Ksiądz, który leczył rany zbolałych serc

Urszula Rogólska

publikacja 19.10.2014 08:21

- Jesteśmy tutaj z wdzięczności dla ks. Jerzego, który kiedyś mówił do nas i za nas, upominał się o prawdę. Został zamordowany przed 30 laty, ale jego słowa są wciąż aktualne - mówi Zbigniew Kowalski.

Wystawę o życiu bł. ks. Jerzego Popiełuszki można oglądać w sali Świetej Rodziny przy kościele NSPJ w Kętach Wystawę o życiu bł. ks. Jerzego Popiełuszki można oglądać w sali Świetej Rodziny przy kościele NSPJ w Kętach
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przed 5 miesiącami członkowie klubu "Gazety Polskiej" w Kętach poprosili ks. Jerzego Musiałka, proboszcza parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, o odprawianie comiesięcznej Mszy św. w intencji ojczyzny i o rychłą kanonizację bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

Eucharystię w sobotę 18 października - w przeddzień daty przyjętej jako dzień męczeńskiej śmierci ks. Jerzego przed 30 laty - poprzedziło spotkanie "W hołdzie bł. ks. Jerzemu Popiełuszce". Jego uczestnicy mogli wysłuchać prelekcji dr. Marka Łukasika z katowickiego oddziału IPN o życiu bł. ks. Jerzego, obejrzeć film "Zwycięzcy nie umierają" i zwiedzić wystawę fotografii z działalności duszpasterskiej ks. Popiełuszki. Można ją oglądać w sali Świętej Rodziny przy kościele na os. 700-lecia.

Dr Marek Łukasik podkreślał, że 30. rocznica śmierci ks. Jerzego skłania do pogłębionej refleksji nad jego postacią. Mówił o jego narodzinach 14 września 1947 r., w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, o dzieciństwie w Okopach, o Suchowoli, o niezwykłym patriotyzmie, w jakim wyrastał, o wuju Alfonsie Gniedziejce, żołnierzu AK, po którym na chrzcie otrzymał imię, o polsko-białoruskim narzeczu, w jakim mówiono w jego rodzinnym domu. A potem o marzeniach wstąpienia do warszawskiego seminarium archidiecezjalnego, a nie białostockiego, do którego było bliżej. Pokazał prorocze słowa z obrazka prymicyjnego: "Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc".

Prelegent przypomniał także czasy służby wojskowej w Bartoszycach, gdzie wysłano kleryków z całej Polski, a później już duszpasterską pracę kapelana „Solidarności”, ze służbą medyczną i robotnikami w Warszawie, Msze św. za ojczyznę, które stawały się wielką pokojową manifestacją prawdziwej wolności człowieka w Chrystusie. Mówił o motcie jego życia: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj". W końcu o prześladowaniach ze strony władz, które raz po raz chciały, "żeby przestał szczekać". Zrobiły to, kiedy 19 października pojechał do Bydgoszczy, do parafii Świętych Braci Męczenników.

Kiedy wracał do Warszawy, niedaleko Górska został uprowadzony. 30 października z zalewu na Wiśle koło Włocławka wyłowiono jego zwłoki, których stan wskazywał na okrutne tortury jakim był poddany. Datę 19 października uznano za dzień jego śmierci, choć jak zaznaczył dr Łukasik, prawdopodobnie nastąpiła ona kilka dni później.

- Historia jest nauczycielką życia - to przysłowie znane nie tylko w języku polskim. Bł. ks. Jerzy marzył o podróżach, zbierał mapy miejsc, do których nigdy nie dotarł. A dziś wędruje już po całym świecie - zauważmy chociaż ostatni przypadek cudownego uzdrowienia Francuza za jego wstawiennictwem. To świadczy o tym, że ksiądz Jerzy wciąż służy ludziom i jest im potrzebny - mówi Zbigniew Kowalski, przewodniczący kęckiego klubu „Gazety Polskiej”. - Był kapłanem wśród ludzi. Mówił za nas i wyrażał to, co było w naszych myślach. Poniósł męczeńską śmierć jako kapłan, katolik, ale także jako Polak. To jest postać historyczna, od której możemy się uczyć.

Jak dodaje Z. Kowalski: - Chcielibyśmy, aby młodzież, która szuka autorytetów, zainteresowała się tą postacią. Bo ona pokazuje, jak z człowieka skromnego, nieobdarzonego wieloma talentami, nie umiejącego w dzieciństwie nawet dobrze mówić po polsku, a więc - w rozumieniu dzisiejszym: człowieka nieprzebojowego - staje się "idolem", człowiekiem lubianym przez prostych ludzi, robotników, a zarazem cenionym przez ludzi wykształconych, artystów. Z nimi wszystkimi potrafił się dogadać. To człowiek niezwykły w swoim oddaniu się Chrystusowi i Ewangelii.

- Tamten czas walki o prawdę, walki z Kościołem wcale się nie skończył - dodaje ks. Jerzy Musiałek. - Dziś przybrała ona inną formę. Przedtem robiono to jawnie, dziś w sposób zakamuflowany. Mówi się o Kościele to, co złe, nie podkreśla się pozytywów jego pracy dla społeczeństwa, dla narodu. To, że są przejawy nieprawości i zgorszenia Kościele, nie jest niestety niczym nowym. Już Pan Jezus mówił o tym. Modlimy się w tych sprawach, staramy się, żeby nie było ich wcale, ale nie można tego przejaskrawiać i widzieć w Kościele tylko zła. Kościół zawsze był z najbardziej potrzebującymi, jak ks. Jerzy. On upominał się o prawdę. Dziś prawda także jest fałszowana, zniekształcana. Dlatego ks. Jerzy jest patronem na dzisiejsze czasy i chcemy go przypominać wciąż na nowo.

Organizatorom spotkania zależy, by jak najwięcej młodych ludzi obejrzało wystawę o bł. ks. Jerzym i poznało jego życie.