- Nie jest łatwo zrozumieć ten gest, zwłaszcza że w kilku sytuacjach przedstawionych w Ewangeliach dochodzi do nieporozumienia, zgorszenia czy upomnienia przy okazji obmywania nóg albo rąk. A wydawałoby się, że umywanie takiej czy innej części ciała to banalna czynność - mówił bp Roman Pindel podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej.
Msza św. Wieczerzy Pańskiej, której w Wielki Czwartek 17 kwietnia przewodniczył biskup Roman Pindel, rozpoczęła celebracje Triduum Paschalnego w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Podczas liturgii biskup obmył nogi dwunastu mężczyznom, członkom Drogi Neokatechumenalnej. Objaśnianiu tego znaku poświęcił homilię.
Tylko tego dnia można zobaczyć, jak biskup czy kapłan umywa nogi wybranym osobom, wcześniej jednak czyta się Ewangelię o tym, jak Jezus umywa nogi swoim uczniom w Wieczerniku. - Nie jest łatwo zrozumieć ten gest, zwłaszcza, że w kilku sytuacjach przedstawionych w Ewangeliach dochodzi do nieporozumienia, zgorszenia czy upomnienia przy okazji obmywania nóg albo rąk. A wydawałoby się, że umywanie takiej czy innej części ciała to banalna czynność - zauważył biskup.
Pierwsze nieporozumienie opisują św. Marek i św. Mateusz. Faryzeusze i uczeni w Piśmie gorszą się, że niektórzy z uczniów Jezus nie umywają rąk przed spożywaniem posiłku. Oni zaś robią to bardzo starannie, zwłaszcza gdy przyjdą do domu z rynku czy po spotkaniu z innymi ludźmi, zachowując rytualne zasady. Jezus broni uczniów, ukazując fałsz w pojmowaniu religijności przez te grupy Żydów tamtych czasów. Oskarża ich słowami Izajasza - sami sobie tworzą zasady religii, a zaniedbują przykazania, które Bóg objawił Mojżeszowi.
- To straszliwe oskarżenie Jezus ilustruje przykładem dotykającym pierwsze przykazanie, gdy idzie o relacje z najbliższymi - tłumaczył biskup. - Pierwsze przykazanie po tych, które dotyczą Boga, odnosi się do rodziców: "Czcij ojca i matkę swoją". Wyraża się ono najbardziej w sytuacji, gdy ojciec stracił na starość rozum albo gdy matka wymaga nieustannie opieki we wszystkim. Tymczasem ówcześni przywódcy religijni prowadzili ludzkie przykazanie określane słowem korban. Według tego ludzkiego nakazu, dziecko mogło równowartość potrzebną na opiekę na rodzicami złożyć w ofierze na świątynię. Wówczas było zwolnione z troski o ojca czy matkę. Już tu jest błąd w tym, że z Bożego przykazania nie może zwolnić człowiek. Do tego, gdy rodzice pomarli i nie było już obowiązku ich utrzymywania, człowiek mógł udać się do świątyni i domagać się złożonych wcześniej pieniędzy.
Inne nieporozumienie opisuje św. Łukasz, ukazując kobietę - uważaną za grzeszną - która obmywa nogi Jezusowi łzami, a więc nie dla ich oczyszczenia, ale dla wyrażenia żalu za swoje winy. Następnie ociera stopy Jezusa włosami i namaszcza olejkiem. Gospodarz domu, faryzeusz, w myślach wzgardził Jezusem, wnioskując, że nie może być prorokiem, skoro nie rozpoznał w tej niej grzesznicy. - Zgorszenie gospodarza zrodziło się w głowie człowieka, którzy przejął się myśleniem i osądem faryzejskim - wyjaśnił biskup.
W Ewangelii św. Jana nogi Jezusowi nie obmywa, ale namaszcza - Maria, siostra Łazarza i Marty. Wartość olejku, którego używała, stanowiła roczny zarobek niewykwalifikowanego robotnika. Tym razem reaguje Judasz. Twierdzi, że zmarnowano ogromną sumę, za którą można było wesprzeć wielu biednych.
- Ewangelia jednak ujawnia prawdziwy motyw sprzeciwu i takiej oceny Judasza. Koło nosa przeszła mu ogromna suma, którą mogły przynajmniej w części przywłaszczyć. Jan bowiem pisze: "Powiedział to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos wykradał to, co składano" - mówił bp Roman. - W tym kontekście odczytujemy jedyny tekst w Ewangeliach, w którym to człowiek nie umył nóg Jezusowi, choć to gospodarz tego miejsca był do tego zobowiązany. To Jezus umywa nogi wszystkim swoim uczniom, także i temu, który Go zdradzi i temu, który się Go wyprze. Jezus jest świadomy, że jest Panem, a więc wie, co się stanie, ale też jako Pan zdejmuje wierzchnią szatę, by pozostać w tunice, ubiorze niewolnika i sługi - tłumaczył biskup. - W takiej postawie posłuszeństwa wobec Ojca i uniżenia wobec człowieka, dokona zbawienia świata.
Znakiem tego jest Jezusowe przepasanie się prześcieradłem, co czynili słudzy, gdy byli gotowi wypełniać kolejne polecenia swoich panów. - Znakiem sposobu zbawienia jest pochylanie się nad nogami uczniów, ich umywanie i wycieranie - mówił biskup. - To wszystko uczynił Jezus nie tylko by pokazać uniżony sposób zbawienia świata przez Niego, nie jako wódz, strateg, zwycięzca, pan czy kapłan, ale sługa wszystkich, poniżony aż do wykluczenia ze społeczności przez skazanie na haniebną karę ukrzyżowania.
Biskup podkreślił, że autentyczny religijny gest umycia jest znakiem miłości, żalu i wdzięczności. Przynosi oczyszczenie, wyzwolenie z winy oraz rehabilitację w oczach ludzi, ale też zbawienie, które przynosi jedyny Zbawiciel, Jezus Chrystus. To On wzywa uczniów do naśladowania Jego gestu z Wieczernika. - Nie jakoby mieli zbawić świat, ale po to, by trwanie w miłości wzajemnej i jeden drugiemu posługiwali - podkreślił biskup, przypominając, że ten gest od wieków powtarza się w Wielki Czwartek. - Wpierw czynili to biskupi i opaci, od XX wieku czynią to także kapłani w dniu, w którym świętują dzień ustanowienia kapłaństwa służebnego. By pamiętali, że obowiązuje ich przykazanie miłości wobec tych, którym posługują w kościele, nauczają oraz sprawują sakramenty, a wszystko służąc tym, co otrzymali od Pana. Gest umywania nóg wybranym osobom przynosi symboliczny skutek, jest przede wszystkim znakiem wzywającym do wzajemnej miłości wśród tych, którzy są bliźnimi. Do posługiwania innym na wzór Chrystusa.
Na zakończenie liturgii Najświętszy Sakrament został przeniesiony do tzw. Ciemnicy.