Wilamowckie sanktuarium św. abpa Józefa Bilczewskiego w ubiegłym roku - z okazji jego 100. rocznicy narodzin dla nieba - było miejscem rozpoczęcia 31. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Bielsko-Żywieckiej na Jasną Górę. W tym roku pielgrzymi wrócili do tradycji i tu przyszli z Hałcnowa na swój pierwszy postój.
Nieustannie padający deszcz i dający się już niektórym we znaki chłód, nie zgasił jednak dobrych nastrojów i radości z wędrowania do Matki Najświętszej w jej jasnogórskim sanktuarium. Po drodze czekał jeszcze ten, który przez całe swoje życie był Jej oddanym i zaangażowanym czcicielem - święty Józef Bilczewski, arcybiskup lwowski, urodzony właśnie tu, w Wilamowicach.
Mimo niesutającego deszczu - uśmiechnięci wkraczali do wilamowickiego sankturium.Przy sanktuarium świętego arcybiskupa w zastępstwie proboszcza i kustosza, ks. prałata Stanisława Morawy, na pielgrzymów czekali duszpasterze parafii Trójcy Przenajświętszej - dobrze znany wielu pielgrzymom ks. kan. Józef Jasek, wieloletni pątnik jasnogórski i ks. wikary Łukasz Brzeziecki. Obaj błogosławili wchodzących do kościoła pielgrzymów relikwiami arcybiskupa Wilczewskiego. A wewnątrz świątyni witał ich ks. Wojciech Krymiec.
Ks. kan. Józef Jasek - na zdjęciu - i ks. Łukasz Brzeziecki, błogosławili pielgrzymów relikwiami św. abpa Józefa Bilczewskiego.Po modlitwie w kościele, pielgrzymi korzystali z gościny wilamowickich parafian, którzy jak zwykle nie szczędzili zaangażowania, by ich serdecznie przyjąć i po królewsku nakarmić.
Nie zabrakło niedzielnego rosołu z makaronem, był krupnik, ogórkowa i pomidorowa - ponad sto litrów zup, a także oczywiście legendarne już łazanki, przygotowane przez panie z koła gospodyń. Po obiedzie - oczywiście deser dla każdego pielgrzyma: domowe wypieki, gorące i zimne napoje.
Wilamowickie gospodynie i strażacy czekali na pielgrzymów z przygotowanymi dla nich gorącymi posiłkami.By zdążyć przygotować gościnę, panie spotkały się w sobotnie popołudnie i pracowały do wieczora, a w niedzielę stawiły się już wczesnym rankiem, by przed południem czekać już z termosami gorącego obiadu.
Nie obawiały się, że pogoda odstraszy pielgrzymów. - Oni zawsze są pewni. Jedzenie nigdy się nie marnuje - uśmiechały się gospodynie z szefową Małgorzatą Sznajder na czele.
W przygotowaniu gościny panie mogły liczyć na niezawodnych wilamowickich strażaków.
Z Wilamowic pielgrzymi mieli do pokonania nieco ponad