Wskazówki doświadczonych pątników

Urszula Rogólska

publikacja 29.04.2014 00:49

O tym jak iść, żeby dotrzeć do celu ze szczęśliwym sercem, mówią pielgrzymi, którzy mają za sobą kilkanaście, a i kiladziesiąt pątniczych wędrówek za sobą.

Na pierwszym planie ks. Krzysztof Walczak w trudach zeszłorocznego pielgrzymowania Na pierwszym planie ks. Krzysztof Walczak w trudach zeszłorocznego pielgrzymowania
Urszula Rogólska /GN

Klaudia Papla ma 25 lat, a tegoroczna pielgrzymka jest dla niej już... dwudziestą siódmą! Dzięki mamie Irenie, jednej z inicjatorek pielgrzymki do Łagiewnik, od urodzenia wędruje w sierpniu na Jasną Górę. Do Łagiewnik pójdzie po raz drugi. Choć właściwie iść będzie jej trudno. Jako główny kwatermistrz pielgrzymki jest odpowiedzialna za organizację noclegów dla wszystkich pątników, więc jej głównym środkiem transportu musi być samochód. Ale podzieliła się swoimi pielgrzymimi wskazówkami dla tych, którzy pójdą po raz pierwszy.

- Podstawowa rzecz to buty. Wygodne. I gruba skarpeta. A do tego różaniec do ręki, przypomnieć sobie intencje  i niczym się nie przejmować. Ludzie wokół są tak pomocni, doświadczamy takiego dobra, jakie na co dzień rzadko się spotyka. Naprawdę więc nie ma się czym przejmować i martwić, tylko zawierzyć Panu Bogu. Zawsze, kiedy mam po drodze kryzys, szukam obok siebie osoby, która potrzebuje pomocy. Czy to dziecko z plecakiem, czy starsza osoba, której ciężko. Staram się z nią porozmawiać, wesprzeć i od razu lepiej się idzie!

- Moja najważniejsza wskazówka? - ks. Stanisław Joneczko, przewodnik grupy św. Jana Pawła II mówi bardzo zdecydowanie: - Nie nastawiać się negatywnie: że będą nogi bolały, że będzie zła pogoda i przyjdą takie czy inne trudności. Cokolwiek będzie się z nami działo, gwarantuję, że pielgrzymka i tak będzie udana. Kiedy jest ciężko w trasie, nie można zamykać się w sobie, cierpieć w samotności, skupiać się na bólu nóg czy na tym, że jesteśmy głodni. Kiedy na tym się skupiamy, to potęgują się nieprzyjemne odczucia. Ale jeśli się zauważa innych i pielgrzymuje z innymi, to te nasze problemy stają się bardzo małe albo... w ogóle znikają.

- Wygodne buty, optymizm, ale przede wszystkim zaufanie Panu Bogu - to sprawdzona recepta ks. Krzysztofa Walczaka, przewodnika grupy św. Józefa Bilczewskiego, który na Jasną Górę szedł już trzynaście razy. Pielgrzymował także pieszo w zeszłym roku po raz pierwszy do Łagiewnik. - Kiedy ciężko, na pewno nie marudzić. Mam takie doświadczenie, że kiedy przychodzi kryzys w pieszym wędrowaniu, oszukuje swój organizm. Nie daję po sobie poznać, że mi trudno. Pokazuję na zewnątrz, że wszystko ok, ze dobrze się idzie i w końcu organizm słucha. A już tak bardzo serio... Wspominając ubiegły rok i drogę do Łagiewnik... Urzekła mnie wielka gościnność ludzi, u których nocowaliśmy. To była świeża trasa, księża proboszczowie wspaniale nam zorganizowali wypoczynek w ich parafiach. Ale to co sam zauważyłem potem w drodze - po doświadczeniu dobra, człowiek sam chce być dobrym dla innych. Bo dobro okazywane innym zawsze wraca...