanna Kastelik.

- Taka noc ma zainteresować młodych innym podejściem do świata nauki. Nie brakuje też zajęć z robotyki - kreatywnego podejścia do budowania robotów. Zadaniem drużyn jest zbudowanie z zestawów Lego karuzeli, która... musi zadziałać - mówi prowadzący warsztaty nauczyciel Wojciech Zuziak. - Celowo pracują w zespołach: żeby dzielili się wzajemnie swoją wiedzą i umiejętnościami. Choć tak naprawdę w czasie tego zadania potrzeba głównie dobrych chęci. Noc jest tu dodatkowym szaleństwem: wyzwala adrenalinę w działaniu - śmieje się nauczyciel.

- To ogromna radość patrzeć na ich zafascynowane buzie i reakcje, kiedy wszystkiego sami mogą dotknąć, doprowadzić do odkrywczych dla nich rezultatów - mówi Aneta Gut-Sulima, nauczycielka fizyki.

Bezpieczne "podpalanie szkoły" w sali chemicznej   Bezpieczne "podpalanie szkoły" w sali chemicznej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Po trzygodzinnej części z eksperymentami, uczniowie spotkali się na wspólnej modlitwie. Potem był czas na zabawy integracyjne i projekcję filmu "Teoria wszystkiego" o fizyku Stephenie Hawkingu. W zeszłym roku uczniowie zobaczyli "Piękny umysł" o genialnym matematyku Johnie Nashu.

- Takie noce weszły na stałe do kalendarza życia naszych szkół - mówi s. Ines Domszy, dyrektor placówek. - Sama bym nie wpadła na pomysł takiej popularyzacji nauki! Nikogo z nauczycieli nie zachęcałam, żeby się w to wydarzenie zaangażowali. Oni sami widzą jakie efekty w ciągu zwyczajnej, codziennej pracy przynosi taka zachęta. A i po reakcjach uczniów widzę, że warto!