Ashanti! – prosto z Afryki

Alina Świeży-Sobel

|

Gość Bielsko-Żywiecki 31/2014

publikacja 31.07.2014 00:15

Milówka. W ciągu ostatniego roku gościło tu już kilku misjonarzy i misjonarek. Tydzień temu właśnie tutaj organizacja MIVA Polska rozpoczęła ogólnopolską akcję św. Krzysztofa, zbierając pieniądze na pojazdy dla misjonarzy. Kilka dni wcześniej z podróży po Tanzanii wrócili trzej tutejsi księża. – I bardzo często słyszeliśmy: „Ashanti! Ashanti!”, to znaczy: „dziękuję”.

 Ks. Piotr Koszyk z dawnymi parafianami nad Jeziorem Wiktorii Ks. Piotr Koszyk z dawnymi parafianami nad Jeziorem Wiktorii
ks. Roman Ciemiera

Nagromadzenie misyjnych wydarzeń nie jest naturalnie zbiegiem okoliczności. To ks. kan. Piotr Koszyk po 20 latach pracy w Tanzanii dzieli się swoim doświadczeniem i pokazuje świat misji. Pisaliśmy kilka tygodni temu o wyprawie, w którą wyruszył w czerwcu, by odwiedzić swoje afrykańskie parafie. W drogę wyruszyli wraz z nim dwaj wikariusze z Milówki – ks. Roman Ciermiera i ks. Grzegorz Drewniak. Ze sobą zabrali dary, które przekazali im milowieccy parafianie: pieniądze na zakup kilku ton żywności, lekarstwa i deklaracje sfinansowania edukacji i wychowania dzieci. Zawieźli je do kilku parafii, ośrodka pomocy dla dzieci niesłyszących i do rodzin. W ciągu kilku dni pokonali 1600 km. Szybko zmieniały się strefy klimatyczne. – Nas proboszcz przygotował do tej wyprawy, więc właściwie nie powinniśmy być zaskoczeni, ale i tak to, co zobaczyliśmy, było jednak szokiem – przyznaje ks. Roman. – Zaskakiwało wiele, począwszy od klimatu, który w panującej tam teraz porze zimowej nie był tak gorący, jak się spodziewaliśmy, przez uderzającą, ogromną otwartość ludzi, po porażającą w swojej skali biedę. Oczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę, że przyjazne nastawienie ludzi w znacznej mierze wiązało się z radością, z jaką witano tam ks. Koszyka, ale gościnność była naprawdę niesamowita! Odwiedzili w jednej z wiosek katechistę, z którym wcześniej współpracował ks. Piotr. – Na spotkanie z nami zaprosił przyjaciół, a nawet wioskową starszyznę i sam byłem zaskoczony przyjęciem, które przygotował, choć sam też żyje bardzo skromnie – przyznaje ks. Koszyk, dla afrykańskich przyjaciół Padre Kikapu.

Najgorszy brak wody

– Ogromna jest bieda, straszna i nieporównywalna z tym, co my nazywamy biedą. Były takie sytuacje, w których nie można się było zdobyć na wyjęcie aparatu i zrobienie zdjęcia – mówią zgodnie księża. – Tak było w przytułku dla trędowatych, gdzie zostawiliśmy tonę kukurydzy. Powszechnym problemem jest brak wody. Codziennie trzeba iść wiele kilometrów, żeby ją przynieść albo napoić zwierzęta. Wokół ujęć nieustannie stoi mnóstwo ludzi. Przy każdym domu plastikowe baniaki na wodę, której zawsze jest za mało. – Prawdziwy wstrząs przeżyliśmy w szpitalu, gdzie bez wody chorzy, w tym kobiety po porodzie, z maleńkimi dziećmi, leżeli w niesamowitym brudzie – wspominają. Odwiedzili wioski Masajów, poznali codzienne życie mieszkańców Afryki. I zrozumieli, skąd bierze się ta zadziwiająca czasem na zdjęciach stamtąd obojętność ludzi na muchy. – To prawdziwa plaga, uprzykrza życie, ale po pewnym czasie każdy obojętnieje. Nawet my nie mieliśmy już siły, by się przed nimi opędzać, ale jak miało ich nie być w wiosce, w której domki ulepione były z krowiego łajna? – pyta retorycznie ks. Roman. Brak wody przynosi brak plonów, głód i choroby. To wszystko problemy, z którymi musi poradzić sobie także misjonarz. Dopiero później zaczyna się głoszenie Ewangelii. Na jednym ze zdjęć uśmiechnięta młoda kobieta w kolorowej sukience trzyma w ramionach córeczkę. – Teraz jest mężatką, ma dziecko, pięknie szyje. Przygarnąłem ją pod opiekę, kiedy miała 4 latka i została bez rodziny – wspomina ks. Koszyk. Na kolejnych zdjęciach cała grupa dziewcząt. – Ta miała kilka miesięcy, kiedy znalazła się pod opieką parafii, a tę w piątej klasie odkupiłem od jej rodziców, gdy chcieli ją sprzedać bogatemu starszemu mężczyźnie. Teraz jeszcze się uczy. A to jest dziecko, które znalazło opiekunów w Milówce i będzie mogło dzięki nim skończyć szkołę – tłumaczy, pokazując filmik, na którym dziewczynka mówi do nich po polsku: „Dziękuję!”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.