Kilkadziesiąt tysięcy kolędników w Strumieniu

Alina Świeży-Sobel

publikacja 12.01.2014 08:50

Od Pasterki aż do 12 stycznia przez całe dni w żywej szopce przy sanktuarium św. Barbary w Strumieniu trwało kolędowanie. Przybywały rodziny z okolicy, goście z zagranicy, był też premier Jerzy Buzek.

Żywą szopkę w Strumieniu odwiedziły po raz kolejny tysiące ludzi. To jedna z najchętniej oglądanych stajenek w diecezji bielsko-żywieckiej Żywą szopkę w Strumieniu odwiedziły po raz kolejny tysiące ludzi. To jedna z najchętniej oglądanych stajenek w diecezji bielsko-żywieckiej
Alina Świeży-Sobel /GN

- Właściwie to nie ma sposobu, żeby się doliczyć tak dokładnie tego, ilu nas było wokół żłóbka Pana Jezusa w tym miejscu - mówi ks. Stanisław Binda, który już drugi rok czuwał nad przygotowaniem żywej szopki. Jakieś szacunki możemy wiązać z liczbą rozdanych pamiątkowych obrazków, które otrzymują od dyżurujących w szopce goście, ale z drugiej strony wiadomo, że przychodzą całe grupy, które kolędują, a także sami strumienianie, którzy już pamiątkowych karteczek nie zabierają. Myślę, że w tym roku było to na pewno ponad 80 tysięcy osób.

Pomysł realizowany od kilku lat świetnie się sprawdza. Widok żywych zwierząt wokół Świętej Rodziny - tu figury podczas niedziel i świąt zastępują miejscowe rodziny - sprawia, że najmłodsi ciągnąc za ręce starszych przyciągają do kolędowania prawdziwe tłumy. Sława Strumieńskiego Betlejem rozeszła się już szeroko i goszczą tu dziesiątki tysięcy odwiedzających.

- Tak jest też w tym roku. Ludzi odwiedzających jest bardzo dużo. I są z całej Polski. Właśnie odjechali goście z Bydgoszczy. Przed chwilą rozmawiałem z małżeństwem z Gdańska, a wczoraj zachwycał się naszą szopką starszy pan z Anglii i nie mógł się nadziwić, że taką ładną szopkę mamy - mówi Wilhelm Spyra, jeden z dyżurujących opiekunów szopki.

- Jestem w tym roku na siódmym dyżurze i bardzo się cieszę, że mogę tu być - i że tylu ludzi odwiedza naszą szopkę. Najwięcej radości mają dzieci i przede wszystkim całymi rodzinami jakoś inaczej przeżywają to coroczne świętowanie Bożego Narodzenia i to, że Pan Jezus jest tu z nami - mówi Zbyszek Janiak.

- Wielką radością były w tym roku liczne rodziny z małymi dziećmi, które bardzo chętnie podejmowały się występowania w roli żywej Świętej Rodziny. W zeszłym roku były dwie, a - a teraz kilkanaście! I cieszyło przede wszystkim to, że ludzie przychodzili głównie dla wspólnego kolędowania. I nie poprzestawali na odwiedzinach żywej szopki, ale chcieli też wejść do sanktuarium na chwilę modlitwy - dodaje ks. Stanisław Binda. - Podobnie było z zespołami regionalnymi, których w tym roku pojawiło się sporo. Chętnie uczestniczyły w kolędowaniu, ale także w biblijnych przedstawieniach, jak choćby to, które tu miało miejsce przy okazji świętowania pokłonu Trzech Króli.

Zaczęliśmy we wrześniu

Opiekunowie szopki nie ukrywają, że to piękne dzieło wymagało wielkiej pracy. - Już we wrześniu grupa musi pojawić się na polach, szukać słomy, a potem, już na miejscu, pozostaje szczegółowy przegląd zagród, poszycia. Trzeba sprawdzić, co zgniło i wymaga wymiany na nowe, a gdzie wystarczy poprawić i załatać słabsze miejsca - przyznaje ks. Binda.

Sami  muszą drzewo na budowę zagród dla zwierząt, powycinać i potem wykonać wszystkie konstrukcje, z barierkami, schodkami i podejściami dla odwiedzających. Potem pozostaje zawieszenie lamp, urządzenie odpowiedniego wystroju, dekoracji. Już na początku grudnia pojawia się świetlny anioł - zaproszenie do szopki. W tym roku postawili tez solidne tablice informacyjne przy pobliskiej drodze szybkiego ruchu Wisła-Katowice.

- A przez cały rok szukamy w okolicy zwierząt, które zamieszkają w szopce. Odchodzimy od poszukiwania egzotycznych gatunków na rzecz ciekawych okazów tych zwierząt, które faktycznie żyją w naszej okolicy. Zależy nam, żeby pokazać bliskość tego otoczenia Pana Jezusa i naszej okolicy - tłumaczy ks. Binda. Potem toczą się rozmowy z właścicielami i przygotowania. Potem jeszcze trzeba przygotować siatki i zabezpieczenia, zgromadzić potrzebną karmę, a następnie przewieźć żywych mieszkańców szopki i czuwać nad bezpieczeństwem, karmić zwierzęta.

- Roboty jest dużo, ale warto! - nie mają wątpliwości parafianie. Większość z nich to członkowie Bractwa św. Barbary, ale pomagają też pozostałe grupy parafialne.

Kilkadziesiąt osób pełniło też stałe dyżury, bo od rana do wieczora przecież ktoś musi w szopce czuwać, witać gości i strzec porządku. W tym roku każdy z odwiedzających dostaje pamiątkowy obrazek ze zdjęciem "Strumieńskiego Betlejem". - To pamiątka tego spotkania z Panem Jezusem, który jako Dzieciątko narodził się w Betlejem - mówią gospodarze szopki.

Jak co roku tłumy pojawiły się też 12 stycznia - w ostatnim dniu, by pokłonić się w Strumieńskim Betlejem po raz ostatni. Koncert kolęd w świątyni dał chór "Canzonetta", a o wieczorem rozpoczął się przy żłóbku, wśród zwierząt, pożegnalny śpiew kolęd w wykonaniu zespołu regionalnego "Koniaków", a także grupy góralskich kolędników z Bielska-Białej Straconki. Całość zakończył pokaz sztucznych ogni.

Za to wspólne przeżywanie radości z Bożych Narodzin dziękował wszystkim proboszcz parafii i kustosz sanktuarium św. Barbary - ks. prał. Oskar Kuska, a za zaangażowanie dziękowała parafianom burmistrz Strumienia Anna Grygierek.