Nowy numer 23/2023 Archiwum

Jak kosmici na pustyni

Małżeństwa Domowego Kościoła z całej diecezji w Koniakowie, a oazowicze ze wspólnot młodzieżowych w rejonach – bardzo chcieli się spotkać w Wielkim Poście i przyjrzeć temu, co Pan Bóg chce im powiedzieć przez swoje słowo z Ewangelii.

Po raz pierwszy w historii Domowego Kościoła diecezji jego dzień wspólnoty odbył się 11 marca w zaśnieżonej koniakowskiej parafii św. Bartłomieja. Towarzyszył mu temat roku „Życie w świetle” i jeden z jego wymiarów: diakonia. W czasie Mszy św. jej uczestnicy słuchali przypowieści o miłosiernym Ojcu i jego synach i odnosili ją do swojej służby we wspólnocie.

Z kolei młodzi oazowicze spotkali się dzień później w swoich rejonach. W Hałcnowie zatrzymali się razem z Jezusem i Samarytanką przy Jakubowej studni w Sychar i rozmawiali o tym, jak naprawdę zaspokoić pragnienie na pustyni świata, który niekoniecznie widzi sens w chrześcijaństwie.

Do Trójwsi przyjechał tłum małżonków. Gościli ich: ks. proboszcz Krzysztof Pacyga, ks. wikary Grzegorz Tomaszek i para rejonu Małgorzata i Józef Juroszkowie. Nad przebiegiem spotkania czuwali odpowiedzialni za DK w diecezji: Jadwiga i Ryszard Borowcowie i moderator ks. Jacek Moskal, który wygłosił konferencję i przewodniczył Mszy św. Kazanie powiedział ks. Jakub Studziński. Małżonkowie uczestniczyli też w Drodze Krzyżowej i modlitwie nazywanej Namiot Spotkania. Na finał spotkali się na agapie w sali udostępnionej przez Krzysztofa Bolika z gospody Pod Ochodzitą.

Król na służbie

– Trzy sposoby na to, żeby spotkać Pana Boga, to: Jego słowo, liturgia i sakramenty Kościoła oraz diakonia. Za pojęciem „diakonia” kryje się wspólnota, w której diakonia – służba – ma się realizować – tłumaczył małżonkom ks. Jacek Moskal.

Zauważył, że klucz do rozumienia służby dała Matka Teresa z Kalkuty słowami: „Owocem ciszy jest modlitwa, owocem modlitwy jest wiara, owocem wiary jest miłość, owocem miłości jest służba, owocem służby jest pokój”.

W homilii ks. Studziński wskazał na trzech bohaterów przypowieści o miłosiernym ojcu i opisał ich postawy. Młodszy syn jest jak dorastające dziecko. Przychodzi do domu, żeby zjeść, wyprać ubrania i wykąpać się. – To taka postawa we wspólnocie, kiedy ktoś przychodzi, korzysta i nic więcej go nie interesuje. Bierze, ale za bardzo nie chce dawać – mówił.

Drugi syn pracuje, jest posłuszny, włącza się we wspólnotę domu. To ten, kto dla wspólnoty żyje dzień w dzień. Służy jej, ale ma ciągłe pretensje: dlaczego inni nic nie robią, dlaczego ci na górze tak beznadziejnie rządzą.

I trzecia postawa – ojca. Codziennie pracuje. Niejedno widział we wspólnocie, ale się nie poddaje. Ma nadzieję, że radosna, pokorna praca może budować dom i wspólnotę. Czeka na tych, którzy uciekają, chcą tylko brać. Znosi smutnego syna, licząc, że dojrzeje. – To jest idealna postawa, ojca – podkreślił kapłan, zapraszając do służby w swoim domu i we wspólnocie.

Moc wspólnoty

Małgorzata i Józef Juroszkowie nie kryją radości, że spotkanie odbyło się w ich rejonie, i mówią, jak sami skorzystali z tego dnia. – Dotykały mnie przemyślenia z Drogi Krzyżowej – o naszych relacjach, zobowiązaniach. To są wyzwania dla nas. Ale wiemy też, że nasza droga jest z krzyżem. Tam jest to miejsce, gdzie możemy spotkać Jezusa i zostawić nasze problemy – dzielił się Józef.

– Cieszymy się, że przyjechał taki tłum i… że sypie śnieg. Inni mogą zobaczyć, że to prawda, iż u nas to normalne aż do maja – uśmiechają się Anna i Bartłomiej Bielscy. Bycie w DK to dla nich istotny aspekt życia. – Mamy doświadczenie, że są inne małżeństwa, które także borykają się z trudnościami. Ale jesteśmy razem – mamy Pana Boga i siebie nawzajem.

Ksiądz Tomaszek zauważa, że i jego buduje wspólnota. – Spotykam ludzi starających się iść drogą, którą zostawił nam Pan Jezus przez ks. Franciszka Blachnickiego. Oni pokazują mi, że w świecie, w którym Jezusa spycha się na margines, można żyć inaczej; że przynosi to dobre owoce, że ci ludzie się zmieniają na lepsze. To mnie mobilizuje, żebym sam stawał się lepszym kapłanem.

Przy studni

Nazajutrz, 12 marca, na jednym z rejonowych dni wspólnoty w bazylice w Hałcnowie spotkali się młodzi z Bielska-Białej i okolic. Gościny udzielił im ks. kustosz Piotr Konieczny. Młodym towarzyszyli: ks. Piotr Bułka z Hałcnowa, ks. Przemysław Kramarz z Kóz i ks. Piotr Iwanek z os. Karpackiego. Gospodyniami dnia były moderatorki Magda Przemyk i Małgosia Michalak. Młodzi adorowali Najświętszy Sakrament i mogli skorzystać ze spowiedzi, uczestniczyli we Mszy św. i w „spotkaniach przy studni” – w grupach dzielenia – oraz agapie w kawiarence Dolorosa.

Odwołując się do czytań liturgicznych o Izraelitach na pustyni, którzy zaczęli szemrać po wyjściu z niewoli, i do Ewangelii o spotkaniu Jezusa z Samarytanką przy studni w Sychar, ks. Bułka mówił młodym, że także wielu z nas zatrzymuje się gdzieś na drodze do celu. – Zabieramy się za coś, zaczynamy działać, aż w połowie drogi dopada nas znużenie, zniechęcenie. Brakuje sił, motywacji, wsparcia i zaczynamy szemrać: Czy Ty, Boże, faktycznie jesteś, czy chcesz żebym był w tej wspólnocie? – podkreślał. Ale też zachęcał: – Przypomnij sobie wtedy swoje przeszłe życie, chwile, w których Pan Bóg wyprowadził cię z beznadziei, niewoli grzechu, i jak to się stało, że jesteś w oazie.

Co jeszcze zrobić w takiej sytuacji? Jak dodał ksiądz Piotr: – Nasze życie jest drogą przez pustynię – bo świat pokazuje nam bezsens, że nie warto się rozwijać, kochać, angażować, robić coś dobrego, że jeśli myśleć o kimś, to o sobie. Konieczna jest więc wracanie do studni, bo potrzebujemy danej za darmo łaski, umocnienia w sakramentach.

Za darmo

O tym, jak to jest wędrować przez pustynię, opowiadali młodzi. – W klasie jest nas 24, z czego połowa to osoby przyznające się do wiary – mówi Patryk Płonka z Hałcnowa. – Wielu nas wyśmiewa, mówi, że zadajemy się z księżmi, „a wiadomo, co to za ludzie”. Pytam ich wtedy, dlaczego oceniają książkę po okładce, i zapraszam, żeby przyjechali i pogadali z „takim księdzem”, ale to się jeszcze nie zdarzyło. Tutaj wszyscy się szanujemy, nie mamy więc potem obaw, żeby przyznawać się do wiary.

– Widzimy w szkole, że jesteśmy trochę inni, jak kosmici. Ale dla nas ta inność to wyjątkowość – uśmiechają się Ewa Karb, Basia Karb i Emilia Drzewiecka z os. Karpackiego. – A dni wspólnoty nas w tylko tym utwierdzają. Tu spotykamy ludzi, którzy umacniają naszą wiarę; żyjemy Panem Bogiem i nie jesteśmy w tym same – dodają.

– W tych czasach ważne jest, by młodzi w Kościele nie czuli się jako goście, jak przybysze z kosmosu, ale jak domownicy. By wiedzieli, że każdy z nich tu pasuje; że jest umiłowanym dzieckiem Ojca – przekonuje ks. Bułka. – Dużo z nimi rozmawiam. Wiem, że potrafią być świadkami Ewangelii. Pewien chłopak opowiadał mi, że koledzy w klasie pokpiwają sobie z wierzących. A jednak to do niego przyszedł kumpel, który gdzieś się pogubił i chciał pogadać, zwierzyć się. Takie osoby będą szukać osób świecących Ewangelią.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy