Malująca stopa z "Klanu"

Urszula Rogólska

publikacja 21.12.2014 01:16

Rąk nie ma od urodzenia. - To dużo łatwiejsze niż stracić ręce za życia - mówi Stanisław Kmiecik. Twórczej pasji, ciekawości ludzi i świata, a przy tym dystansu do siebie ma tyle, że mógłby nimi obdzielić wielu.

Stanisław Kmiecik z pejzażem, który namalował dla uczniów bielskiego Gimnazjum nr 13 w czasie spotkania z nimi Stanisław Kmiecik z pejzażem, który namalował dla uczniów bielskiego Gimnazjum nr 13 w czasie spotkania z nimi
Urszula Rogólska /Foto Gość

Spośród 176 gimnazjalistów bielskiej "trzynastki", 24 to osoby niepełnosprawne. Uczą się razem ze swoimi sprawnymi kolegami - w klasach integracyjnych jest ich czworo, pięcioro.

- Stawiamy na jak najdalej idącą samodzielność uczniów niepełnosprawnych - mówi Alicja Furtak, dyrektor Gimnazjum nr 13 z Oddziałami Integracyjnymi im. ks. Jana Twardowskiego. - Nie wyręczamy ich, nie chcemy, żeby dali się wpasować w model, że np. skoro schody są dla nich przeszkodą, to będą nią zawsze. Jednocześnie chcemy, żeby zdrowe dzieci traktowały ich jak partnerów, z którymi się wzajemnie wspierają.

To dlatego też nauczyciele chcą, by gimnazjaliści poznawali ludzi, którzy mimo swojej różnorakiej niepełnosprawności realizują swoje pasje z sukcesami, o których słychać daleko poza granicami Polski. W tym roku gościli już reprezentację paraolimpijską szermierzy, a ostatnio Stanisława Kmiecika - artystę malarza, malującego stopami.

Jego prace malarskie można oglądać na kartkach świątecznych w kalendarzach publikowanych na całym świecie przez wydawnictwa współpracujące ze Światowym Związkiem Artystów Malujących Ustami i Nogami z siedzibą w Księstwie Lichtenstein (VDMFK). W Polsce sprzedażą kartek i kalendarzy z motywami malowanymi przez niepełnosprawnych artystów jak i dbaniem o rodzimych twórców zajmuje się wydawnictwo A.M.U.N. z Raciborza.

Stanisław Kmiecik należy do VDMFK od 1989 roku. Jego praca zajęła trzecie miejsce w konkursie z okazji 50-lecia istnienia związku - spośród 500 nadesłanych  z 60 państw!

Młodych bielszczan odwiedził razem z żoną Moniką. Opowiadali młodym o swoich pasjach, o tym, że niepełnosprawność nie jest przeszkodą w ich realizacji. Przyjechali samochodem, który prowadzi... Stanisław!

Stopy poznają świat

- Bardzo lubię jazdę samochodem - sam prowadzę, nogami. W bucie mam pilota, którym otwieram drzwi do samochodu, stopą wkładam kluczyki do stacyjki i ruszam. Kiedyś płaciłem sporo mandatów za przekroczenie prędkości, ale teraz zmądrzałem - mówił gimnazjalistom.

Kiedy Stanisław malował pastelami obraz specjalnie dla gimnazjalistów, Monika opowiadała o jego życiowej drodze. Urodził się w 1971 roku w Klęczanach koło Nowego Sącza. Zaczął malować ustami nogami jako 5-letni chłopiec. Dzięki determinacji mamy, mógł chodzić do zwykłej szkoły.

- Jak myślicie - łatwiej jest człowiekowi, który urodzi się bez rąk czy takiemu, który je straci w ciągu życia? - pytała Monika. - Łatwiej temu pierwszemu... Przecież nawet kiedy urodzi się w pełni sprawne dziecko, nie potrafi od razu ani siedzieć, ani chodzić. Wszystkiego się uczy. Podobnie zaczynał swoje życie Stanisław - stopy mu pomagały poznawać świat.

Dziś prace artysty-samouka - akryle, oleje, pastele, akwarele, tempery, rysunki ołówkiem - są znane na wszystkich kontynentach. Lubi przedstawiać krajobraz rodzinnych okolic, martwą naturę, akt i obrazy surrealistyczne.

To jego osoba i działalność stała się inspiracją dla twórców serialu "Klan" - ujęcia malującej stopy na filmie pokazują właśnie jego stopę! To także jego poprosili Japończycy o udostępnienie jednej z prac jako obrazu dla 1000-elementowych puzzli.

Żeby umieli dokonać wyboru

Poza sztuką, jego drugą pasją są rajdy samochodów terenowych 4x4. A kolejną - wyszukiwanie niepełnosprawnych, utalentowanych artystycznie ludzi i pomoc rodzicom w wychowywaniu ich małych, niepełnosprawnych dzieci.

- Moja mama napisała poradnik - książkę dla rodziców, wychowujących dzieci bez rąk - mówi Stanisław Kmiecik. - Medycyna idzie naprzód, ale protezy wcale nie są fajniejsze i dużo wygodniejsze. Myślimy o stowarzyszeniu, które pomagałoby takim rodzicom jak moi.  Wiadomo, że trzeba inaczej się opiekować takim maluchem - choćby dbać o jego kręgosłup, kiedy musi poruszać się bez pomocy rąk czy o zgryz, kiedy pomaga sobie ustami - np. w rysowaniu czy malowaniu.

Gimnazjaliści długo oklaskiwali swojego gościa, nie mogąc się napatrzeć na namalowany przez niego w trakcie spotkania pejzaż. Podchodzili po autografy, przybijali "piątki".

- Chcemy, żeby nasza młodzież wiedziała, że nie ma barier, które mogłyby przeszkodzić w realizowaniu pasji - dodaje dyrektor Alicja Furtak. - Chcemy im pokazać jak najwięcej możliwości, żeby umieli dokonać wyboru. Zapraszamy więc ludzi, którzy mimo różnych dysfunkcji, żyją z pasją. Te spotkania przygotowujemy szczególnie z myślą o uczniach zdrowych. By widzieli ile muszą pokonać ich niepełnosprawni koledzy chcąc osiągnąć to, co im może przyjść dużo łatwiej.