Bez intencji? – bez sensu!

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 33/2014

publikacja 14.08.2014 00:15

– To nie tak, że staram się wygospodarować te pięć dni z całego roku – mówi Wiesław Miłoń z Oświęcimia. – To cały rok jest uzależniony od tych dni. Dzięki nim mogę Bogu nieustannie za wszystko dziękować. Bo one dają prawdziwą siłę!

 – Taką wspaniałą atmosferę życzliwości i otwartości jak na pielgrzymce trudno znaleźć gdzie indziej – mówią zgodnie pielgrzymi – Taką wspaniałą atmosferę życzliwości i otwartości jak na pielgrzymce trudno znaleźć gdzie indziej – mówią zgodnie pielgrzymi
Zdjęcia Urszula Rogólska /Foto Gość

Wdniu, w którym wyruszamy, zawsze towarzyszą nam radosne nastroje. Chcemy iść z Maryją do Jezusa. Chcemy prosić, dziękować, szukamy odpowiedzi na pytania, chcemy odpocząć w Bożej obecności, wśród podobnych nam ludzi – mówi ks. Józef Walusiak, główny przewodnik 23. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Bielsko-Żywieckiej na Jasną Górę, która wyruszyła 6 sierpnia, w święto Przemienienia Pańskiego, z sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Hałcnowie. Tego samego dnia wędrówkę rozpoczęli także pątnicy z Andrychowa i Cieszyna. A nazajutrz – z Czechowic-Dziedzic i Oświęcimia. Po pokonaniu około 170 km co roku wszystkie duże grupy spotykają się 11 sierpnia na wałach jasnogórskich i razem idą pokłonić się Matce Bożej. W tym roku pielgrzymom towarzyszył pieszo w pierwszym dniu wędrówki także bp Roman Pindel, który w Hałcnowie przewodniczył Mszy św. rozpoczynającej wędrówkę.

Wsłuchujmy się w Jezusa

– Znamienne jest, że wyruszamy z Hałcnowa, od Matki Bożej Bolesnej, do Matki Bożej na Jasną Górę. Maryja ma być cały czas z nami. Mamy się od Niej uczyć wiary w Syna Bożego. Mamy Ją prosić, aby nam cały czas towarzyszyła, była z nami w drodze i wspierała nas w poszukiwaniu i przyjmowaniu wiary i siły do wędrowania – mówił w czasie homilii biskup Roman. – Wsłuchujmy się w Jezusa, który do nas przemawia przez słowa, gesty, postawy innych ludzi, a także w naszym wnętrzu.

Trzeba wziąć intencje

Wśród pielgrzymów było wielu, którzy wyruszyli w drogę po raz pierwszy. Ale byli też tacy, którzy pielgrzymowanie zaczynali kilkadziesiąt lat temu. Bielszczanka Wanda Włoch szła w tym roku już po raz 30. – Pielgrzym nigdy nie odpuszcza – uśmiecha się pani Wanda. – Idzie, dopóki da radę, póki siły pozwolą. Zabieram na plecy mały plecak, w którym mam takie nic: pelerynę, trochę maści, bandaże, i idę. Co roku trzeba też zabrać intencje. W tym roku niosę sprawy wnuków. Zwłaszcza Kamila, który też w tym czasie idzie pieszo na Jasną Górę, ale z Ołomuńca. – A w moim przypadku to dziesiąta pielgrzymka – mówi Aleksandra Cyganik. – Co roku człowieka coś ciągnie w drogę. Ten czas daje potem energię na cały rok. Zabieram intencje i idę. Iść bez intencji to bez sensu – bo to nie obóz wędrowny, a rekolekcje... Kleryk Paweł Then ze Straconki idzie po raz trzeci. W przyszłym roku chciałby przyjąć święcenia diakonatu. Tę intencję niesie ze sobą. 20-letnia Jola Papla idzie... po raz 20.! Od urodzenia rodzice zabierali ją na Jasną Górę. Jej koleżanki – Ala Polańska i Asia Targosz pielgrzymkowego bakcyla złapały dwa i trzy lata temu. – Idziemy, bo pielgrzymka to niezwykły czas życzliwości, otwartości, serdeczności, o jakie na co dzień niełatwo – mówią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.