Nowy numer 38/2023 Archiwum

Z kuchni na katechezę

Był początek lat 80. XX wieku. Marysia z Wieprza koło Andrychowa uczyła się w technikum gastronomicznym w Cieszynie. Po maturze dostała tu pracę nauczyciela przedmiotów zawodowych. I wtedy wydarzyło się coś, co zupełnie zmieniło jej życie.

Kiedy absolwentka gastronoma Maria Madeja pracowała i dokształcała się, cieszyński katecheta ks. Andrzej Rdest zachęcił ją, żeby zrobiła studium katechetyczne w Katowicach.

– Ukończyłam je, ale okazało się, że w takiej sytuacji nie ma już dla mnie pracy nauczyciela w szkole w Cieszynie ani w żadnej innej w kraju – opowiada.

Wróciła do Wieprza. Po roku, w 1986, ks. Andrzej Waksmański, pierwszy proboszcz parafii św. Stanisława w Andrychowie, której kościół jeszcze się budował, zaproponował jej pracę katechetki. – To było coś niespotykanego. Nie było tu tradycji, żeby religii uczyła osoba świecka – uśmiecha się pani Maria. – Pan Bóg postawił na mojej drodze ludzi, którzy mi wskazali kierunek, dali kredyt zaufania. A ja z duszą na ramieniu zaczęłam katechizować. Najpierw w prywatnym domu. Potem przenieśliśmy się do salek parafialnych. To był piękny czas związania się z parafią.

Pracy nie brakowało. W każdym roczniku było 10–11 klas. Lekcje, przygotowanie do nabożeństw i Mszy szkolnych. – Było nas dużo, ale byliśmy razem, blisko Jezusa w Najświętszym Sakramencie – podkreśla.

W 1990 r. religia wróciła do szkół. Maria została katechetką w SP nr 4 w Andrychowie. – Był lęk, jak zostaniemy przyjęci. Pamiętam, gdy do sal przynieśliśmy krzyże… Obawy nie były potrzebne. To był dobry czas budowania jedności – wspomina. – Pracuję w tej szkole 39. rok i od początku czuję się w niej komfortowo.

Czas mija i choć Ewangelia jest taka sama, zmieniają się ludzie. – Inny jest kontekst: inne są dzieci, problemy… Czasem czuję się trochę jak na misjach – uśmiecha się pani Maria. – Coraz częściej wychodzimy do dzieci, które nie oddychają atmosferą wiary w domu. Uczę się nie dziwić, że nowością są dla nich zagadnienia wiary, które kiedyś były oczywistością. Staram się za nimi nadążać, szukam nowych sposobów dotarcia. Najbardziej mi zależy, by nie zepsuć ich relacji z Panem Bogiem, nie przesłonić Go, nie pokazać niewłaściwego Jego obrazu. Staram się im pokazać, że jest miłością i kocha bez względu na to, jaki jestem i co zrobiłem.

W pracy nie ma rutyny. – Nigdy nie mam pewności, że mój przekaz się sprawdzi. Ale dzieci mnie uczą i dzięki nim zyskuję – wciąż na nowo buduję swoją wiarę, szukam sposobów, jak ją odnieść do życia – mówi.

Lekcje to nie wszystko. Są jeszcze przygotowania uczniów do konkursów: wiedzy biblijnej, szopek, kolęd. Kiedyś były jeszcze grupa apostolska młodzieży i koło misyjne.

Wraz z panią Marią w zespole katechetów są ksiądz, siostra zakonna i jeszcze jedna świecka katechetka. – Razem jest łatwiej. Po przyjacielsku siadamy, rozmawiamy, wzajemnie sobie pomagamy i inspirujemy się. Pan Bóg przez całe życie daje mi dobrych ludzi – mówi, dodając: – Kiedy zamykają się jedne drzwi, zaraz On otwiera mi następne. Nieraz miałam momenty kryzysowe. Były łzy – co zrobić, jak do dzieci dotrzeć. Wiem, że bez modlitwy, Eucharystii, zaufania Bogu może bym się nieraz poddała. Po kryzysie zawsze są chwile, które dodają sił: przychodzi dziecko, które chce się wyżalić, inne zwierza się, że pomogło mu coś, co usłyszało; jeszcze inne prosi o modlitwę. Nie brakuje dzieci zagubionych, które nie wiedzą, po co żyją. Trzeba być szczególnie z nimi, dawać im Pana Boga. One chcą rozmawiać o wszystkim.

Najlepszym miejscem odpoczynku dla pani Marii jest przyroda: las, jeziora. Kocha dobrą muzykę. Pasja kulinarna pozostała. Jej specjalnością są wszelkie zupy i zdrowe sałatki. – Chyba jednak największą pasją są ludzie – uśmiecha się.

Kiedy dostała nominację do tegorocznej diecezjalnej Nagrody św. Maksymiliana, czuła się skrępowana. – Pomyślałam, że w duchu posłuszeństwa przyjmę ją w imieniu wszystkich katechetów, którzy pracują cicho, z oddaniem, a których się nie dostrzega.

Moim zdaniem

Ks. proboszcz Jan Figura, w parafii od 2011 r.

– Pani Maria to człowiek głębokiej wiary, mocnej relacji z Jezusem Chrystusem. Swoje życie całkowicie poświęciła katechezie. To osoba o wielkiej ewangelicznej mądrości, delikatna, wyrozumiała, wrażliwa na duchowe potrzeby innych, zaangażowana w akcje charytatywne, zawsze pogodna. Ujmuje pokorą i dobrocią. Zawsze szuka w innych dobra. Od lat jest autorytetem dla całej społeczności Szkoły Podstawowej nr 4.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy