Cisiec. Ślady wiary są blisko, na wyciągnięcie ręki. Można na przykład pojechać na Żywiecczyznę i zobaczyć kościół zbudowany w jedną dobę – z cegieł zaprawionych wiarą.
Podczas nabożeństw różańcowych w cisieckim kościele odżyła dramatyczna historia jego budowy
ks. Jacek M. Pędziwiatr
Nikt nie napisał tego w żadnej biografii błogosławionego papieża, ale podczas każdego spotkania z proboszczem cisieckim ks. prałatem Władysławem Nowobilskim Jan Paweł II, ściskając go, uśmiechał się: „Aleśmy tam walczyli w tym Ciścu!”.
Stara piekarnia
Cisiec należał do parafii w Milówce. Ludzie mieli daleko do księdza, kościoła, salki katechetycznej i na cmentarz. Pojechali do kurii w Krakowie. Kard. Karol Wojtyła w 1971 roku posłał do Milówki ks. Władysława Nowobilskiego, kapłana z czteroletnim stażem, który od święceń pracował w Zawoi. Zaczął katechizować w prywatnym domu państwa Tondytków. Akurat była beatyfikacja ojca Kolbego. Ks. Władysław miał przeźrocza o męczenniku Auschwitz i rzutnik, pokazywał dzieciom i dorosłym, opowiadał.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.