Kiedy zapłatą jest uśmiech

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 35/2014

publikacja 28.08.2014 00:00

Dobroczynność. – „Najcieplejsze skarpetki, jakie miałem, dostałem od pani Kazi!” – usłyszałyśmy kiedyś od jednego chłopca – opowiada Jadwiga Głąbek. – Kazia Guździk była już bardzo schorowana. Choroba zniekształciła jej ręce, a ona dalej szyła sukieneczki ze skrawków materiałów i robiła na drutach szaliki i skarpetki.

  – Tu człowiek czuje się młodszy! – mówią mieszkanki Starego Bielska z parafialnego zespołu charytatywnego. Na zdjęciu z dziećmi, które przyszły im pomóc w zorganizowaniu spotkania dla najmłodszych – Tu człowiek czuje się młodszy! – mówią mieszkanki Starego Bielska z parafialnego zespołu charytatywnego. Na zdjęciu z dziećmi, które przyszły im pomóc w zorganizowaniu spotkania dla najmłodszych
Urszula Rogólska /FOTO goŚĆ

Nieraz przyprowadzałyśmy do Kazi dzieci z tych rodzin, w których się nie przelewało – wspomina Jadwiga Głąbek. – Brała miarę. Potem Zosia Sagan kroiła materiał, a Kazia cierpliwie siedziała przy maszynie do szycia i tworzyła te cuda. Zastanawiałyśmy się, jak jeszcze możemy pomóc. Ktoś wiedział, jak zrobić syrop z mniszka lekarskiego. Robiłyśmy go mnóstwo i rozdawałyśmy mamom, żeby dzieci nie chorowały.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.