Z motyką na słońce

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 07/2015

publikacja 12.02.2015 00:00

W „Józefowie”. – Początek lat 90. Mamy jeszcze przed oczami komunę, nasze tygodnie kultury chrześcijańskiej, tłumy w kościołach, a tu jeden z kolegów rzuca hasło: powinniśmy zorganizować dom opieki. Popatrzyliśmy na niego jak na istotę z innej planety – mówi Elżbieta Kralczyńska, prezes bielskiego KIK-u.

 Bożena Siuda (w środku) i Małgorzata Bielicka (pierwsza z prawej) z seniorkami – zajęcia artystyczne to okazja  do poznawania swoich pasji i zawierania nowych przyjaźni Bożena Siuda (w środku) i Małgorzata Bielicka (pierwsza z prawej) z seniorkami – zajęcia artystyczne to okazja do poznawania swoich pasji i zawierania nowych przyjaźni
Urszula Rogólska

Kiedy stoimy rano na przystanku, to nieraz sąsiadki mówią: „A chce się wam tak codziennie jeździć? I to aż do Cygańskiego Lasu? Nie lepiej w domu posiedzieć?”. Ano nie lepiej! Jak człowiek sam siedzi w domu, to myśli o starości, o chorobach. I nic mu się już nie chce. A tam nie ma czasu na takie myślenie! – opowiadają seniorki – uczestniczki zajęć w „Józefowie” w Bielsku-Białej.

Na lepsze

– Są tu osoby, które jeszcze kilka lat temu nie bardzo miały ochotę na robienie czegokolwiek. Bo stereotyp jest taki, że kiedy kończy się lat siedemdziesiąt czy osiemdziesiąt, to już niewiele w życiu zmieni się na lepsze: dokuczają różne dolegliwości zdrowotne, odchodzą przyjaciele, współmałżonkowie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.