Były jak ojciec Kolbe

Urszula Rogólska

publikacja 14.04.2013 08:46

​"I trzeba było żyć" – to tytuł wystawy i spotkania, na które do Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej zaprosili: Instytut Pamięci Narodowej oraz bielski Klub Inteligencji Katolickiej.

Były jak ojciec Kolbe Fotografie i towarzyszące im opisy z wypowiedziami byłych polskich więźniarek obozu w Ravensbrück to główny element wystawy "I trzeba było żyć" Urszula Rogólska/GN

30 marca 2011 roku Sejm RP specjalną uchwałą ogłosił kwiecień miesiącem pamięci o ofiarach obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Z ogólnej liczby 132 tys. uwięzionych w nim kobiet i dzieci różnych narodowości zginęło 92 tys. Przebywało w nim 40 tys. Polek. Obóz został wyzwolony 30 kwietnia 1945 roku, ale nie skończyła się gehenna więźniarek. Pijani żołnierze Armii Czerwonej dopuszczali się gwałtów na wycieńczonych kobietach.

W wyniku pertraktacji prowadzonych przez Międzynarodowy oraz Szwedzki i Duński Czerwony Krzyż wywieziono do Szwecji około 7500 więźniarek. Polski rząd zorganizował akcję powrotu naszych rodaczek do kraju w lipcu 1945 roku.

Pamiętają o nich szczególnie członkowie bielskiego KIK-u, którzy co roku przygotowują specjalne spotkania pamięci więźniarek poddawanych zbrodniczym, pseudomedycznym eksperymentom.

W tym roku współorganizowali oni wraz z IPN, w Katolickim Domu Opieki „Józefów” przy ul. Grzybowej w Bielsku-Białej, spotkanie z prof. Wandą Półtawską, więźniarką Ravensbrück, współpracownicą kardynała Karola Wojtyły, oraz dwa spotkania w Książnicy Beskidzkiej, połączone z wystawą „I trzeba było żyć” i wykładem Marka Łukasika, historyka IPN. Mówił on o historii niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych. Uczestnicy spotkania obejrzeli także fragmenty filmu „Duśka”, w którym prof. Półtawska mówi m.in. o Ravensbrück i o tym, jaki wpływ na jej życie miał tamten czas...

Z 74 Polek, które zostały poddane zbrodniczym eksperymentom pseudomedycznym w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück, żyje osiem. Schorowane, nie są w stanie poruszać się o własnych siłach. Jedynie prof. Wanda Półtawska jest w stanie osobiście uczestniczyć w spotkaniach i przypominać o tragicznej historii młodszym pokoleniom.

Marek Łukasik mówił nie tylko o historii, o nieludzkich pomysłach hitlerowskich medyków, eksperymentujących na kobietach. Mówił także o ich walce o własną godność, o wzajemnym wspieraniu się. Podkreślał, że wielu z nich pomagała wiara w Pana Boga. Mówił o heroizmie, który przeciwstawiał się bestialstwu; przypominał, że wcale nie jednostkowymi były tam postawy podobne do postawy św. o. Maksymiliana Kolbe, kiedy jedne więźniarki stawały w zastępstwie swoich towarzyszek w grupie skazanej w poszczególnych dniach na zagładę.

Wśród słuchaczek wykładu Marka Łukasika były także gimnazjalistki z bielskiej „dwunastki” – Agnieszka Kawa, Angelika Traczkowska i Gabriela Gregorczyk. – Kilka dni temu byłyśmy na spotkaniu z panią Półtawską na Grzybowej, przeczytałyśmy dokładnie wszystkie opisy pod zdjęciami więźniarek, które zamieszczono na wystawie. I bardzo nam zależało, żeby dziś też posłuchać wykładu. To ważny temat, który nas zainteresował. Czytałyśmy na ten temat, ale zupełnie inaczej odbiera się fakty, kiedy słucha się kogoś, kto to przeżył. Pani Półtawska to bardzo silna kobieta. Mamy wielki podziw dla tych kobiet, które mimo takiej tragedii tam nawiązywały prawdziwe przyjaźnie między sobą, pomagały sobie nawzajem, nie patrząc na narodowość czy pochodzenie społeczne. Ravensbrück to była straszna zbrodnia i trzeba o niej pamiętać, żeby nigdy się nie powtórzyła – mówiły.