Cmentarz bezimiennych

Ks. Jacek M. Pędziwiatr

publikacja 24.10.2013 12:50

Kamienny żołnierz przyklęknął na prawe kolano, opuścił pepeszę, lewą ręką wskazuje na zasłonięte drzewami Beskidy.

Cmentarz bezimiennych Przez celownik jednej ze strzegących cmentarza armat można zobaczyć kamienną postać czerwonoarmisty. Ks. Jacek M. Pędziwiatr

Pomiędzy oazą ogródków działkowych, skupiskiem hurtowni, salonem samochodowym i zakładem produkującym odzież dla dzieci śpi wiecznym snem 11 tysięcy rosyjskich żołnierzy - wszyscy bezimienni.

Cmentarz Żołnierzy Armii Czerwonej w Bielsku-Białej przy ul. Lwowskiej jest największą tego rodzaju nekropolią w południowej Polsce. Pierwotnie znajdował się na placu św. Mikołaja - przed obecną katedrą. Na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku przywieziono i złożono na nim ciała 10658 żołnierzy Armii Czerwonej, którzy zginęli w Małopolsce, na Żywiecczyźnie, w okolicach Białej, na Śląsku Cieszyńskim a nawet w części Górnego Śląska. Pod koniec lat 60. cmentarz przeniesiono z centrum miasta, sprzed kościoła św. Mikołaja, na miejsce, gdzie znajduje się dziś.

Przed cmentarzem nie ma miejsca na zaparkowanie samochodu, można tutaj dojść jedynie na piechotę. Choć obiekt teoretycznie nie jest przeznaczony do zwiedzania i na głównej bramie wisi łańcuch, to jednak na teren cmentarza można dostać się bez trudu przez niedomkniętą furtkę. Szeroką, wybetonowaną aleją, ryglowaną przez martwe działa ZIS kaliber 76, dochodzi się do pomnika czerwonoarmisty. Kamienny żołnierz przyklęknął na prawe kolano, opuścił pepeszę, prawą ręką wskazuje na zasłonięte drzewami Beskidy. Nie wiadomo, czy podrywa się do boju, czy też - ranny - słania się, by upaść i za chwilę skonać. A może przyklęka, by oddać hołd swoim pobratymcom. Ich szczątki kryje 300 nagrobków i 21 kwater. Żaden z pochowanych tutaj nie jest znany z imienia i nazwiska.

Pomnik zaprojektował bielski rzeźbiarz Ryszard Sroczyński. Do jego prac zaliczyć można między innymi powstały 60 lat temu pomnik św. Jana Chrzciciela przy kościele pod jego wezwaniem w Bielsku-Białej Komorowicach. Monument wykonał Augustyn Dyrda - pochodzący z podpszczyńskich Wyr uczeń Xawerego Dunikowskiego, który obok takich dzieł, jak pomnik św. Jana Bosko w zakładzie salezjanów w Oświęcimiu czy statuetki „Górnośląskiego Tacyta” wyrzeźbił także „Postacie z Międzynarodówką na ustach, pod czerwonym sztandarem” w Dąbrowie Górniczej.

O bielskim cmentarzu czerwonoarmistów zaczyna być trochę głośniej dwa razy w roku. W styczniu, w rocznicę przejścia Armii Czerwonej przez miasto w 1945 roku - wydarzenie to przez wiele lat określano mianem „wyzwolenia”, choć faktycznie miało przecież charakter tylko zmiany władzy i pewnej modyfikacji metod jej sprawowania - składa się tutaj wieńce i kwiaty dla uczczenia poległych. Na początku listopada duszpasterze z parafii Opatrzności Bożej i Ordynariatu Polowego modlą się za poległych.

Te spotkania budzą co roku pewne kontrowersje i podsycają ogień dyskusji o podłożu historycznym. Bez względu na ich rezultat miejscu temu należy się szacunek, jaki cywilizowane społeczeństwo żywi dla tych, którzy przeszli już przez bramę śmierci, bez względu na to, czy historia ocenia ich jako przyjaciół czy też jako wrogów.