Hojne serca krakusów!

Urszula Rogólska

publikacja 03.05.2013 06:33

Ks. Leszek Filipek proboszcz z Przytkowic i ks. Stanisław Kamionka z Radziszowa, razem ze swoimi parafianami zaskoczyli pielgrzymów ogromną życzliwością i gościnnością.

Hojne serca krakusów! Ks. Stanisław Kamionka z Radziszowa (tak jak wielu duszpasterzy na trasie pielgrzymki) szeroko otworzył drzwi serca i... całej swojej parafii dla pielgrzymów Urszula Rogólska /GN

Trzeci dzień pielgrzymowania już na samym początku rozpoczął się burzą i ulewnym deszczem. Po 10 kilometrach pielgrzymów czekał postój w parafii Trójcy Przenajświętszej w Przytkowicach, gdzie przyjął ich proboszcz ks. Leszek Filipek. Ale ju z po drodze ekspedientki ze sklepów hojnie częstowały pielgrzymów ciastkami i słodyczami.

Pielgrzymi nieco nieśmiało wchodzili do pięknej świątyni zwijając mokre peleryny, żeby choć na chwilę uwolnić się od deszczu. Po krótkim powitaniu przez proboszcza, dowiedzieli się, że czeka ich niespodzianka! Nie bacząc na dzień wolny od nauki, dyrekcja miejscowej szkoły dała znać, ze szkoła będzie otwarta dla wszystkich pielgrzymów. Każdy mógł się zagrzać na przestronnych korytarzach

- Staramy się pomóc i zrobić to, co możemy w danej chwili - móiw ks. Filipek. - Nasza parafia Trójcy Przenajświętszej w Przytkowicach, do tej pory co roku przyjmowała dwie pielgrzymki piesze - majową z Łagiewnik do Kalwarii Zebrzydowskiej i lipcową pielgrzymkę góralska - z Nowego Targu na Jasną Górę. Pielgrzymka bielsko-żywiecka jest trzecią. Każda taka pielgrzymka, to wielki trud i  modlitwa ludzi w niej uczestniczących. I zawsze trzeba wspierać ludzi, którzy w taki sposób chcą podziękować Panu Bogu

Przed ostatnim, najtrudniejszym tego dnia etapem - stromym podejściem do Mogilan, bielsko-żywieckich pielgrzymów gościła parafia św. Wawrzyńca w Radziszowie ze swoim proboszczem ks. Stanisławem Kamionką.

Pątnicy słuchali fascynującej historii miejscowego kościoła i istniejącej tu od 900 lat parafii.

Niezwykle serdecznie i z wielkim poczuciem humoru przywitał wszystkich ksiądz proboszcz, zapraszając na pyszną grochówkę, podawaną na - jak się wyraził - małych, ekonomicznych talerzykach. - Są małe ale można podchodzić tyle razy, ile dusza zapragnie. Tak żeby mi tu nic nie zostało. Wprawdzie przygotowałem się na 700 osób, a was jest 800 - to pewnie setka wyjdzie stąd głodna.Mniejsze talerzyki były tańsze, to znaczy ekonomiczniejsze - za te dodatkowe grosze na zaoszczędzone na każdym talerzyku, mogłem dokupić dwie kiełbasy - żartował ks. Kamionka.

Pielgrzymi wpadają na postój na - co najwyżej godzinę - a jednak wielu parafian z miejscowości leżących na ich trasie, poświęca nieraz kilka godzin, żeby przygotować dla każdego posiłek.

- Czemu miałoby się nam nie chcieć? - mówi ks. Kamionka. Jakże można kogoś nie przyjąc najlepiej jak się potrafi. To znowu nei aż tak wielka sprawa. Staropolskie przysłwoeii mówi - "Gośc w dom, Bóg w dom", a Pan Jezus podkreśla: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych moich braci najmniejszych, mnieście uczynili". Z tego będziemy sądzeni...