Przy tym ołtarzu rodziło się powołanie...

Alina Świeży-Sobel

publikacja 14.03.2014 22:30

- Jako ministrant wiele razy służąc do Mszy Świętej patrzyłem na płaskorzeźby w antepedium ołtarza: scenę ofiary z Izaaka, a także Melchizedeka, który jest zapowiedzią kapłaństwa Jezusa Chrystusa - wspominał bp Pindel.

Bp Roman Pindel podczas prymicyjnej Eucharystii w wadowickim sanktuarium św. Józefa - u ojców karmelitów Bp Roman Pindel podczas prymicyjnej Eucharystii w wadowickim sanktuarium św. Józefa - u ojców karmelitów
Alina Świeży-Sobel /GN

To były trzecie biskupie prymicje bp. Romana Pindla w Wadowicach. Odbyły się w sanktuarium św. Józefa w klasztorze karmelitów bosych „na Górce”. To świątynia, z którą bp Pindel związany był od dziecka, gdyż mieszkając w sąsiedztwie tu służył do Mszy Świętych jako ministrant.

Bp Pindel przewodniczył w sanktuarium Eucharystii w intencji rychłej beatyfikacji zmarłego w Wadowicach 15 lat temu karmelity i sługi Bożego o. Rudolfa Warzechy OCD. Wśród koncelebransów byli karmelici z całej Polski i księża dekanatu wadowickiego, a słowo powitania wygłosił o. Benedykt Belgrau, przeor klasztoru.

- Cieszę się, że o. Rudolf ma tu tak liczne grono ludzi, którzy są absolutnie przekonani, że zasługuje na tytuł: błogosławiony, a może nawet święty. W procesie wyniesienia na ołtarze taki głos świadków, którzy żyją i go pamiętają, jest bardzo ważny. Odgrywa ogromną rolę w badaniu, jakie przeprowadza Kościół. Będziemy pewnie z niecierpliwością oczekiwać na ogłoszenie ojca Rudolfa błogosławionym - mówił bp Pindel.

W homilii bp Roman Pindel, przywołując słowa Bożego wezwania człowieka do świętości, wskazywał, że dotyczą one wszystkich ludzi. - Bóg chce, żeby wszyscy ludzie byli święci. Niekoniecznie muszą być wyniesieni na ołtarze, ale chodzi o to, aby byli przez innych ludzi i przede wszystkim przez Boga - jako święci - podkreślał kaznodzieja.

Bp Pindel wspominał czasy, kiedy mieszkał w pobliżu klasztoru, zaledwie kilkaset metrów od sanktuarium, i był w klasztornej świątyni ministrantem i lektorem.

- Wiele zawdzięczam temu kościołowi i ojcom karmelitom, którzy tutaj pracowali, kiedy jeszcze byłem chłopcem w podstawówce. Przyprowadziła mnie tu babcia i tu otrzymałem szkaplerz, a potem od pierwszej klasy byłem ministrantem. To było wtedy dosyć trudne: wtedy jeszcze modliło się po łacinie, a dla pierwszoklasisty przenoszenie ciężkiego mszału z jednej strony ołtarza na drugą - bo taki był wówczas rytuał - też nie było łatwe - mówił bp Pindel.

Jak dodawał, pierwsze myśli o kapłaństwie rodziły się przy tym ołtarzu. - Klęcząc jako ministrant ciągle miałem przed oczyma obrazy umieszczone w antepedium ołtarza: scenę ofiary z Izaaka, a także Melchizedeka, który jest zapowiedzią kapłaństwa Jezusa Chrystusa. To mnie pociągało, intrygowało i budowało, bo dużo czytałem o tym, a kiedy przyszedł czas decyzji po maturze - wybrałem kapłaństwo i seminarium krakowskie - wspominał bp Pindel.

Zwracając się do zebranych w sanktuarium członków Stowarzyszenia Przyjaciół Ojca Rudolfa Warzechy, bp Roman Pindel życzył, by o. Rudolf był ich przewodnikiem na drodze do świętości. Składając podziękowania za tę wspólną modlitwę przedstawiciele stowarzyszenia życzyli, aby Duch Święty udzielał wielu łask, a także by nie brakowało ludzi modlących się za bp. Pindla na drodze jego biskupiej posługi.