Ostatnia wizytacja kardynała

Ks. Jacek M. Pędziwiatr

publikacja 26.03.2014 12:18

29 września 1978 roku kard. Karol Wojtyła wizytował powstającą właśnie parafię św. Józefa w Bielsku-Białej na osiedlu Złote Łany. To była jego ostatnia wizytacja przed wyjazdem na Konklawe, które wybrało go Następcą św. Piotra.

Ostatnia wizytacja kardynała Ks. Prałat Józef Szczypta; przy tym domu kard. Wojtyła spotkał się z mieszkańcami Złotych Łanów. Ks. Jacek M. Pędziwiatr /GN

Z zapisków kard. Karola Wojtyły: W piątek 29. września, w uroczystość świętych Archaniołów, przybyłem wraz z Ks. Biskupem Stanisławem Smoleńskim do kościoła parafii Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej na godz. 18.00. (...) Słowo wstępne przy ołtarzu wypowiedział naprzód proboszcz parafii Opatrzności Bożej ks. dziekan Józef Sanak, a z kolei starsi i młodsi parafianie, którzy do podziękowania dla Biskupa Stanisława dołączyli zaproszenie na Złote Łany.

- Cały tydzień trwała wizytacja parafii Opatrzności Bożej w Białej - wspomina emerytowany proboszcz i budowniczy kościoła na Złotych Łanach ks. prałat Józef Szczypta. - Prowadził ją bp Stanisław Smoleński. W piątek 29 września po południu przyjechał ks. kardynał Karol Wojtyła na wizytację duszpasterstwa na Złotych Łanach. W tym samym dniu świat obiegła wieść o śmierci Jana Pawła I. Wieczorem przy kolacji była o tym mowa. Ks. kardynał trochę narzekał, że znów trzeba jechać, a to wiąże się i z kosztami i z przerwą w posłudze biskupiej tu na miejscu. - Ale to już Boska sprawa, nie nasza - zakończył.
 - Pamiętam, że trochę żartem zapytałem, czy nie mogłoby tak być, że w razie nagłej śmierci papieża tuż po konklawe jego następcą zostaje ten kardynał, który w głosowaniu „zajął drugie miejsce” - śmieje się ks. Szczypta. - Ks. kardynał zdawało się, że aż podskoczył na krześle, był przez chwilę wyraźnie zmieszany, potem zamyślił się głęboko, ale nic na to nie odpowiedział.
Ks. Szczypta na Złotych Łanach był od dwóch lat. Mieszkał w bloku przy ul. Lelewela i na polecenie ks. kardynała tworzył ośrodek duszpasterski. Początki duszpasterstwa na osiedlu, które błyskawicznie rosło jako sypialnia pracowników Fabryki Samochodów Małolitrażowych zapoczątkował ks. Stanisław Maślanka. Pomagał ks. Józef Pilch i rezydujący tu od niedawna ks. Leopold Sokołowski.

Z zapisków kard. Karola Wojtyły: W sobotę 30 września rano udałem się do kaplicy sióstr Córek Bożej Miłości, gdzie na razie koncentruje się duszpasterstwo Złotych Łanów i tam przed Mszą św. poranną spowiadałem. O godz. 8.00 odprawiłem Mszę św. ze Słowem Bożym, zwracając się do Sióstr, do dziewcząt z prowadzonego przez Siostry zakładu „Caritas” (trzy z nich powitały mnie przed Mszą św.), a nade wszystko do zgromadzonych w kaplicy chorych parafian. Po posiłku porannym udaliśmy się wspólnie (...) z ks. Szczyptą w odwiedziny u chorych leżących po domach, odmawiając w każdym mieszkaniu dziesiątek różańca. (...) Zakończywszy odwiedziny chorych, udałem się do mieszkań księży, którym udało się już zamieszkać na terenie osiedla. Wszyscy tutaj duszpasterze mają swoje mieszkania, co ułatwia im nawiązywanie kontaktu z parafianami na osiedlu. Ks. Sokołowski mieszka w domu swych rodziców, gdzie też znajduje się nowa salka katechetyczna. Na wiosnę br. dom ten był zagrożony, ale podjęte interwencje okazały się skuteczne. Odwiedzając ten dom, podziękowałem zarówno sędziwym rodzicom jak i samemu ks. Sokołowskiemu za to, co uczynili dla katechizacji i duszpasterstwa na Złotych Łanach.

- To właśnie ks. kardynał Wojtyła postarał się o inkardynację ks. Sokołowskiego z diecezji częstochowskiej na Złote Łany - wyjaśnia ks. Józef Szczypta. - Myślano wówczas, że wtedy mieszcząca się tutaj salka będzie bezpieczna. Od tej salki zaczęły się awantury z komunistami. Trzeba było wysyłać aż 124 delegacje parafian, by wreszcie uzyskać pozwolenie na budowę kościoła.

 

Z zapisków kard. Karola Wojtyły: O godz. 15.00 przybyłem ponownie na to samo miejsce. Zgromadzili się tutaj licznie rodzice oraz młodzież i dzieci, którzy w tym punkcie uczęszczają na katechizację. Przemówienia rodziców, a także piękny program scholi oraz dowcipny program ministrantów były bardzo dobrze przygotowane. Odpowiedziałem na to, odmówiliśmy wspólnie dziesiątek różańca św. i udzieliłem zebranym błogosławieństwa.
Drugi punkt katechetyczny znajduje się w domu państwa Glondysów. Można powiedzieć, że to właśnie ten punkt stanowi początek katechizacji i duszpasterstwa na Złotych Łanach. (...) Przy tym punkcie również został przygotowany podobny jak poprzednio program: przemówienia, śpiew scholi i deklamacje zespołu „cyganek”. Przemawiając podkreśliłem znaczenie tego punktu, dziękowałem gospodarzom oraz całemu społeczeństwu katolickiemu na Złotych Łanach. Potem jeszcze odwiedziłem państwa Glondysów oraz samą salkę katechetyczną.

W dwudziestą rocznicę pobytu ks. kardynała Karola Wojtyły na domu państwa Glondysów umieszczono pamiątkową tablicę, niemal dokładnie w miejscu, na którym kardynał stał na specjalnym podium. Państwo Skołowscy i Glondysowie wiele się wycierpieli. Straszono ich, był nawet areszt, grożono wysiedleniem. Nie ugięli się. Podczas wizytacji ks. kardynał nie krył wdzięczności dla nich.
- Przy okazji wizytacji myśleliśmy, żeby wszystko wypadło jak najlepiej, nie zwracało się zbyt dużej uwagi na jego nastroje - wspomina ks. Szczypta. - Ks. kardynał był może trochę inny, niż zazwyczaj, bardziej zamyślony. Ale myśmy uświadomili to sobie dopiero po wyborze na Papieża.

Z zapisków kard. Karola Wojtyły: O godz. l8.00 przy ołtarzu polowym ustawionym na zewnątrz kaplicy Sióstr odbyło się Bierzmowanie młodzieży z klas licealnych (ok. 90 osób). (...) Po Mszy św. spotkałem się w kaplicy z tymi  parafianami, którzy biorą udział w delegacjach do władz o budowę kościoła. Przemawiając, podkreśliłem znaczenie tych delegacji i bardzo im za tę działalność dziękowałem. [W niedzielę 1 października] odprawiłem pierwszą Mszę św. o godz. 7.00 (...). O godz. 10.00 i 12.00 kaplica była przepełniona, (...) małżonkowie (często z dziećmi) podchodzili do błogosławieństwa, dokonawszy uprzednio odnowienia ślubowań małżeńskich.

Ks. kardynał spieszył się, właściwie nie do końca wypełnił plan wizytacji. Ks. Józefa Sanaka poprosił o odprawienie Mszy św. na zakończenie wizytacji, a sam pojechał do Krakowa, by o 19.00 w Kościele Mariackim przewodniczyć Eucharystii za śp. Jana Pawła I. Następnego dnia wcześnie rano pojechał do Warszawy na spotkanie Rady Głównej Episkopatu Polski, 3 października o 7.30 z Okęcia odleciał do Rzymu.

 

Z zapisków kard. Karola Wojtyły: Cieszę się, że byłem na Złotych Łanach. Dawno pragnąłem tej wizytacji. Wiele tutaj już dokonano dla sprawy przyszłej parafii i kościoła. Jest to praca pionierska, wielka zasługa duszpasterzy i gotowość wielu parafian. Ufam, że sprawa dojrzeje. Oczywiście, że praca duszpasterska w dalszym ciągu będzie wymagać pogłębienia i ugruntowania (konfesjonał, życie eucharystyczne itp.), jednakże pierwsze kroki z Bożą pomocą zostały uczynione.

16 października kard. Karol Wojtyła został papieżem. W kronice parafii na Złotych Łanach ks. Sokołowski zanotował treść telegramu gratulacyjnego, wysłanego w imieniu całej wspólnoty: „Wasza Świątobliwość, radość nasza z niedawnego spotkania na Złotych Łanach jest spotęgowana tą radością, jaką teraz przeżywa cała nasza społeczność z wyniesienia przez wskazanie Ducha Świętego Waszej Świątobliwości na Stolicę Piotrową. Zapewniający o modlitwie wdzięczni duszpasterze i wierni Złotych Łanów”. Telegram ten ułożono w mieszkaniu państwa Bielickich.
Jan Paweł II pamiętał Złote Łany. Wspominał o nich na Placu Św. Piotra. Ale także podczas wizyty na Podbeskidziu w 1995 roku.
- Pamiętam, jak po uroczystościach w Skoczowie jechałem z Ojcem Świętym do Bielska na spotkanie z mieszkańcami - wspomina bp Tadeusz Rakoczy. - Kiedy wyłoniło się przed nami wzgórze Złotych Łanów, mówię Ojcu Świętemu: Ojcze Święty, to są Złote Łany i widać na samym szczycie ten słynny kościół. A Ojciec Święty spontanicznie mówi: Jedziemy tam! Nic się nie odezwałem, ale było to niemożliwe z wielu względów”.
Starożytny mędrzec przypomniałby, że nie da się wstąpić po dwakroć do tej samej rzeki, nie da się zatrzymać ani odwrócić biegu historii. Pozostają tylko wspomnienia: że na konklawe i tak udało się zdążyć.