Boże znaki na pustyni

Alina Świeży-Sobel

publikacja 24.12.2014 07:09

Bp Roman Pindel poprowadził adwentową sesję biblijną o tym, w jaki sposób Pan Bóg przemawia do ludzi.

Ze względu na dużą liczbę słuchaczy bp Pindel wygłaszał konferencje w dużej kaplicy Ze względu na dużą liczbę słuchaczy bp Pindel wygłaszał konferencje w dużej kaplicy
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Od kilkunastu lat w czechowickim Domu Rekolekcyjnym św. Józefa księży jezuitów biskup Roman Pindel prowadzi w Adwencie weekendowe sesje biblijne. W tym roku rozważał, w jaki sposób Pan Bóg przemawia do ludzi.

Z powodu dużej liczby zainteresowanych wysłuchaniem konferencji słuchacze gromadzili się w największej kaplicy domu rekolekcyjnego, gdzie w skupieniu poznawali sposoby, za pomocą których Pan Bóg przemawia do człowieka, a także warunki, jakie trzeba spełnić, żeby odczytać, odebrać to, co mówi Bóg. Jak podkreślał na wstępie bp Pindel, aby tak się stało, potrzeba otwarcia serca  i rozumu, trzeba wyciszenia, wyjścia na pustynię...

- Bardzo dobrze się mówiło, a to jest skorelowane z tym, że słuchacze chcą słuchać, modlą się i są wyciszeni, bardzo otwarci. Chcę za to podziękować. Modliłem się w ciszy zwłaszcza za tych, którzy nie znaleźli może bardzo pilnie potrzebnej odpowiedzi, jakiej szukali, albo nabrali wątpliwości. Tak też bywa. Czasem człowiek wyrusza na pustynię i szuka bardzo ważnej odpowiedzi: czy to jest ta żona dla niego, czy to jest powołanie dla niego - i nie znajduje odpowiedzi. Pan Bóg jest panem i prowadzi, jak chce. Jeżeli jest stawiany pod ścianą, że musi dać odpowiedź dzisiaj do szesnastej, to już nie jest Pan Bóg, tylko bożek, którego sobie wytwarzamy - mówił bp Pindel, dziękując uczestnikom rekolekcji za wspólnotę, jaką tworzyli. - Wspólnota tworzy się także wtedy, kiedy dla poszukiwania Boga pochylamy się nad Słowem Bożym wspólnie - przypominał.

Teksty, które stały się wprowadzeniem do rozważań, wybrane zostały z biblijnej księgi proroka Ozaesza: "Dlatego oto Ja zwabię ją i wyprowadzę na pustynię, by przemawiać do jej serca" (Oz 2,16).

Czy Bóg przemawia do nas w snach? Czy współmałżonek może być duchowym kierownikiem? Czy bieganie może być wyjściem na pustynię? - te i wiele innych pytań zadali biskupowi Pindlowi uczestnicy sesji.

- Sny pojawiają się w Biblii jako rodzaj literackiego gatunku, formy wypowiedzi. Jak sobie przypominamy zwłaszcza teraz, podczas Adwentu, św. Józef otrzymuje polecenie od Boga we śnie. Kiedy czytamy ten fragment Pisma Świętego, musimy zdawać sobie sprawę, że ten sen jest jednym z elementów rozeznawania, co ma zrobić. Według prawa, Maryi spodziewającej się dziecka, którego nie jest ojcem, powinien dać list rozwodowy. Wtedy całe odium spada na kobietę i poddawana jest ona upokarzającej procedurze stwierdzenia, czy doszło do cudzołóstwa. W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że Józef postanowił postąpić bardzo szlachetnie i wziąć Maryję do siebie, a następnie oddalić ją potajemnie. Tymczasem we śnie Pan Bóg mówi mu, że ma względem niego zupełnie inny zamiar: by poślubił Maryję i przyjął to Dziecko do siebie.

W szerszym kontekście mamy do czynienia z rozpowszechnionym przekonaniem ludzi, że w snach człowiekowi są objawione wydarzenia przyszłe. Tu pojawiają się senniki - najbardziej prymitywne w tym zakresie. Przynoszą wytłumaczenia w rodzaju: śni ci się, że wychodzisz oknem zamiast drzwiami - będziesz miał kłopoty. Nie ufałbym takiemu podręcznikowi, który w ten sposób wyjaśnia sny. Są ludzie, którzy interpretują sny, ale traktują to jako sposób na poznanie siebie, swoich problemów, tego, co przeżywają.

Myślę, że nieraz sny dawane są człowiekowi przez Pana Boga i trzeba zastanowić się: jeżeli Pan Bóg dopuścił taki sen i pozwolił mi go zapamiętać - bo przecież badania dowiodły, że zapamiętuje się jedynie cząstkę tego, co się śni - i jeśli ten sen jakoś pasuje do moich niepokojów, pytań, sytuacji życiowych, to mogę przyjąć, że Pan Bóg może posłużyć się snem. Pewna kobieta, bardzo religijna, martwiła się po śmierci męża, którego uważała za mało religijnego, czy dostał się do nieba. Chodziła z tym niepokojem do spowiednika, do innych księży. Dawała na Mszę świętą. I miała sen, w którym pojawił się mąż, mówiąc, że wszystko jest dobrze, żeby się nie martwiła... Wtedy poczuła wielki spokój i wdzięczność dla Pana Boga, który zesłał jej taki sen. Modli się teraz za męża, ale ma już w sercu pokój i mówi: Jak dużo mi dał ten sen. Wiele okoliczności wskazuje na to, że to może być sen zawdzięczany Panu Bogu, który chciał pocieszyć tę kobietę... Bo przecież ona sama była pełna niepokoju, nie spodziewała się takiej sytuacji i tego, że Pan Bóg coś jej powie przez sen, nie przewidywała.

Św. Jan Bosko miał w życiu sporo takich epizodów związanych ze snem. Możemy więc przyjąć generalnie, że jest taka możliwość: jeżeli sen jakoś pasuje do życiowego kontekstu, ale nie jest wytworem naszych pragnień, oczekiwań, a nawet idzie wbrew temu, czego się spodziewamy, to nie należy wykluczać, że Pan Bóg może posłużyć się snem. Ważne jest to, co my zrobimy z tym snem, cały czas pamiętając, że on nie może być wytworzony przez nasze intensywne myślenie, a najczęściej jest odbiciem naszych stanów psychicznych. Nie odrzucałbym więc tak całkowicie snów i dopuszczam taką możliwość, że rzeczywiście Pan Bóg może przemówić, ale odradzałbym przekonanie, że sen zawsze musi coś powiedzieć, a każdy element snu musi mieć jakieś wytłumaczenie - tłumaczył bp Pindel.