Pamietamy o nich: Józef Świerk

Juliusz Wątroba

publikacja 27.10.2013 07:30

Pożegnaliśmy w ostatnim roku wielu ludzi nam bliskich. Są wśród nich osoby, których życie zostawiło w nas trwały ślad. Oto niektórzy z nich...

Józef Świerk z synem, zdjęcie z 1978 r. Józef Świerk z synem, zdjęcie z 1978 r.
Juliusz Wątroba

Józef Świerk (1935-2013)

Poeta barwy i kreski. Artysta!

Józek zasnął w Panu 29 maja - zasnął najdosłowniej: pięknie, cicho, spokojnie, jakby odszedł na niekończący się plener w ukochane góry.

O czym śnił w swym ostatnim śnie na ziemi i pierwszym przebudzeniu po tamtej stronie? Czy o dzieciństwie zanurzonym w wojnie? Czy o rodzinnej przystani? A może widział kolejne obrazy, które teraz maluje tak lekko i zwiewnie, bo Tam już nie padnie zmęczony, wyczerpany do granic…

Z Józka był niezły numer. Już od dziecka. W rewanżu za spaloną przez okupanta piekarnię spalił Niemcowi… zboże. Jako 13-latek na kajaku próbował uciekać do… Szwecji. Zaczynał szkoły, aby ich nie kończyć, choć skończył jednak Szkołę Szturmanów (1953). Po latach z morza powraca, bo góry wołają szczytami do zdobycia, nie tylko dosłownymi. Czego On w życiu nie robił! Był 4 lata bosmanem, murarzem, zbrojarzem, magazynierem, przewodnikiem, urzędnikiem, tkaczem, dekoratorem, korespondentem, zastępcą kierownika domu wczasowego… Mając lat 29 wie: tylko Sztuka!

Wtedy go Muzy omotały szczelnie i wśród bezdroży wydeptał swą ścieżkę tak oryginalną i wyjątkową, że zawodowcy przecierali oczy: - Cóż to za dziwo ten Józek od Świerków? Niby amator, a tak wyjątkowy!!  Bo kto w dwóch bukach dostrzeże zaloty? Kto tak ból widzi w Piecie, też bukowej, gdy Matka schyla utrudzoną głowę, a Syn ma ręce i nogi przebite? Bliźniacze świątki, frasobliwy Chrystus, dama w potoku, wierzbowisko w damie.

Pokój, niepokój, tajemnicy zamieć… Gdzie Ci się, Józku to wszystko ulęgło, coś tak misternie pędzlem namalował - już tak realne, jakby było prawdą, aż serce ściska, gdy ściśnięte gardło? Skąd te barwami malowane pieśni? Czyś je zobaczył, przeczuł, poznał, prześnił? Albo w stroju cieszyńskim poczciwa góralka, co domowym kościołem, w którym Bóg prawdziwy, a z jej chusty wyrasta gontowy dach w niebo, i wieżyczka kościółka, co żywot podpiera…

Albo ten tajemniczy olbrzym z samych skał! Czy to Bóg sprawiedliwy, czy wkurzony baca, który pędzi w lawinie z piorunami ciupag, by zbłąkane owieczki na błękit nawracać… Albo różne wcielenia Adama i Ewy. A każda Ewa inna choć w tym samym raju…

Fragment jednej z niezwykłych grafik Józefa Świerka   Fragment jednej z niezwykłych grafik Józefa Świerka
Józef Świerk

Nadeszła wreszcie ta wyjątkowa chwila: w 1984 roku Komisja Ministerstwa Kultury i Sztuki, w skład której wchodzili wybitni malarze i profesorowie ASP, na podstawie jego dorobku, przyznała mu tytuł artysty plastyka! Rok później przyznaje mu też uprawnienia artysty grafika!  To był prawdziwy trumf Józka.  Krytycy jego twórczych poczynań nabrali wody w usta, bo cóż mieli robić? Dalej się kompromitować bełkocąc coś o „niedoskonałościach warsztatowych niosących odmienne wartości plastyczne typowe dla sztuki nieprofesjonalnej”.

Przed pracami Józka otwierają się podwoje BWA, co było wprost niewiarygodne: artysta bez dyplomu wystawia swoje dzieła w tej jaskini wielkiej sztuki…  Jednak tylko ci, co go znają, wiedzą, że krył się za tym ogrom pracy, wyrzeczeń, nieustannego zmagania się  ze sobą, by być…

 „Zawsze starałem się za zasłoną rzeczy, dostrzec to niedostrzegalne, te boskie Madonny, te zjawy przedziwne. Dlatego wielbię naturę w jej potędze, chcę osiągnąć pełną poezję, utrwalić niepokoje i nastroje jakie daje beskidzka przyroda…” - wyznawał.

Ej, Józku, Józku…  Artysto z Łaski Bożej, choć przecież także z zachwytu bliźnich, żegnamy Ciebie, ale tylko po to, aby Cię spotkać, aby się nacieszyć, i namalować wiersz spowity w słońce, i pisać pejzaż  na błękicie  nieba…