Podziwiam i cenię

Alina Świeży-Sobel

publikacja 07.06.2013 13:30

Poznałam siostry serafitki mając 3 lata...

Maria Plewa z Oświęcimia, ze wspólnoty Domowego Kościoła Maria Plewa z Oświęcimia, ze wspólnoty Domowego Kościoła
Alina Świeży-Sobel /GN

Z siostrami serafitkami jestem związana... od trzeciego roku życia. Chodziłam do przedszkola sióstr wraz z bratem i zachowałam z tego czasu piękne wspomnienia. To były naprawdę dobre lata. Siostry zaszczepiły w nas miłość do Ewangelii, a my pokochaliśmy też siostry. Widzę, że tak jest i dzisiaj. Obserwowałam taką prawidłowość: dziecko, które chodziło do przedszkola publicznego, nieraz płakało, gdy trzeba było iść. A moja chrześniaczka, która chodziła do przedszkola sióstr, gdy była chora i musiała zostać w domu, płakała, że nie może pójść...

Kiedy byłam dzieckiem, siostry często odwiedzały naszą rodzinę i zawsze lubiłam te odwiedziny. Dziś często odwiedzam kościółek sióstr serafitek, zwłaszcza odkąd jest tam całodzienna adoracja Pana Jezusa. Włączam się w ich modlitwę i obserwuję, że nadal, tak jak kiedyś z nami, siostry przychodzą do kościoła z dziećmi, uczą je modlitwy. Widzę, jak wiele serca wkładają w to wychowanie i myślę, że rodzice sami tak by nie potrafili.

Ich obecność promieniuje na cały Oświęcim, a to, co robią, ma dla mieszkańców ogromne znaczenie. Wspaniale wypełniają zadania wychowawcze, opiekując się dziećmi w swoim przedszkolu i w świetlicy. Opiekują się kościołem. Każda z tych prac zasługuje na wysoką ocenę.

Godna najwyższego podziwu jest ich praca w zakładzie opiekuńczo-leczniczym dla kobiet. Z wielką troską i miłością podchodzą do pensjonariuszek. Zrobiły też tyle dobrego, odwiedzając chorych parafian. Moich rodziców odwiedzała siostra Nimforoza - zawsze serdeczna, dbająca, zatroskana i ofiarna.

Jestem pełna uznania dla tego, co siostry wniosły i nadal wnoszą w nasze życie. Najbardziej jestem wdzięczna za dar wspólnej modlitwy. Uwielbiam, gdy mogę wraz z nimi - a dwie z sióstr adorują zawsze - spotkać się z Chrystusem Eucharystycznym...