publikacja 17.02.2015 12:17
Wyniesienie na ołtarze obu zamordowanych w 1991 r. w peruwiańskim Pariacoto franciszkanów: o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego odbędzie się w Chimbote w Peru pod koniec roku - 5 grudnia.
Pożegnanie o. Michała Tomaszka przed wyjazdem na misje do Peru
archiwum rodziny o. Michała Tomaszka
Jak informują krakowscy franciszkanie, 13 lutego w Chimbote odbyło się pierwsze organizacyjne spotkanie wszystkich franciszkanów z peruwiańskiej delegatury z udziałem o. Angela Palero, postulatora generalnego zakonu, i ordynariusza diecezji Chimbote - bp. Simona Francisco Piorno. Wzięli w nim udział także przełożony prowincji w Krakowie o. Jarosław Zachariasz oraz o. Jarosław Wysoczański, współpracownik misyjny obu męczenników, obecnie sekretarz generalny ds. animacji misyjnej.
Zgromadzeni duchowni zaproponowali, by beatyfikacja odbyła się 5 grudnia 2015 r. w Chimbote, a kard. Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, zaakceptował ten termin.
- Po 24 latach od ich męczeńskiej śmierci i po blisko 20 latach od rozpoczęcia kanonicznego procesu beatyfikacyjnego doczekaliśmy się decyzji, która bez wątpienia jest ogromnym darem dla Kościoła w Peru, w Polsce i we Włoszech oraz trudnym do przecenienia darem dla Zakonu i naszej krakowskiej Prowincji św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię - informuje z radością prowincjał o. Jarosław Zachariasz.
Razem zginęli i razem będą ogłoszeni błogosławionymi Kościoła: o. Michał Tomaszek (z lewej) i o. Zbigniew Strzałkowski
archiwum rodziny o. Michała Tomaszka
- Rodzina z radością i pokorą przyjęła tę wiadomość i modlimy się, aby całe to wydarzenie posłużyło oddaniu chwały Panu Bogu - tak jak tego pragnąłby ojciec Michał. Jeszcze nie wiadomo, kto z rodzeństwa o. Michała weźmie udział w beatyfikacji w Peru, ale na pewno przedstawiciele rodziny będą tam obecni - mówi Jacek Raczek, siostrzeniec o. Tomaszka.
Żył pełnią życia - i modlitwą
- Oni dobrze wiedzieli, czego chcą od życia i komu mogą je poświęcić. Pragnęli to życie poświęcić Chrystusowi. Ich życie i praca misyjna - to była jedna wielka Msza - mówił o obu męczennikach o. Marek Augustyn, franciszkanin, kiedy kilka lat temu w diecezji bielsko-żywieckiej odbywały się uroczystości związane z 15. rocznicą męczeńskiej śmierci o. Michała Tomaszka.
Koledzy rocznikowi o. Tomaszka wspominali go wówczas w Bielsku-Białej i Żywcu, gdzie odbyła się sesja poświęcona jego życiu. O. Witold Kuźma, kolega z niższego seminarium duchownego w Legnicy, mówił o niezwykłym przywiązaniu młodego Michała do modlitwy: - Modlitwą nas pociągał i wręcz zarażał. W czwartej klasie zamiast iść na słodką bułkę w ramach tzw. dużej przerwy, szedł do klasztornej kaplicy i odmawiał Koronkę do Ran Chrystusowych. Początkowo różnie to przyjmowano, ale z czasem było nas coraz więcej. Wieczorem, kiedy większość już spała, on klęczał przy łóżku, odmawiając różaniec przed figurką Maryi, którą przywiózł z domu rodzinnego. Bynajmniej nie była to modlitwa na zasadach „zobaczcie, jak jestem pobożny”: była długa i z pewnością bardzo szczera…
O. Stanisław Glista, kolega z nowicjatu w Smardzewicach, przypomina, że „żył pełną piersią”: równie żywiołowo się śmiał i bawił, jak i sumiennie wykonywał najdrobniejsze obowiązki: - Na zdjęciach z tego czasu nie ma Michała, bo to on był fotografem. Przepisywał wiele tekstów na maszynie - wtedy nie było ksera ani komputerów - redagował nasze czasopismo „Z nowicjatu słów kilka”. Michał grał na gitarze. Co charakteryzowało Michała? To z jednej strony radość, a z drugiej - wysokie wymagania, jakie sam sobie stawiał. Chciał na serio przeżyć nowicjat, jak powiadał, „trzeba się naładować jak akumulator, aby później było się z czego spalać”.
Ukochane dzieci o. Michała
O. Krzysztof Janas, kolega z seminarium i czasów studiów, zapamiętał szczególny sentyment o. Michała dla dzieci niepełnosprawnych. - Przez wiele lat był ich opiekunem i poświęcał się dzieciom specjalnej troski. Gromadził je w niedzielę na Mszy św. u sióstr klarysek. Organizował spotkania, katechizował te dzieci, a w okresie wakacyjnym prowadził turnusy i pielgrzymki. Całym sobą oddawał się tym dzieciom!
Podobnie było w pierwszej parafii w Pieńsku. O. Tadeusz Pobiedziński wspomina pożegnanie przed wyjazdem o. Michała do Peru. 13-letni wówczas Przemek stwierdził, że „wyjeżdżająca warszawa z o. Michałem została obrzucona przez tłumy dzieci i młodzieży kwiatami oraz łzami!!!”. Młodsze dzieci biegły za samochodem, a niektórzy wołali: „Ojcze Michale, wróć do nas!”. - Chyba nikogo w Pieńsku tak nie żegnano jak o. Michała - podsumowywała jedna z dziewczynek.
O. Michał Tomaszek w krótkim czasie zgromadził wokół siebie w Pariacoto tłumy dzieci
archiwum rodziny o. Michała Tomaszka
Życie i wszystko, co robił, traktował niezwykle serio: jednakowo intensywnie się modlił i cieszył. Zastanawiają pamiątki po nim: są tam obok siebie: brewiarz, maszyna do pisania, gitara i aparat fotograficzny. I mnóstwo listów, które świadczą, jak ważny był dla niego kontakt z innymi ludźmi. I zdjęcia, które go wśród tych ludzi przedstawiają…
Wśród wypowiedzi prelegentów powtarzała się poczyniona na różnych etapach życia ta sama obserwacja: Michał Tomaszek był człowiekiem modlitwy. To dzięki niej wkraczał na ścieżki świętości wcześniej niż inni. Choć wcale nie rezygnował z rozlicznych pasji: fotografii, muzyki, sportu czy nawet z opanowanej we wczesnej młodości sztuki szycia na maszynie, najbardziej przydatnej już w Peru, umiał znaleźć w swym życiu właściwe miejsce dla każdej sprawy właśnie dzięki modlitwie.
- Podjęliśmy już dawno decyzję, że jako stowarzyszenie działające na rzecz dzieci niepełnosprawnych - tak bliskich rodakowi z pobliskiej Łękawicy - chcemy nosić imię ojca Michała Tomaszka. Wiele uwagi poświęcamy zapoznaniu się z całym jego życiem. Śledzimy te wszystkie wydarzenia, które mogą w tym pomóc: uczestniczymy w rocznicowych uroczystościach w Łękawicy i Rychwałdzie. Modliliśmy się wraz z tyloma innymi mieszkańcami Żywiecczyzny o jego beatyfikację. Również podczas organizowanych przez nas imprez staramy się jak najwięcej mówić o nim, by zapoznawać także innych z tym, jaki był. Ogromnie ucieszyła nas wiadomość o beatyfikacji naszego ojca Michała - mówi Jadwiga Klimonda ze stowarzyszenia "Dzieci Serc" z Radziechów, które wybrało o. Michała Tomaszka na swego patrona i orędownika.