Zapracowani bohaterowie pielgrzymki

Urszula Rogólska

publikacja 02.05.2014 14:30

Maltańczycy już nie mówią: nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Upał sprawia, że coraz więcej pielgrzymów potrzebuje fachowej pomocy medycznej.

Ratownicy Maltańskiej Służby Medycznej są zawsze wśród pielgrzymów Ratownicy Maltańskiej Służby Medycznej są zawsze wśród pielgrzymów
Urszula Rogólska /GN

Idą zawsze na końcu każdej pielgrzymiej grupy - dwie, trzy osoby w wyróżniających ich czerwonych lub pomarańczowych spodniach. Doświadczają tych samych trudów wędrowania, o czym czasem zapominają pielgrzymi, którzy oczekują natychmiastowej, skutecznej pomocy na swoje dolegliwości.

Mówią, że zawsze robią, co w ich mocy - ratownicy Maltańskiej Służby Medycznej to najbardziej zapracowani uczestnicy pielgrzymki.

- Upał i wysiłek, jaki wykonuje organizm w wysokiej temperaturze, w pagórkowatym terenie, charakterystycznym dla trasy tej pielgrzymki, robi swoje - mówi Joanna Markieton-Mordarska, główny koordynator pielgrzymich służb medycznych. - Otarcia, pęcherze to nasza codzienność. Zużyliśmy już 200 igieł, mnóstwo środków opatrunkowych. Do tego drugiego dnia aż 40 osób przyszło do nas, prosząc o podwiezienie naszymi karetkami i busem do kolejnych miejsc postojowych lub do celu w Wysokiej, bo nie byli w stanie samodzielnie pokonać pieszo trasy. Wiele osób trzeba było wspomóc kroplówkami. Taka sytuacja nie zdarzyła się nam jeszcze nigdy w czasie pielgrzymek.

Joanna Markieton-Mordarska dodaje, że pielgrzymi, którzy przyszli prosić o podwiezienie, nie byli właściwie fizycznie przygotowani do pokonania pagórkowatej trasy.

- Na dodatek niektórzy nie uświadamiają sobie, że nasze apele, żeby nawadniać się, pić co najmniej 4-5 litrów napojów - nie mniej - nosić nakrycie głowy, jeść zdrowo i regularnie, to nie nasze polecenia, ale zwykły rozsądek. Trzeba tłumaczyć dziewczynom, że pielgrzymka, to nie czas odchudzania. Apelujemy gorąco, żeby brać nasze uwagi na serio,

Zgłaszają się także pielgrzymi z problemami żołądkowymi. - Tu z kolei często pokutuje znowu brak rozsądku - mówi Joanna Markieton-Mordarska. - Trudno nie mieć problemów po zjedzeniu dużej porcji bigosu na jednym postoju, wypiciu kefiru i zjedzeniu jabłek na kolejnym.

W drugim dniu pielgrzymki, w każdej grupie maltańczycy mówili o swojej posłudze, o możliwości dołączenia do nich. Dawali świadectwo o tym czym dla nich jest wspólnota Maltańskiej Służby Medycznej.

W czasie postoju na boisku LKS "Amator" Babica, tuż przed Wysoką, kwestowali, aby uzupełnić środki medyczne, potrzebne pielgrzymom.