Z urodzenia – góralka, z wykształcenia – etnograf, z pasji – poszukiwaczka fundamentów tożsamości mieszkańców beskidzkiej Trójwsi: Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa. – Dziesiątki lat wytrwałych badań i zbierania materiałów nie pozostawiają cienia wątpliwości: tym, co zawsze stanowiło podstawę, była wiara, której początki dała u nas misja jezuity o. Lepolda Tempesa – podkreśla.
Przez długie lata szukała śladów misjonarza, który przeszło 300 lat temu, wiosną 1716 r., pieszo wyruszył z Jabłonkowa i dotarł do Istebnej.
– Szedł i głosił Ewangelię, a świadectwo jego życia było tak mocne, że mimo ciężkich warunków życia górale nie wahali się i w 1720 r. w krótkim czasie zbudowali pierwszy istebniański kościół Dobrego Pasterza, wtedy jeszcze drewniany, a kilkadziesiąt lat później – murowany – przypomina autorka biografii misjonarza. Jak dodaje, o. Tempes stworzył podwaliny życia religijnego górali z Istebnej i najważniejszych elementów ich tożsamości, świata wartości. Do ważnych elementów pobożności należy tu m.in. żywa tradycja pielgrzymowania do sanktuariów Matki Bożej, a także odmawiania modlitwy różańcowej.
Czas dla Boga
Od dawna w jej zbiorach materiałów na temat tradycji górali ważne miejsce zajęły dawne, nieraz praktycznie zapomniane pieśni pasyjne i pokutne. Zachowały się w starych kancjonałach katolickich ks. Antoniego Janusza i ewangelickich – ks. Jerzego Heczki. – Szukałam pieśni wspólnych, śpiewanych w Wielkim Poście w obu wyznaniach, jak „Ludu, mój ludu” czy „Podziękujmy Chrystu Panu” – wyjaśnia dr Małgorzata Kiereś. Tę ostatnią, złożoną z siedmiu zwrotek, śpiewały też marzanny, czyli dziewczęta nazywane także wielkopostnymi kolędniczkami, które chodziły po domach w trzy pierwsze dni Wielkiego Tygodnia.
Aby poznać melodię niektórych pieśni, nieraz musiała szukać pamiętających ją najstarszych mieszkańców. – Nie są śpiewane nawet w kościołach, bo są to zwykle dłuższe opowieści o męce Chrystusa, mają więcej zwrotek, nieraz kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt. Bardzo szczegółowo opisują cierpienie Zbawiciela, więc nie można zaśpiewać jedynie fragmentu, i sami organiści przyznają, że z takich pieśni rezygnują, bo ludzie mają mniej czasu dla Pana Boga. A tu trzeba się przecież choć na chwilę zatrzymać, skupić na krzyżu i Ukrzyżowanym. Nasi przodkowie to potrafili – zaznacza. Etnograficzne badania pozwoliły jej odkryć, że nawet pieśni śpiewane w innych rejonach Polski mają w beskidzkiej tradycji swoje własne modyfikacje, lokalne warianty. W pieśni „Dobranoc, Głowo Święta” w Istebnej pojawił się na przykład dodatkowy fragment tekstu w powtarzanym refrenie, poświęcony duszom cierpiącym w czyśćcu.
– Warto wsłuchać się w te pieśni, bo idąc za powtarzanymi przez pokolenia słowami opisującymi, jak bardzo za nas cierpiał Pan Jezus, mamy szansę lepiej przeżyć ten czas pasyjny, z refleksją nad sobą. Dzięki temu sami odkrywamy, jak wielka jest moc, która płynie z krzyża Chrystusa – dodaje dr Kiereś. I nie ukrywa, że dlatego od lat tak wytrwale dzieli się podczas prelekcji wynikami swoich badań.
Odkryjmy pieśni pasyjne
Dr Małgorzata Kiereś, etnograf i laureatka Nagrody im. Oskara Kolberga, będzie gościem Muzeum Śląska Cieszyńskiego (Cieszyn, ul. Regera 6) w środę 29 marca o 17.00. W ramach cyklu Spotkań Szersznikowskich wygłosi multimedialną prelekcję zatytułowaną „Antropologia męki i śmierci Chrystusa w XVII- i XVIII-wiecznych pieśniach pokutnych, pasyjnych oraz symbolika krzyża”. Dzięki nagraniom starych pieśni i prezentacji obrazów, a także różnych form krzyża poprowadzi słuchaczy drogą męki Pana Jezusa i pomoże zatrzymać się pod Jego krzyżem.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się