Przed pięcioma laty wiernych, którzy przychodzili na greckokatolicką liturgię do kaplicy kościoła Chrystusa Króla na bielskich Leszczynach można było policzyć na palcach obu rąk. Dziś miejsce to pęka w szwach. Właśnie odwiedził je abp Eugeniusz Popowicz, greckokatolicki zwierzchnik archidiecezji warszawsko-przemyskiej.
Kiedy w 2018 roku - w związku z rosnącą liczbą mieszkańców Ukrainy, którzy na Podbeskidziu szukali i znajdowali pracę - abp Eugeniusz Popowicz odwiedził bpa Romana Pindla z prośbą o umożliwienie sprawowana na terenie diecezji bielsko-żywieckiej liturgii w obrządku bizantyjsko-ukraińskim, nikt nie wiedział jakie będzie zainteresowanie wiernych.
Na mocy porozumienia obu diecezji, serdecznej gościny udzielił grekokatolikom ks. kan. Józef Jasek - ówczesny proboszcz parafii Chrystusa Króla na bielskich Leszczynach, a miejscem sprawowania Mszy św. stała się kaplica w dolnym kościele. Pierwszą liturgię celebrował tu listopada 2018 r. ks. Adrian Łychacz z parafii greckokatolickiej w Krakowie.
Abp Eugeniusz Popowicz i ks. Dmytro Fedluk w kaplicy kościoła Chrystusa Króla na Leszczynach.Wiernych nie było zbyt wielu. Czasem zapracowanie, czasem brak informacji o tym miejscu decydowały o tym, że uczestników Mszy św. można było policzyć na palcach jednej, czasem dwóch rąk. Ale ich modlitwa była wytrwała. Przerwała ją dopiero pandemia. Dziś, w każdą niedzielę o 11 kaplica pęka w szwach. Wypełnia ją bardzo wiele rodzin z kilkuletnimi maluchami; są i młodzi, i seniorzy, a od roku - wiele ukraińskich kobiet, które z dziećmi uciekały przed okrucieństwami wojny w swojej ojczyźnie.
W niedzielę 2 kwietnia br., która w Kościele wschodnim była piątą Niedzielą Wielkiego Postu, wiernych ośrodka duszpasterskiego na Leszczynach, którego administratorem jest ks. Dmytro Fedluk odwiedził ab Eugeniusz Popowicz. Przewodniczył Mszy św., pod koniec której poświęcił płaszczanicę, która będzie służyła wiernym w czasie obchodów Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty, a także miał okazję spotkać się i porozmawiać z uczestnikami liturgii.
Abp Eugeniusz Popowicz poświęcił nową płaszczenicę, która będzie służyć grekokatolikom podczas Triduum Paschalnego.Arcybiskup modlił się z wiernymi we wszystkich ich intencjach, szczególne za wszystkich, którzy zostali w Ukrainie, walczą, dostali się do niewoli, zaginęli lub oddali życie. Dziękował wiernym za ich zaangażowanie w życie wspólnoty, mówił o najbliższych planach, a na zbliżające się święta wielkanocne - w niedzielę 9 kwietnia grekokatolicy będą obchodzili Niedzielę Palmową, a 16 kwietnia Wielkanoc - życzył im światła Bożego i sił w zmaganiu się z codziennością. Jak zaznaczył, święta te przypominają o ofierze Jezusa. Ofiara odnosząca się także do ludzkiego życia w szerokim tego słowa znaczeniu jest ważnym aspektem przeżywania Paschy,
- W Bielsku jestem kolejny raz. Dwukrotnie odwiedziłem to miasto, rozmawiając z biskupem Romanem o możliwości stworzenia tu punktu duszpasterskiego i zamieszkania tu duszpasterza wspólnoty. Teraz przyjechałem, by zobaczyć jak żyje wspólnota, którą obsługują nasi księża z Krakowa, jakie są jej potrzeby - mówi abp Popowicz. - Pierwszy wniosek to ten, że duszpasterz musi tutaj zamieszkać na stałe. Wspólnota jest żywa, radosna, rośnie, jest bardzo dużo dzieci, rodzin. To przyszłość parafii. Bardzo mnie to buduje. Ksiądz musi być z nimi, potrzebują jego obecności, duszpasterskiej opieki.
Abp Eugeniusz Popowicz i ks. Dmytro Fedluk w kaplicy kościoła Chrystusa Króla na Leszczynach.Jak dodaje arcybiskup: - Kiedy zakładaliśmy ten punkt duszpasterski parę lat temu, było tu kilka osób. Później trochę więcej. Przyszła pandemia i wspólnota się rozsypała. Ale dziś tworzy ją stała grupa wiernych, stworzona z trzech: pierwsza, to wierni, którzy w Bielsku się urodzili, stąd pochodzą - to oni wzięli na siebie prowadzenie śpiewu, tak istotnego w liturgii. Druga grupa to wierni, którzy tu przyjechali za pracą zarobkową - zaczęli tu przychodzić jeszcze przed epidemią i wojną. I trzecia - to wierni, uciekinierzy od wojny. Trzy kategorie, ale widzę, że doskonale się rozumieją, tworzą jedność, chcą iść dalej.
Jak zapowiada abp Popowicz, następnym krokiem w życiu tej wspólnoty będzie tworzenie stałych struktur parafii personalnej, z ustanowionym oficjalnie proboszczem.
- Jestem wdzięczny biskupowi Romanowi, jak i miejscowemu proboszczowi iks. Tomaszowi Gorczyńskiemu, bo dzięki nim mamy to bardzo dogodne miejsce sprawowania liturgii. Nie przeszkadzamy w funkcjonowaniu parafii rzymskokatolickiej: godziny naszych nabożeństw nie kolidują z porządkiem nabożeństw parafii, nie trzeba usuwać żadnych dekoracji, mamy osobne wejście z boku kościoła. Za to jestem bardzo wdzięczny - dodaje abp Popowicz. - Przed nami znalezienie miejsce zamieszkania dla księdza. Dojazdy z Krakowa ograniczają mu możliwość stałego kontaktu z wiernymi, a ta jest konieczna.
Podczas liturgii wschodniej w kaplicy kościoła Chrystusa Króla na Leszczynach.Drugim ośrodkiem greckokatolickim na terenie diecezji bielsko-żywieckiej jest Cieszyn, gdzie grekokatolicy korzystają z gościnności ojców franciszkanów, a ich duszpasterzem jest o. Ezechiasz Cieśla. - To kapłan bardzo zaangażowany, który chce pomóc w zebraniu wiernych na tamtym terenie - dodaje arcybiskup. - Widzimy też realną potrzebę stworzenia ośrodka w Żywcu. Do kaplicy w Bielsku przyjeżdża z Żywiecczyzny wiele osób. Gdyby kapłan mógł tu zamieszkać, łatwiej byłoby mu i dojeżdżać do Żywca. Te kwestie to obecnie najpilniejsze wyzwania organizacyjne dla nas.
A wszyscy, którzy chcieliby zobaczyć jak sprawuje się Mszę św w obrządku wschodnim i uczestniczyć w niej, są zaproszeni w każdą niedzielę na 11 do dolnego kościoła na Leszczynach - wejście z boku, z lewej strony, patrząc od głównych drzwi.